BMW E36 318
Przedstawiamy BMW E36 sedan rocznik 1997. Kolor alpineweiss 3, silnik M43 1.8 w automacie, benzyna. Co było w nim interesującego od pozostałych? Otóż był to radiowóz bawarskiej Policji, na służbie do 2007 roku.
W moje ręce wpadł w 2012, po jakimś dziadku, który kupił go w przygranicznej miejscowości i sobie jeździł. Dosłownie, nic przez 5 lat w nim nie było zrobione. Kusiła mnie sama cena, ale i fakt, że to radiowóz. Na początku, było w nim pełno śladów po Policji: uchwyt na broń w podsufitce, okablowanie do koguta, uchwyt na lizak drogowy w drzwiach, pełno różnego okablowania, ślady bo kogutach w dachu, ale jeżeli chodzi o wyposażenie seryjnego BMW to było ono – gołe. Nie traktowałem wówczas motoryzacji jako hobby, a tego wozu jako ciekawy egzemplarz, więc wszystkie te policyjne fanty komisyjnie trafiły na śmietnik, czego do dnia dzisiejszego żałuję. A były to jak się okazuje rzadkie okazy. Został mi tylko uchwyt na lizak na drzwi pasażera.
Auto nie posiadało na wyposażeniu nic, dosłownie samo powietrze w środku i poduszki powietrze. Silnik pracował równo, nie miał wycieków, był to automat, więc nikt go raczej nie katował. Mimo, że nic nie było robione w zawieszeniu, jak się okazało wytrzymało jeszcze trochę czasu.
BMW E36 318 modyfikacje.
Na samym początku wymianie uległy wszystkie płyny i filtry, oleje, nowe klocki hamulcowe i tarcze. Z czasem amortyzatory, końcówki drążków kierowniczych, sworznie, gumy stabilizatora. Przed zimą zakonserwowałem podwozie, zleciłem wymianę poszycia progów i pomalowania ich w kolor, wraz z dolnymi częściami zderzaków. Ale mnie od samego początku interesowały te kable po Policji. Zacząłem je demontować i tak prując auto – postanowiłem jednocześnie montować kolejne elementy wyposażania fabrycznego. Szybko okazało się, że wiązka audio nie istnieje. Ba, nie było nawet fabrycznych uchwytów na głośniki w tylnej półce, ani pod nogami kierowcy. Poprzedni właściciel pociągnął przewody na tył dachem i wyciął ręcznie dziury w półce.
Ale ja zacząłem od dodania oświetlenia na nogi, potem w tzw. „słonecznikach”, następnie na tył lampki do czytania, jupiterki. Pierwsze te modyfikacje odbywały się za pomocą byle jakich przewodów co wyglądało strasznie. Z czasem zacząłem stosować jednak tylko przewody oryginalne i w oryginalnych kolorach, tak aby wszystko można było do woli po paru latach odczytać.
Potem przyszła pora na oświetlenie klamek wewnętrznych, wpadły też diody alarmowe w drzwiach, zamontowałem przednie i tylne szyby elektryczne, wszystko na oryginalnych przewodach, modułach i wg fabrycznego schematu z modułem komfortu. Owy moduł komfortu trzeba było przeprogramować i oczywiście nikt tego nie potrafił w okolicy, więc nie pozostało nic innego jak się tego nauczyć, co finalnie miało miejsce. A jak kodowanie modułów przestało być dla mnie tajemnicą, przerobiłem sobie cały moduł komfortu pod własne predyspozycje, między innymi centralne ryglowanie pojazdu jednym guzikiem (bardzo rzadki dodatek), albo automatyczne sterownie szyb z tylnych drzwi (normalnie jest tylko z konsoli przedniej).
Doszedł także pełny komputer pokładowy z funkcją Check Control, gdzie do montażu, jak obliczyłem, zużyłem około 80 metrów różnych przewodów! Komputer OBC także musiałem przeprogramować, gdyż ja mam wersję silnikową 4-cylindrową, a przeważnie OBC było w wersjach z 6-cylindrami.
Wymienione zostały następnie lampy przednie na te ze szklanymi kloszami wewnętrznymi, do tego ringi CCFL, a na tył białe lampy poliftowe, które na potrzeby OBC, trzeba było rozebrać i przelutować połączenia. Kolejnym krokiem było wnętrze. Okleiłem sam na nowo podsufitkę na czarną, razem ze słupkami i wymieniłem granatową podłogę na czarną. Przy okazji wygłuszyłem wnętrze matami bitumicznymi, dzięki czemu auto stało się cichcze podczas szybszej jazdy.