Japoński przemysł motoryzacyjny wydał na świat wiele maszyn, które dziś określamy mianem kultowych. Wśród nich jest też Nissan Skyline GT-R R32 i jego następca – R33
Dziś, nazwa Skyline kojarzy się z przede wszystkim z prędkością. Początki niezwykłego modelu nie były jednak specjalnie obiecujące. W czasach, kiedy Prince nie był jeszcze częścią Nissana, model Skyline był… ot, przeciętnym wozidełkiem z kilkoma ciekawymi odmianami. Sytuacja uległa zmianie dopiero w 1969 roku, kiedy światu zaprezentowano pierwszą maszynę z serii GT-R. Od tego czasu, w portfolio japońskiego producenta pojawiło się kilka sportowych odmian popularnego modelu, ale żaden z nich nie był w stanie zdystansować konkurencji na tyle, żeby wywołać zachwyt w świecie motoryzacji. Zmienił to dopiero Nissan Skyline GT-R R32 i jego nieznacznie zmodyfikowany następca – R33. Od tego modelu, rozpoczęła się trwająca do dziś obsesja mocy, piekielnych przyspieszeń i przeciążeń, które wcześniej zarezerwowane były tylko dla wyścigowych bolidów.
Nissan Skyline GT-R R32 – trudne początki
Protoplastą wszystkich modeli reprezentujących superszybką serię, był Skyline GT-R, oznaczony kodem KPGC-10 (PGC-10 dla wersji czterodrzwiowej). Pod maską pracowała jednostka, która konstrukcyjnie pamiętała jeszcze czasy wyścigowego modelu R380, sygnowanego przez Prince’a. Dwulitrowy, sześciocylindrowy (w układzie R) silnik S20 generował moc na poziomie niemal 160 KM i maksymalny moment obrotowy 180 Nm. Prace nad tym modelem rozpoczęły się w 1969 roku. Rok później, gotowa maszyna ujrzała światło dzienne.
W 1972 roku, produkcji doczekał się kolejny model z tej serii – Skyline 2000GT-R KPGC110. Choć stylistycznie, nowy pocisk znacząco różnił się od swojego poprzednika. W potężnej, emanującej mocą linii, widać wyraźną inspirację trendem american muscle. Technicznie, różnic było znacznie mniej. Pod maską nadal pracował sprawdzony i dynamiczny silnik S20.
O ile ta generacja Skyline’a okazała się wielkim sukcesem (sprzedaż sięgnęła poziomu przekraczającego 670 tysięcy sztuk), to najszybsza wersja nie cieszyła się dużym zainteresowaniem, mimo że był to bardzo dobry samochód. Z fabryki wyjechało ledwie 197 GT-R-ów, za co winą obarczyć należy panoszący się wówczas kryzys paliwowy.
Po tym modelu, linia GT-R zniknęła na kilkanaście lat. W międzyczasie, powstawały Skyline’y w sportowych odmianach. Wersje RS-X czy GTS-R to całkiem niezłe “wymiatacze”, ale daleko im było do legendy potworów, sygnowanych jako GT-R. Bestia powróciła w 1989 roku, wraz z generacją R32.
Nissan Skyline GT-R R32 – prześcignąć Niemców
Pod względem stylistycznym, Skyline GT-R R32 był zwykłym przeciętniakiem, bez wyrazu i specjalnego polotu. Ot, zwykłe coupe o niezbyt dynamicznej linii, zdobione kilkoma aerodynamicznymi dodatkami, które wyglądały jakby projektanci przypomnieli sobie o nich w ostatniej chwili. Podobnie prezentowało się też wnętrze – szare, plastikowe, w którym jedynymi sportowymi akcentami były dodatkowe wskaźniki i profilowane fotele. W przypadku tego modelu, wygląd nie miał jednak najmniejszego znaczenia. GT-R miał przede wszystkim jeździć, w dodatku piekielnie szybko. W tym temacie, japoński potwór nie zawodzi, przeciwnie – niepozorny wygląd w żaden sposób nie zdradza potencjału, jaki tkwi w tej maszynie.