Ogar typ 200 – zabawa na długie wieczory.

Osobną sprawą był silnik. Niestety moja wiedza na temat silników Jawki 50 sprowadzała się do podstawowych wiadomości. Kupiłem komplet łożysk, simeringów, uszczelek oraz nowe tarcze sprzęgłowe. Z rozpoławianiem silnika już tak kolorowo nie było.. Sinik czeskiej produkcji sukcesywnie stawiał mi opór. Im dalej w las tym ten silnik był bardziej złośliwy.. Konsekwencją tej złośliwości było wydłużenie czasu rozpoławiania jednostki. Kolejnej soboty, kiedy miałem chwile dla niego, trochę sprytem, trochę siłą (ale bez użycia młotka!) udało mi się dostać do środka skrzyni. Kolejne kroki były już oczywiste. Ocena zniszczeń, wyczyszczenie całej konstrukcji, wymiana łożysk etc. Okazało się że na jednym wałku zostały urwane 2 zęby. Po paru godzinach i coraz lepszym humorze silnik składał się, można by rzec, sam. Wszystko wykonane z jak największą starannością i w późnych godzinach wieczornych był już złożony całkowicie. Jakie było moje zdenerwowanie kiedy następnego dnia musiałem zacząć cały proces od nowa.  Okazało się, że źle złożyłem skrzynie i nie wchodzą biegi, nawet na „sucho”. No cóż. Za niewiedze płaci się dwa razy.

Kiedy udało mi się uporać ze złośliwą jednostką napędową przyszedł czas na ostateczne składanie. Trwało ono długo ponieważ nie spieszyłem się i jeszcze delikatniej traktowałem wszystkie części, szczególnie te, które były świeżo odnowione.

Proces składania całej konstrukcji i problemy z jakimi stanęło mi się zmierzyć opisze w drugiej części artykułu. A jeżeli przegapiłeś mój poprzedni artykuł to nic nie szkodzi. Znajdziesz go tutaj