„Szok i niedowierzanie; co robić w takiej sytuacji, 180 km od domu, nie mając znajomych w okolicy? Na szczęście „Pan Kierownik Mieczysław” okazał się dobrym człowiekiem i zaproponował odezwanie się do 44tuning.pl, oddalonego o niecałe 3 km. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że mogą pożyczyć pasy, ale mają tylko 6ciopunkty. Szybkie sprawdzenie foteli, czy mają dolną przelotkę… jeden nie ma. „No to możemy Wam pożyczyć tez fotel”. Odetchnęłam z ulgą. Patrzę na zegarek, a tu za 5 minut odprawa. Zostawiliśmy kolegów z chłopakami z warsztatu, a sami pojechaliśmy z pilotem w stronę biura. Nie wiem, co się tam działo, ale po odprawie Sej stał już na stanowisku serwisowym z nowym fotelem. Zaczęło się montowanie i dopasowywanie pasów. Nie było łatwo, ale wjechaliśmy na PKC dokładnie w minucie, którą mieliśmy wpisaną w kartę. Dojechaliśmy na rynek, gdzie odbywał się honorowy start, później udaliśmy się na trasę odcinka miejskiego, który miał być przejeżdżany dwukrotnie. 5, 4, 3, 2, 1 START – wszystko szło idealnie do pierwszego mocnego hamowania… hamulec twardy, rzuca tyłem, ogólnie nie hamuje, ale jak to się mówi „hamujesz-przegrywasz”. – relacjonuje Sylwia.
„Po dojechaniu do mety dzwonię do męża z pytaniem o co chodzi. Okazało się, że ktoś, nie powiem kto, bawił się korektorem hamowania i skręcił go całkowicie na tył. No cóż, zdarza się 😉 Ale to nie koniec komplikacji. Podczas drugiego przejazdu, już na jednym z pierwszych zakrętów poluzowała się linka gazu i Dżimmi nie przyspieszał. Tak zakończył się dzień pierwszy. Przed nami ta trudniejsza część rajdu – 12 odcinków drogowych. W dużym skrócie: przejazdy poprawne, tylko jedna kara za przycięcie, ale stwierdzam, że mogło być szybciej. W konsekwencji zajęliśmy siódme miejsce w klasie na 29 startujących. Myślę, że jak na pierwszy start po tak długiej przerwie, to bardzo dobry wynik 🙂 – podsumowuje Sylwia.
Czekamy na kolejne starty i życzymy sukcesów!