…koncerny upierały się, że ich auta nie są w stanie sprostać wyśrubowanym wymaganiom, jakie stawiały testy Euro NCAP. Ciekawe, jak poradziłby sobie Polonez…
Współczesny marketing w branży motoryzacyjnej opiera się na kilku czynnikach – budowaniu marki, podkreślaniu atutów danego modelu, zaskakiwaniu nowoczesnym wyposażeniem i szeregiem udogodnień, porównywaniu zalet w jednym segmencie. Gdzieś w tym gąszczu błyskotliwych argumentów i niesamowitych wyróżników, znajdują się czasem testy Euro NCAP – oczywiście tylko wówczas, gdy mogą być pomocne w promowaniu danego auta. Czasem natomiast producenci woleliby raczej zapomnieć o próbach zderzeniowych, jakie były udziałem ich modeli. Czy jest to czynnik istotnie wpływający na wybór samochodu?
Bezpieczeństwo przede wszystkim!
Bezpieczeństwo w podróży to jeden z koników niemieckiego koncernu, który już w 1939 roku Mercedesy na etapie konstrukcyjnym poddawał solidnym próbom przetrwania. Zderzano je ze ścianą, obserwując zmiany w karoserii i szkody we wnętrzu aut. Dzięki temu znacznie wzmocniono konstrukcję i dokonano szeregu zmian na przykład w układzie kierowniczym kilku modeli. Był to dla konsumenta jasny sygnał, że producent stawia bezpieczeństwo jako jeden z priorytetów – a więc warto zainteresować się modelami wychodzącymi z tej fabryki. Oczywiście, nie były to próby na takim poziomie, jak późniejsze testy Euro NCAP, które badało o niebo szersze spectrum. Tym niemniej, Mercedes zapisał się w historii jako pionier w testach bezpieczeństwa – a był to ogromny atut nie tylko wizerunkowy.
Testy Euro NCAP – postrach producentów?
Prawdziwy początek aktywnych (i obiektywnych – bo niezależnych od producenta) działań w zakresie bezpieczeństwa to dopiero lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Oczywiście, wcześniej raz po raz pojawiały się wzmianki o włączaniu testów zderzeniowych do najróżniejszych certyfikatów jakości, jednak nie były to działania na tak poważną skalę, jaka pojawiła się pod koniec XX wieku. Pierwsza niezależna organizacja badająca bezpieczeństwo fabrycznie nowych aut pojawiła się w 1997 roku, jako efekt międzynarodowych ustaleń. Projekt nazwano European New Car Assesment Programme. Jeszcze w 1997 roku ukazały się wyniki pierwszych testów. Jak się można było spodziewać, program spotkał się z gigantycznym sprzeciwem producentów, którzy podnosili przeróżne argumenty. Najwięcej zastrzeżeń było do metodologii prowadzonych badań. Koncerny upierały się, że żadne auto produkowane w tamtym czasie nie jest w stanie sprostać wyśrubowanym wymaganiom, jakie stawiały testy Euro NCAP.
Tymczasem jeszcze w XX wieku pojawiło się pierwsze auto z najwyższą notą czterech gwiazdek – numerem jeden na świecie okazał się Volvo S40. Ten sukces, który oczywiście pociągnął za sobą doskonałe rezultaty sprzedażowe, zachęcił innych do zaprzyjaźniania się z organizacją. A NCAP dalej śrubowała normy. Pojawiła się piąta gwiazdka, znów pozornie nieosiągalna. Jednak sukces Renault Laguna, który w czerwcu 2001 roku jako pierwszy w historii osiągnął ten wynik, połączony z sukcesem komercyjnym, znów przekonał koncerny motoryzacyjne że warto mieć NCAP po swojej stronie. Zaczęto więc mocno pracować nad dostosowywaniem modeli do wymagań i oczekiwań testów.
Jak wyglądają testy Euro NCAP?
Testy Euro NCAP obejmują zderzenia w czterech kategoriach. Pierwszym jest oczywiście zderzenie czołowe. Zderzenie następuje dla auta jadącego z prędkością 64 km/h. Badane są „obrażenia” karoserii oraz odczyty z czujników na aucie oraz manekinach wewnątrz. Obserwuje się również miejsce uderzenia poduszki powietrznej i reakcję pasów bezpieczeństwa – prawidłowość działania napinaczy i ograniczników napięcia. Symulacja zderzenia bocznego odbywa się poprzez zaatakowanie nieruchomego pojazdu przeszkodą o szerokości półtora metra, jadącą z prędkością 50 km/h. Natomiast zderzenie ze słupem następuje dla pojazdu jadącego z prędkością zaledwie 29 km/h. Ostatnim testem jest potrącenie pieszego. Jest to eksperyment dość ciekawy, bowiem to nie auto najeżdża na manekina – ale manekin jest wystrzeliwany z prędkością 40 km/h w stronę różnych części auta.
Test zderzeniowy Poloneza
Współcześnie coraz więcej modeli zdobywa największą, pięciogwiazdkową notę, przez co testy Euro NCAP są wręcz wsparciem w kampaniach reklamowych aut wchodzących na rynek. Jak poradziłyby sobie polskie klasyki w tym trudnych symulacjach? Można podejrzewać, że znakomicie! Niestety, międzynarodowa organizacja nie badała naszego Poloneza – nie oznacza to jednak, że nie odbywały się testy zderzeniowe z udziałem naszej legendy:
W 1993 roku przeprowadzono crash test nowego Poloneza Caro. Wyniki można ocenić gołym okiem – kabina kierowcy nienaruszona, strefa zgniotu kończy się wręcz w idealnym miejscu. Polonez był niezwykle solidnie skonstruowany a karoseria zbudowana z uwzględnieniem zasad bezpieczeństwa. Spokojnie mógłby konkurować z egzemplarzami Volvo, które uchodziło wówczas za synonim solidności. Nasz Polonez był znacznie cięższy – przy masie własnej 1200kg miał około 300kg „przewagi” do konkurentów z tego segmentu (jak np. Volvo 440). Ta różnica ciężaru to nic innego, jak mocowania karoserii, materiały z którego wykonano ramę i podwozie. Można więc śmiało rzucić tezę, że Polonez byłby liderem testów NCAP. Ciekawe, czy Nowy Polonez … też…
https://bezpiecznapodroz.org/nowy-polonez-2015-reaktywacja-klasyka