Karanie i prewencja, czyli temat do dyskusji

1063

Radio Bezpieczna Podróż online!

Słuchaj muzyki, rozmów oraz najnowszych serwisów informacyjnych. Możesz słuchać nas na wszystkich urządzeniach.

Karanie i prewencja, czyli temat do dyskusji

Serdecznie zapraszamy do lektury i przedstawiania uwag, pomysłów, zastrzeżeń i opinii.

Karanie i prewencja, czyli temat do dyskusji

Co jakiś czas media donoszą o tragicznym wypadku, o katastrofie, o młodych ludziach wracających z imprezy, którzy swą przygodę z motoryzacją i życiem zakończyli na przydrożnym drzewie, albo o idiocie, który grzał przez miasto i na pasach rozjechał jedną, czy piętnaście osób.

W efekcie informacje o sklejonych z przydrożnymi drzewami skutkują postulatami by krnąbrne drzewa wykluczyć z przestrzeni, a nawet tak się dzieje i piękne drogi zamieniają się w smutną wstęgę asfaltu wijącą się wśród pól.

Jakby to drzewa były winne wypadkom.

W drugim przypadku, gdy sprawca jadąc 100 na godziną zabił na pasach, albo nie zapanował nad swoim srylionletnim BMW wypadł na chodnik i rozjechał rodzinę wracającą z niedzielnej mszy, tudzież w sztok pijany kretyn spowodował straszny wypadek, pojawia się informacja o karze, która grozi kierowcy. Utrata prawa jazdy a nawet 12 lat pozbawienia wolności lub i 15 jeśli doszło do katastrofy.

Policja i rozmaite stowarzyszenia apelują o zachowanie ostrożności – szczególnie w okresie świat, długich weekendów i gdy warunki na drogach bardzo niesprzyjające. Zatroskani politycy wygrywają kolejne tragedie w swych niecnych i podłych politycznych gierkach kombinując jak to i komu dokręcić śrubę i czego jeszcze zakazać a Policja uskutecznia łapanki jak za okupacji.

I co z tego wynika? Niewiele.

Ale najpierw mała zabawa z wyobraźnią.

Wyobraźmy sobie piękny poranek 22 czerwca – godzina 6.01 rano, ciepło, sucho, pusto. Jasno! Teren zabudowany i ograniczenie do 50 km/h. Gdzieś za łukiem w krzakach siedzi policyjny patrol i poluje na frajera. Frajer jedzie 75 km/h – żadna prędkość, warunki doskonałe, ale mandat się należy, choć nic nikomu się nie stało.

A teraz wyobraźmy sobie, że jest poranek 22 grudnia – godzina 6.01 rano, zimno, mokro [od kilku dni na przemian śnieg z deszczem, przymrozki, odwilże], pusto. I ciemno jak w… Ten sam teren zabudowany i ograniczenie do 50 km/h. Gdzieś za łukiem w krzakach siedzi policyjny patrol i poluje na frajera. Frajer jedzie raptem 40 km/h – po odwilży i całonocnych opadach deszczu nad ranem temperatura spadła poniżej zera, więc na drodze lód, szklanka, lodowisko. Frajer do patrolu nie dojechał – jadąc 40 km/h wylądował w rowie wcześniej rozwalając kilka ogrodzeń i psią budę. Przybyły na miejsce patrol stwierdził, że kierowcy nic się nie stało – tylko auto oberwało – i wezwał pomoc drogową. W następstwie wszystkiego frajer dostał mandat za spowodowanie wypadku – uzasadnienie: niedostosowanie prędkości do warunków.

I zasadniczo słusznie. Bo choć to stan dróg to pierwsza przyczyna wypadków, to dość wysoko jest właśnie „niedostosowanie prędkości do warunków”.

Jazda pod wpływem jest dość daleko w tym zestawieniu.

A teraz wyobraźmy sobie, że jest 22 czerwca, albo 22 grudnia i od godziny 5.00 rano Policja w całym kraju przyprowadza akcję „trzeźwość” – bo koniec długiego weekendu, bo wyjazdy, lub powroty, bo święta.

Przez cały dzień skontrolowano kilkadziesiąt tysięcy kierowców, tysiącu lub dwóm uniemożliwiono dalszą jazdę bo mieli w wydychanym powietrzu ponad 2‰ alkoholu – wiadomo: pijany wiezie śmierć.

Może i tak, ale przez cały ten dzień po drogach poruszało się kilka, czy kilkanaście milionów pojazdów, czyli sprawdzono – powiedzmy – jednego na tysiąc kierujących, z których jeden – powiedzmy – na dziesięciu rozstał się z prawem jazdy i został skierowany odpowiedni wniosek do sądu.

Jeśli policyjną akcję potraktujemy jak próbkę statystyczną, to okaże się, że z tych 5.000.000, czy 15.000.000 kierowców, którzy tego dnia wsiedli za kółko 500.000, albo i 1.500.000 było w stanie wskazującym.

