Jak pewnie wszyscy się spodziewają znajdzie się tu historia o dziecięcym marzeniu o Ferrari czy innym czerwonym super samochodzie. Muszę Was jednak troszkę zaskoczyć, ponieważ moje początki z motoryzacją wyglądały zupełnie inaczej. Także jak wspominałem na masce mojego dziecięcego marzenie nie widniał czarny koń na żółtym tle, a co lepsze to auto nawet nie było czerwone. Pewnie zastanawiacie się, no jak marzeniem dziecka może nie być auto w najszybszym możliwym kolorze?
No właśnie otóż wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Wszystko się zaczęło długo przed moimi narodzinami, gdy to w 1993 roku mój tato nabył pięknego rocznego Poloneza Caro w kolorze budyniu waniliowego z nie byle jakim silnikiem, bo z jednostką pochodzącą z Francji, a mianowicie 1,9 GLD. Na ówczesne czasy istna egzotyka pod maską naszego polskiego Poloneza. Przenieśmy się teraz do roku 1998 gdy to właśnie urodziłem się ja. Jak się dobrze domyślacie pierwszą podróż samochodową odbyłem właśnie tym przepięknym Polonezem, nikt jednak nie przypuszczał, że aż tak to mnie z nim połączy. Pokochałem to auto. Sam fakt, że jeździł nim mój tata sprawiał, że był dla mnie wyjątkowy. Był niczym najlepsza limuzyna, niczym kwintesencja piękna motoryzacji. Tak, wiem to zwykły Polonez, ale w tamtym czasie był dla mnie czymś więcej niż samochód (dobra przyznaję się do tej pory jest). Początkowo nikt nie zwracał uwagi na to, że większość czasu spędzałem w samochodzie – no przecież to normalne u chłopców. Ale jednak byłem coraz większy i bardziej rozumny a Polonez nadal był samochodem moich marzeń. Uwielbiałem się w nim bawić moja wyobraźnia dziecka i otwarty samochód (oczywiście kluczyki były z dala ode mnie ze względów bezpieczeństwa) dawały mi nieograniczone możliwości zabawy. A to byłem nowojorskim taksówkarzem, a to za chwileczkę kierowcą rajdowym i tak w nieskończoność. Cały czas mówiłem, że jak dorosnę, to będę jeździł Polonezem. Jak wiemy czas leci nieubłaganie i jak człowiekowi przybywa lat, tak i nasz Polonez stawał się coraz starszy. Rodzice zakupili pięknego, zadbanego i pachnącego nowością Opla Astrę i tu kończy się historia mojego kochanego samochodu. Ponieważ dwa auta nie były nam wtedy potrzebne i rzecz jasna jednego trzeba było się pozbyć, to padło na Poloneza.
W 2004 roku Polonez wylądował na słomczyńskiej giełdzie i co nie dziwne bo był niezwykle urokliwy i zadbany sprzedał się w już za drugim razem. No i oczywiście nie przeszło to bez echa w naszym domu. Nawet nie powiedziano mi że Poloneza już nie ma, a pomysłowy tata wpadł na pomysł, aby wcisnąć mi kit o nieuczciwym mechaniku, który to przyjął nasze auto do naprawy układu hamulcowego i nie chce nam go naprawić, więc auto czeka w kolejce na swoje miejsce w warsztacie. Nawet nie wiecie jak można być złym na mechaników, byłem gotów iść do niego na pieszo, byle tylko odzyskać moje auto. Lata mijały ale moja miłość do Polskich samochodów rosła w siłę. Polonez zawsze był gdzieś w mojej głowie, ale nie planowałem go jako swoje pierwsze auto.
Zapragnąłem czegoś starszego bardziej klasycznego, a mianowicie Polskiego Fiata. Od tamtego momentu zacząłem aktywnie interesować się tą naszą polską motoryzacją. Niekończące się rozmowy z dziadkiem na temat jak to wyglądały kiedyś ulice i opowieści o jego doświadczeniach motoryzacyjnych sprawiały, że coraz bardziej chciałem posiadać własne auto. Niestety byłem jeszcze wtedy zupełnie za młody. Myślę że w wieku 13 lat jest za wcześnie na pierwsze auto 🙂 Ale wytrwale przeglądałem internet licząc na to, że może uda mi się upolować mój samochód marzeń którym stał się Polski Fiat 125p. W między czasie zacząłem jeździć na różnego rodzaju zloty fanów Polskich Fiatów, zacząłem prowadzić swój własny „fanpejdż” na Facebooku. Moja pasja rosła i rosła, ale niestety nie wprost proporcjonalnie do ilości pieniędzy, które posiadałem. 3 lata trwała moja walka o samochód. Walka z brakiem pieniędzy, walka z rodzicami, którzy nie byli przychylnie nastawienie do „zbierania złomu” no i oczywiście mój wiek, który nie pozwalał mi na zakup czegokolwiek, co jest zarezerwowane dla osób pełnoletnich.
Myślę, że na dzisiaj już wystarczy informacji o mnie, ale chcę wzbudzić w Was ciekawość co było dalej? W następnym artykule opowiem i pokażę jak wyglądał zakup mojego pierwszego auta. Domyślacie się jaki udało mi się nabyć pojazd? Mam nadzieje że Was zainteresowałem. Komentujcie i do zobaczenia.