Do tej pory w moim cyklu „Polowanie na klasyki” mogliśmy oglądać auta wrastające w ziemie, zapomniane, były również te zachowane w oryginalnym stanie przechowywane w garażach oraz i te uratowane od śmierci. Dziś czas na chyba najlepszy gatunek klasyka. Klasyk użytkowany codziennie i to co lepsze przez pierwszego właściciela.
Zaczynając standardowo wedle tytuły wpadła nam na celownik dzisiejszego artykułu pewna Skoda 105s, lecz zanim coś więcej powiem o tym egzemplarzu tradycyjnie przypomnijmy troszkę faktów z historii tego modelu. Skoda 105s była produkowana ponad dekadę, pierwsze egzemplarze zjechały z taśmy montażowej w 1976 a ostanie opuściły fabrykę 11 lat później w 1987 roku. Stopiątka była uboższą siostrą Skody 120, różniła się od niej skromniejszym wnętrzem i uboższym wyposażeniem. Można było ją dostać w trzech różnych wersjach S, L, i GL. Prezentowany model nosi oznaczenie 105S co oznacza, że jest to wersja zupełnie standardowa a jako absurdalną ciekawostkę dodam iż auto nie posiadało opuszczanych tylnych szyb. Do napędzania autka służyła jednostka benzynowa o pojemności 1046 cm³ i mocy 45 KM. No więc wiemy już o Skodzie całkiem sporo. Jednakże auto to nie tylko suche dane techniczne. Za każdym autem a w szczególności starym kryje się niesamowita historia.
Wszystko zaczęło się od tego, że po skończonych lekcjach gdy już opuściłem budynek mojej szkoły moim oczom ukazała się lśniąca pomarańczowa Skoda. Mój mózg już jest w tak zaawansowanym stadium choroby motoryzacyjnej, że po prostu nie mogłem sie powstrzymać żeby jej nie obejrzeć i oczywiście zaproponować odkupienia pomarańczki. Przy aucie stałem kilka chwil, zrobiłem parę zdjęć po czym miałem już odejść gdy spostrzegłem starszego pana idącego w stronę auta. Oczywiście zagadałem czy może nie jest zainteresowany sprzedażą. Właściciel miał około 80-90 lat nie jestem w stanie określić ale nawet nie chciał słyszeć od sprzedaży. Tak więc odpuściłem ten wątek jednakże nie chciałem się jeszcze co nieco dowiedzieć o pomarańczce bo tak ją sobie nazwałem. Starszy Pan powiedział mi, że zakupił ją jako nową w 1981 roku i jest jego pierwszym samochodem.
Od nowości przejechał nią 119 tyś kilometrów. Nie mogłem się powstrzymać więc zapytałem jeszcze raz czy nie chciałby się jej może pozbyć lecz on poklepał ją po pomarańczowym dachu i powiedział, że zbyt wiele wspomnień ma z nią związanych żeby teraz tak po prostu ją sprzedać. To było tak prawdziwe i tak piękne, że śmiem stwierdzić iż główna scena Titanica była mniej wzruszająca. Wziąłem adres i zostawiłem Panu swój namiar. Obiecał, że gdy będzie musiał się z nią rozstać na pewno da mi znać. To już koniec historii o Skodzie 105s klasyku w ciągłym użytku.
Zapraszam również do przeczytania całego cyklu, np. w ostatnim artykule fantastyczna historia uratowanego przed śmiercią dużego Fiata Polowanie na klasyki – Polski Fiat 125p. a wcześniej Polowanie na klasyki – FSR Tarpan Honker.