I dojechali.

Do czego zmierzam? Otóż problemem nie jest nadmierna prędkość, albo jazda pod wpływem. Problemem jest system kar.

Otóż jeśli po pijaku, jadąc 150 km/h rozjadę teściową na pasach w terenie zabudowanym, to grozi mi max 12 lat. Jeśli wyrzucę ją przez okno, to raczej mam załatwione dożywocie.

Karanie za jazdę na gazie, albo bardzo szybką jest jak karanie mężczyzn za gwałt potencjalny – mają czym, a szefa kuchni za potencjalne morderstwo – w końcu bez noża niewiele uda się przygotować posiłków.

Chodzi mi o odpowiedzialność za czyny.

Jeśli zmienimy podejście do karania sprawców wypadków i uznamy, że niedostosowanie prędkości do warunków skutkujące przykrym zdarzeniem drogowym, także tragicznym, albo jazda pod wpływem skutkująca przykrym zdarzeniem drogowym, także tragicznym, będą traktowane jako przestępstwa umyślne, jeśli przyjmiemy, że rozpędzony debil, albo pijany kretyn powodujący wypadek ze skutkiem śmiertelnym będą odpowiadali za morderstwo i minimalny grożący im wyrok to dożywocie z prawem ubiegania się o zwolnienie warunkowe po latach 50-ciu i z automatu rodzina każdej ofiary otrzymać ma np. milion złotych odszkodowania, wtedy sytuacja na drogach się zmieni [oczywiście, nie zamyka to drogi do starania się o większe odszkodowanie dla rodziny ofiary „wypadku”].

Jeśli potrącenie pieszego na pasach przez kierującego, który nie dostosował prędkości do warunków, albo był pod wpływem, będzie traktowane jak rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi odsiadka minimum trzyletnia a dodatkowo dodamy do tego wypłatę 10.000 złotych za każdy procent utraty zdrowia, wtedy sporo się zmieni [oczywiście, nie zamyka to drogi do starania się o większe odszkodowanie dla ofiary „wypadku”].

Wystarczy kilka informacji w mediach o wyrokach skazujących.

Oczywiście, gwarantem wypłaty odszkodowań jest Skarb Państwa – w końcu pobiera w podatkach haracz na „bezpieczeństwo i opiekę”, dlaczego więc ofiary mają się użerać ze sprawcą, niech to robi aparat państwowo-poborowy.

Szybko i diametralnie wszystko się zmieni.

Chcesz jeździć szybko – jeźdź, chcesz jeździć nawalony – jeźdź. Jesteś wolnym człowiekiem, który ponosi odpowiedzialność, pełną odpowiedzialność, za swoje czyny. Ale pamiętaj, że jeśli zawalisz, to masz totalnie przesrane.

A z tobą twoi najbliżsi.

Jest jeszcze jedna kwestia, która w przypadku przyjęcia takiego rozwiązania zapewne się pojawi – wysokość składki.

Zapewne wzrośnie, ale tylko dla niektórych grup kierowców.

Dlaczego tylko dla niektórych?

Otóż jeśli przyjmiemy, że zawarcie ubezpieczeń OC i AC będzie dobrowolne a nie obligatoryjne, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że debile będą jeździć bez ubezpieczenia – wyjdą ze słusznego założenia, że po co płacić, skoro Skarb Państwa zapłaci. Do ubezpieczycieli będą się więc zwracać osoby, które nie mają raczej skłonności samobójczo-morderczo-sadomasochistycznych, a więc klienci rokujący zysk. Poza tym – ubezpieczyciel nie będzie musiał podpisać umowy ubezpieczenia a klient nie będzie zmuszony przyjąć jego warunków.

Jakby na sprawę nie patrzeć, to rynek – ale naprawdę rynek a nie społeczna gospodarka rynkowa urzeczywistniająca zasady sprawiedliwości społecznej – gwarantuje normalność.

I zanim ktoś postanowi zamieścić głupawy wpis – proszę o uważną lekturę tekstu.

Wspomoż fundację - Przekaż 1.5% podatku

Jesteśmy medium składającym się z osób z niepełnosprawnościami. Jeśli czytasz nasze wiadomości i podoba Ci się nasza praca to zostań naszym czytelnikiem.

Jak widzisz na naszym portalu nie ma żadnych reklam. Jest to możliwe dzięki takim jak TY.

  • Nr. rach. bankowego: 02 1750 0012 0000 0000 3991 4597
  • KRS: 0000406931
  • NIP: 5361910140

Przekaż nam swoje 1,5% a dzięki temu nadal nie będziemy zamieszczać reklam a TY będziesz czytał czysty tekst mając świadomość że przyczyniłeś się do jego napisania.

Brak postów do wyświetlenia