Ile wart jest dla pasjonata sprawny automobil z 1884 roku? De Dion Bouton poszedł za zawrotną sumę. Szczęśliwemu nabywcy życzymy – szerokości!
Poszukując auta używanego, często krzywimy się na widok kilkunastolatków. Modele z lat dziewięćdziesiątych XX wieku uchodzą dziś już za stare. Oczywiście, zdarzy się czasem perełka – dobrze utrzymany, szanowany, wiele lat użytkowany w jednych rękach, z małym przebiegiem. Kilka lat temu świat motoryzacyjny zwrócił uwagę na licytację przeprowadzaną przez Dom Aukcyjny RM Auctions. Przedmiotem aukcji był francuski klasyk: De Dion Bouton et Trepardoux Dos a Dos.
Cztery miliony po raz pierwszy…
Ten archaiczny wręcz zabytek o przydługiej nazwie, zachęcał nabywcę przede wszystkim tym, że… wciąż jeździ! To prawdziwy atut, zważywszy że oferowany na sprzedaż samochód dziś ma 133 lata i należy do wymarłej dziś rodziny modeli napędzanych silnikiem parowym. Fakt, że wszystkie podzespoły są sprawne i można przejechać się tym klasykiem, jest nie bez znaczenia dla jego wartości. Licytacja rozpoczęła się od 500 tysięcy dolarów, a Dom Aukcyjny planował osiągnąć cenę w granicach 2 milionów dolarów. Ostateczna kwota przebiła wszystko.
De Dion Bouton, wyprodukowany w 1884 roku, od 1906 roku był użytkowany przez jednego właściciela – przez 81 lat. Użytkowany niewiele i wyłącznie przy dobrej pogodzie, szanowany, eksploatowany zgodnie ze sztuką – bez zbędnych obciążeń i nadmiernych prędkości, przetrwał do czasów nowożytnych. Fakt, że był jednym z ostatnich modeli napędzanych parą, także czyni z niego rarytas. Szczęśliwy nabywca zapłacił za niego – uwaga – 4,62 miliona dolarów, co daje w przeliczeniu ponad 15 milionów złotych!
De Dion Bouton – demon prędkości
Czteroosobowy kabriolet o masie własnej bliskiej jednej tony, potrafił się nieźle rozpędzić. Kształtem przypominający lokomotywę, De Dion Bouton et Trepardoux Dos a Dos, praktycznie nie wyróżniał się na tle ówczesnej stylistyki. Jednakże ilość pary, jaka generowana była w ciągu niespełna trzech kwadransów, dawała super moc. Automobil potrafił przejechać na wytworzonym zapasie pary około 35 kilometrów. Prędkość, jaką udawało się osiągnąć niejednokrotnie, sięgała 60 km/h – co w realiach dziewiętnastowiecznych było imponującym wynikiem.
Cztery wygodne fotele w nadwoziu a’la cabriolet wiozły pasażerów dość komfortowo, nawet przy zawrotnej prędkości maksymalnej. Producent zadbał o detale, bardzo ładnie wykańczając każdy element i stosując naprawdę dobrej jakości materiały. Dlatego też w okresie produkcji De Dion Bouton kosztował aż równowartość niemal trzyletnich średnich zarobków przeciętnego Francuza.
W drogę!
Z taśmy produkcyjnej zeszło trzydzieści egzemplarzy modelu De Dion Bouton, opatrzonych ładnym emblematem na błotniku z napisem „la Marquise”. Do czasów współczesnych doczekało pięć samochodów, w tym jeden jeżdżący. Ten właśnie sprawny egzemplarz spowodował niemałe zamieszanie na rynku motoryzacyjnym, pod względem wartości plasując się obok takich sław jak Lamborghini Veneno czy Maybach Exelero. Klasykiem można swobodnie się przejechać, wzbudzając nie lada sensację.
Wszystkim tym, którzy z niesmakiem patrzą na wyrzucanie takiej fortuny z przeznaczeniem na auto, polecamy drugi biegun – auto najtańsze:
https://bezpiecznapodroz.org/tata-nano