Jedyną szansą dla ELV001 jest udział w konkursie organizowanym przez Ministerstwo Energii – ale relacja ta układa się raczej konfliktowo – co nie daje raczej wielkich nadziei.
ELV001 to nie tylko kolejny polski prototyp, który odszedł, wzorem wielu swoich poprzedników, do lamusa zanim w ogóle pojawiła się szansa na masową produkcję. To również kolejny symbol innowacji, nowoczesnej myśli motoryzacyjnej w polskim wydaniu – i pogrzebana szansa na rodzimą produkcję elektrycznych pojazdów. Tak się przynajmniej wydaje. Bo jak inaczej myśleć o projekcie, który po niespełna czterech latach od prezentacji, nadal pozostaje na etapie pomysłu a produkcja jest niemożliwa z powodu braku funduszy? Miało być ekstra, a wyszło – jak zwykle.
ELV001 czyli ciekawostka – i tyle.
2013 rok przyniósł ciekawą wiadomość dla miłośników ekologicznej motoryzacji w polskim wydaniu. Ci wszyscy, którzy mimo porażek i niespełnionych marzeń nadal kibicują rodzimej inwencji auto-moto, mogli nacieszyć oko prototypem popartym obietnicami realizacji na szerszą skalę. 8 milionów złotych z unijnej kasy pozwoliło na wypuszczenie modelu pokazowego, który nazwano ELV001. 20 miesięcy ciężkiej pracy, zacięte grono pasjonatów – od projektanta po wykonawców, zaowocowało modelem w 90 procentach zbudowanym z polskich elementach. Pozostałe dziesięć procent to akumulatory, klocki hamulcowe i felgi. Rewolucyjny pomysł spotkał się z aprobatą środowiska motoryzacyjnego, a prezentacja ELV001 na targach w kwietniu 2013 zgromadziła liczną grupę pasjonatów.
Liczy się wnętrze…
Prototyp ELV001, jaki ujrzał światło dzienne ponad cztery lata temu może nie grzeszył urodą – sylwetka raczej przeciętna choć wyszła spod ręki absolwenta ASP. Za to wnętrze elektrycznego auta naprawdę emanowało nadzieją na lepsze jutro polskiej motoryzacji. Zasięg elektrycznych silników na pełnym naładowaniu określono na około 150 kilometrów – dość dobry wynik na tle konkurencji z wielkich zachodnich koncernów. Czas ładowania – 6 do 8 godzin, raczej przeciętny ale obiecywano prace racjonalizatorskie w tym zakresie. Ładowność ponad pół tony i przyspieszenie 6 sekund do setki przy zapełnionych czterech siedzeniach to doskonały wynik. No i najlepsze – koszt przejechania stu kilometrów oszacowano na około 4 złote. Przy maksymalnej prędkości określonej na 100 km/h – auto typowo do miasta.
Co się stało że się nie udało?
Twórcy ELV001 mieli ambitne założenie, by zaangażować jak najwięcej krajowych firm, aby zgromadzić wokół projektu rodzime przedsiębiorstwa. Ten prototyp miał wesprzeć miejsca pracy, miał dać zarobić polskim producentom. I tak się stało. Od początku było wiadomo, że fundusze jakimi dysponował zespół pomysłodawców, nie wystarczą by wystartować z seryjną produkcją. Potrzebny byłby inwestor – także najlepiej polski. Tak się jednak nie stało. Jak zwykle, temat rozbił się o pieniądze. Ostatnie próby reanimacji ELV001 podjęto w pierwszej połowie 2017. Agencja Rozwoju Regionalnego MARR z Mielca, która jest odpowiedzialna za projekt, próbuje zainteresować prototypem Ministra Energii, by uzyskać dodatkowe środki. Z przyczyn formalnych wniosek jednak został odrzucony przez rządową spółkę ElectroMobility Poland S.A. Na tle szumu medialnego który powstał wokół kontaktów na linii Ministerstwo – Agencja, ELV001 ostatecznie uzyska szansę na dołączenie do rządowego konkursu. Wydaje się, że to ostatnia deska ratunku – bez tego kolejny polski prototyp można uważać za pogrzebany.
https://bezpiecznapodroz.org/cepik-juz-dziala-wszyscy-gotowi