Dla amatorów socjalistycznej mydelniczki Nowy Trabant jest z pewnością miłym nawiązaniem. Szkoda, że pozostanie tylko pomysłem…
Plastikowy królewicz z końca XX wieku przeszedł do historii jako symbol obciachu i tandety. Świat przez wieki będzie się śmiać z auta powszechnie znanego jako mydelniczka, kaszlak i trampek, rodem z NRD. Jest jednak pewien sentyment w tej karykaturze, swojego rodzaju przekąs i przymrużenie oka. Bo sympatyczne to było auto. Być może dlatego sensacyjna wiadomość o reaktywacji legendy, jaką stał się Trabant, obiegła kulę ziemską z prędkością światła. O dziwo, Nowy Trabant wcale nie został przyjęty ironicznie. Przeciwnie – zebrał całkiem przyzwoite noty, i to na poważnie.
Nowy Trabant – nowe otwarcie
International Motor Show z 2009 roku stało się nowym otwarciem dla enerdowskiego klasyka. Już dwa lata wcześniej, w 2007 roku, opinia publiczna została zaznajomiona z pomysłem – ale choć wypowiedziano się wówczas dość pozytywnie – nikt nie traktował z należytą uwagą pomysłu który nazywał się Nowy Trabant. New Trabi – jak nazwali go twórcy – został pokazany na targach motoryzacyjnych jako pojazd elektryczny, doskonale poskładany i wykonany z dobrej jakości materiałów. Sam wygląd, choć znany sprzed dwóch lat z modelu w skali 1:10, zebrał doskonałe opinie. Nowoczesny, acz odwołujący się do pierwowzoru. Zachowawszy klasyczne rysy, zaprojektowany został tak by podobać się współczesnemu użytkownikowi. Trochę na kształt Mini, trochę jak Aston Martin. Jednak bez trudu można się zorientować, co to za auto. Dla amatorów socjalistycznej mydelniczki z pewnością jest to miłe nawiązanie.
Amatorzy słynnego i charakterystycznego dźwięku silnika w oczywisty sposób będą zawiedzeni, bowiem Nowy Trabant, wyposażony w silnik elektryczny, dźwięku nie wydaje. Można jednak nadal o nim mówić per „Ford karton” – nie z uwagi na jakość karoserii, ale ze względu na lekką konstrukcję. Nie będzie to model z plastiku – jak jego poprzednik. Jednotonowa bryła napędzana mocą baterii elektrycznych przejedzie bez ładowania nawet 250 kilometrów. Wizualnie Nowy Trabant w kilku miejscach składa hołd pociesznemu staruszkowi z ubiegłego wieku. Charakterystyczne lampy przednie i tylne pozostały w bardzo podobnym kształcie. Wnętrze również zawiera może się dobrze kojarzyć miłośnikom historii. Duże, 17-calowe felgi nadają sylwetce sportowy sznyt.
Nowy Trabant – słomiany zapał czy brak możliwości?
Choć premiera minęła prawie osiem lat temu, Trabant nT nie wyjechał na drogi europejskich miast, a seryjna produkcja nadal się nie rozpoczęła. Pomysłodawcy i twórcy prototypu nie wspominają w ogóle o planach wdrożenia tego pomysłu do codziennej realizacji – jakby temat w ogóle nie istniał. Zabrano naprawdę sporo pozytywnych opinii, powszechnie uznano, że Nowy Trabant jest oczekiwanym przez Niemców modelem i jest spora szansa na rynkowy sukces. Mimo wszystko, taśma produkcyjna nie ruszyła. Wygląda na to, że New Trabi podzieli los naszych rodzimych projektów, takich jak Nowy Polonez, Nowa Syrena czy Nowa Warszawa. Szkoda, bo marka naprawdę budzi pozytywne skojarzenia. Cóż, być może ktoś kiedyś odważy się i wystarczy determinacji, żeby Nowy Trabant wyjechał na niemiecką autostradę.
Póki co, spójrzmy raz jeszcze na naszą Nową Warszawę:
https://bezpiecznapodroz.org/nowa-warszawa-polska-duma/