Jak to na rajdach bywa, załogę stanowi kierowca i pilot. Zbliżał się 2 SJS MaxiOes7 a etatowemu pilotowi coś wypadło i nie mógł jechać z Sylwią na prawym fotelu, zaczęła więc poszukiwania. Niestety znaleźć dobrego pilota w tak krótkim czasie nie jest łatwo.
„Musi to być kompetentna osoba, która zna się na rzeczy, ponieważ nie był to KJS, jak dawniej, czyli „pachołkolandia” – gdzie można tylko pomylić trasę. Ta trasa przebiegała po zwykle uczęszczanych drogach, także podczas rajdu rozwijamy naprawdę duże prędkości, a przy jej nagłym niekontrolowanym wytraceniu można sobie zrobić krzywdę. W końcu znalazłam – pewien licencjonowany pilot miał czas i chęci, żeby ze mną wystartować” – wspomina Sylwia.
„Nastał dzień rajdu, pogoda dopisywała, myślę „to będzie mój dzień”. Rzeczywiście wszystko szło zgodnie z planem: pilot sprawdzał się wyśmienicie, ja jechałam na maksimum swoich możliwości, ale wyniki tego nie potwierdzały. Plasowałam się powyżej dziesiątego miejsca w klasie, ale zauważyłam, że kolega, z którym kiedyś cięliśmy się o podium, też jest niedaleko mnie. I teraz pytanie, czy przyszło młode, czy po prostu mamy słabe sprzęty? Odpowiedź jest jednoznaczna: wciąż jesteśmy piękni i młodzi, tylko po prostu nie modyfikujemy samochodów 😉 W rajdach jeżdżę przede wszystkim dla przyjemności i dla spotkań ze znajomymi, a jak czasem uda się zdobyć dobre miejsce, to jest to tylko miły dodatek. Tak minęła sobota w Makowie Podhalańskim” – relacjonuje Sylwia.
Rajdowy weekend Sylwii – drugi dzień.
W niedzielę Urząd Miasta Ustroń zorganizował rajdowy dzień. Było stanowisko z symulatorami rajdowymi, symulatory zderzeń, dachowania, warsztaty z zapinania pasów oraz fotelików, stanowiska znanych kierowców rajdowych wraz z prezentacjami samochodów, liczne konkursy i atrakcje dla uczestników imprezy i oczywiście słynny Autowir.
„Dwa tygodnie wcześniej zorganizowałam konkurs, w którym można było wygrać przejażdżkę na prawym fotelu. Liczba chętnych przerosła moje oczekiwania, ale szczęśliwy zwycięzca mógł być tylko jeden. I był on naprawdę szczęśliwy, aż po przejeździe ręce się mu trzęsły 😉 Mega udany dzień, żałowałam tylko jednego… że była to niedziela i nie było można spokojnie posłuchać wieczornych koncertów ze znajomymi przy piwie. Kolejny rajd 1 października w okolicach Czernichowa, trzymajcie kciuki, do następnego!” – kończy relację Sylwia.
Czekamy na kolejny start i życzymy sukcesów sportowych!
Zobacz: Aktualne utrudnienia drogowe