Czy Syrena 110 była pierwszym hatchbackiem na świecie? Czy Francuzi wykradli nasze plany i zmienili bieg historii? Przeczytaj!
Rzeczywistość PRL, choć najpiękniejszymi kolorami przez władze malowana, mizerna była dla wszystkich. Także dla branży motoryzacyjnej. Choć lata te historia nazywa dziś złotymi z uwagi na całą masę produkowanych modeli licencyjnych i własnych, prawda dopiero powolutku wychodzi na świat. Prawda o tym, że sukcesy FSMi FSO oparte są nie na tym co władza pozwoliła lub kazała wyprodukować – ale na ludziach, którzy potrafili jedną kartkę papieru zarysować sześcioma projektami. Polskie zespoły konstrukcyjne i projektanckie w kilkuosobowych składach robiły robotę kilkudziesięciu – jak było nawet w sąsiedniej Czechosłowacji. Jak się do tego wszystkiego ma tajemnicza Syrena 110 i jej historia?
Ambitne plany i trudne warunki
Pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku uznano, że Syrena w swojej ówczesnej formule nie ma już szans na większy sukces. Postanowiono poszukać lepszych pomysłów. Biuro Konstrukcyjne Przemysłu Motoryzacyjnego w Warszawie otrzymało zadanie: coś całkiem nowego, innowacyjnego, nowoczesnego ma zachwycić motoryzacyjny świat. Ten ambitny plan miał jeden minus – budżet. A właściwie jego praktyczny brak. Kilka osob, wytypowanych do tego projektu, musiało zadowolić się ubogim parkiem maszynowym i dostępnymi materiałami. Mission impossible. W tych trudnych warunkach mikro-sztab rozpoczął prace koncepcyjne. Szukano ładnej sylwetki, wzorowanej na nadwoziach typou Renault Dauphine. Szukano silnika, który zastąpiłby dwusuw od Syreny. Nie od razu powstała Syrena 110, poprzedziły ją próby i testy na prototypach nazwanych Alfa, Beta i Delta.
Syrena 110 – początek i koniec projektu
Syrena 110 urodziła się jako owoc ambicji władz socjalistycznych i talentu jej twórców. Mając pod ręką skąpe narzędzia, pracownicy BKPM przy wsparciu FSO stworzyli hit. Prototyp w kilkunastu egzemplarzach testowano na różnych drogach w okolicach Warszawy – ze snakomitymi wynikami. Zaledwie cztery lata zajęło sztabowi fachowców zbudowanie jeżdżących, pełnych modeli. Po kilku próbach stworzenia czteroswowej jednostki napędowej, do komory silnikowej modelu Syrena 110 trafił również autorski – ale wciąż dwusuw – S-31 o mocy 40 KM. Trzydrzwiowa sylwetka w tym kształcie była rewolucją, jak na ówczesny rynek. Większość podzespołów zastosowano oczywiście z posiadanych już produkcji FSO, jednak starano się dokładnie przeanalizować każdy wybór. Ostatecznie lekka kontrukcja rozpędzała się na testach na trasie Radzymin – Wyszków do 120 km/h bez najmniejszych kłopotów. W porównaniu do seryjnie produkowanych Syren prototyp był bardziej żwawy i prowadził się o niebo lepiej.
Co się stało, że Syrena 110 nie stała się seryjnym potentatem, pogromcą rynków kapitalistycznych, asem i dumą polskiej motoryzacji? Wrogi, zachodni agresywny rynek zaoferował licencję na Fiata 125, który spodobał się władzy. Z dnia na dzień zarzucono projekt Syrena 110 a wszystkie badania zakończono. Modele już skonstruowane zostały rozsprzedane między pracowników BKPM. Jak mówią osoby bezpośrednio pracujące przy konstruowaniu prototypu Syreny 110, mogłaby stać się naprawdę wydarzeniem – gdyby ją pokazać na zachodnich targach. Nigdy się tak jednak nie stało.
Pierwszy hatchback na świecie
Prace nad prototypem Syrena 110 rozpoczęto w 1960 roku. Zarys projektu nadwozia powstał chwilę później – a w 1965 roku cały model zaprezentowano po raz pierwszy przed delegacją ZSRR. Takiego nadwozia nie byo wtedy na rynku – ani w bloku socjalistycznym, ani na świecie w ogóle. Nadwozie typu hatchback świat poznał jednak za sprawą innego auta – Renault 16, którego premiera odbyła się również w 1965 roku. Ten właśnie Francuz został okrzyknięty pierwszym na świecie hatchbackiem. Być może dlatego, że był seryjnie produkowanym modelem – a może temu, że Syrena 110 pozostała finalnie przed całym światem anonimowa.
Szpiegowski epizod
Tę dziwną korelację między historyczną premierą Renault 16 jako pierwsze nadwozie typu hatchback powiązano dość szybko z wizytą francuskiej delegacji w zakładach BKPMot. Pojawiły się pogłoski, że mogło dojść do przecieku i Francuzi zobaczyli projekt, nad którym pracowali Polacy. Do dziś nie ma konkretnych podstaw żeby uznać tę plotkę za prawdziwą. Tym bardziej, że w tamtych latach tego rodzaju wizyty odbywały się dość często – Polacy również odwiedzali fabryki z zaprzyjaźnionej Czechosłowacji, ale też we Francji czy we Włoszech. Tym niemniej, równoczesne pojawienie się tych dwóch modeli – Syrena 110 i Renault 16, musi zastanawiać.
Syrena nie zawojowała ostatecznie świata, ale pozostała w sercach Polaków jako prawdziwa legenda. Powracamy do niej także dziś – choćby w kontekście prac nad Syreną Nixi:
https://bezpiecznapodroz.org/syrena-nixi-sen-motryzacji