Gdyby idee twórców poszły w innym kierunku, zamiast Tarpana –– to Warta byłaby legendarnym autem…
Są w historii polskiej motoryzacji auta które pojawiły się na chwilę, są seryjne modele które zosały w pamięci pasjonatów – a w garażach koneserów pielęgnowane są do dzisiaj. Są też takie, które jako pomysły przemknęły jedynie przez świat konstruktorów i projektantów, następnie znalazłwszy się w szufladzie, lub – w najlepszym razie – w muzeum jako jedyne egzemplarze. Do samochodów które zniknęły równie szybko, jak się pojawiły, należy Warta. Za sprawą jej brata – Tarpana, znikła z rynku, jedynie musnąwszy go cieniem swojej innowacyjności – i odeszła w niebyt. Ale są tacy, którzy pamiętają. I to jest jej wartość.
Wspólna historia
Lata siedemdziesiąte to czas, w którym fabryki wykonywały dzielnie plany sześcioletnie, a motoryzacja grała tak, jak partia kazała. A ta, akurat wtedy uznała że przyda się auto dostawcze, lekkie, swobodne, zwrotne, które będzie służyć rolnikowi w jego codziennym życiu. I tak, w Poznaniu w 1971 roku przyszły na świat dwa prototypy – Warta i Tarpan. Obydwa modele bazowały na seryjnej Syrenie. Nie spodobały się. Wspólna historia Tarpana i Warty okazała się mało przyszłościowa – słowem, nie miała szansy na realizację. Zarzucono więc ten projekt – ale nie zrezygnowano z projektowania. Wkrótce miał pojawić się inny pomysł…
Warta 2:
Zbigniew Watson z FSO, zaproszony do zespołu projektowego, zaproponował połączenie najlepszych cech podwozia Warszawy i Żuka, i zbudowanie na tej bazie samochodu dostawczego, który spełniałby wymagania ówczesnych władz – decydujących o tym czy rozpocznie się seryjna produkcja. W 1972 roku, na wystawie rolniczej w Myślecinku koło Bydgoszczy, zaprezentowano prototyp nazwany Warta 2. Był łudząco podobny do późniejszego Tapana – ale o tym później. Auto napędzane dziesięcioletnim już silnikiem Warszawy, nie do końca spełniało wymagania ale wtedy nie zwrócono na to szczególnej uwagi. Był to krok w przód, którego bardzo potrzebowano by polski rolnik poczuł, że jest ważny – że o nim też władza myśli, docenia, szanuje…
Akcja – kreacja
W toku wielu urozmaiceń, zmian i przekształceń, powstał model daleki od pierwotnego pmysłu – znacznie odbiegający od modelu Warta, który zaledwie rok wcześniej miał swoją premierę. Dlatego zdecydowano, że zamiast dwóch – światło dzienne ujrzy jedynie jeden model, który będize uznany za seryjny. I nie nazwano go niestety Warta. To Tarpan był tym, który trafił na taśmy produkcyjne, w tokuprzeobrażeń i ujendoliceń. Choć o Warcie ślad zaginął i pamięć po tym pomyśle raczej utożsamiana jest z Tarpanem, warto wiedzieć że historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby idee twórców poszły w innym kierunku, zamiast Tarpana – który przecież stał się swojego rodzaju legendą wśród polskich dostawczaków – to Warta byłaby legendarnym autem. Należy się więc temu prototypowi pamięć i szacunek – a z pewnością – wspomnienie.
Czytaj także:
Są w historii polskiej motoryzacji auta które pojawiły się na chwilę, są seryjne modele które zosały w pamięci pasjonatów – a w garażach koneserów pielęgnowane są do dzisiaj. Są też takie, które jako pomysły przemknęły jedynie przez świat konstruktorów i projektantów, następnie znalazłwszy się w szufladzie, lub – w najlepszym razie – w muzeum jako jedyne egzemplarze. Do samochodów które zniknęły równie szybko, jak się pojawiły, należy Warta. Za sprawą jej brata – Tarpana, znikła z rynku, jedynie musnąwszy go cieniem swojej innowacyjności – i odeszła w niebyt. Ale są tacy, którzy pamiętają. I to jest jej wartość.
Wspólna historia
Lata siedemdziesiąte to czas, w którym fabryki wykonywały dzielnie plany sześcioletnie, a motoryzacja grała tak, jak partia kazała. A ta, akurat wtedy uznała że przyda się auto dostawcze, lekkie, swobodne, zwrotne, które będzie służyć rolnikowi w jego codziennym życiu. I tak, w Poznaniu w 1971 roku przyszły na świat dwa prototypy – Warta i Tarpan. Obydwa modele bazowały na seryjnej Syrenie. Nie spodobały się. Wspólna historia Tarpana i Warty okazała się mało przyszłościowa – słowem, nie miała szansy na realizację. Zarzucono więc ten projekt – ale nie zrezygnowano z projektowania. Wkrótce miał pojawić się inny pomysł…
Warta 2:
Zbigniew Watson z FSO, zaproszony do zespołu projektowego, zaproponował połączenie najlepszych cech podwozia Warszawy i Żuka, i zbudowanie na tej bazie samochodu dostawczego, który spełniałby wymagania ówczesnych władz – decydujących o tym czy rozpocznie się seryjna produkcja. W 1972 roku, na wystawie rolniczej w Myślecinku koło Bydgoszczy, zaprezentowano prototyp nazwany Warta 2. Był łudząco podobny do późniejszego Tapana – ale o tym później. Auto napędzane dziesięcioletnim już silnikiem Warszawy, nie do końca spełniało wymagania ale wtedy nie zwrócono na to szczególnej uwagi. Był to krok w przód, którego bardzo potrzebowano by polski rolnik poczuł, że jest ważny – że o nim też władza myśli, docenia, szanuje…
Akcja – kreacja
W toku wielu urozmaiceń, zmian i przekształceń, powstał model daleki od pierwotnego pmysłu – znacznie odbiegający od modelu Warta, który zaledwie rok wcześniej miał swoją premierę. Dlatego zdecydowano, że zamiast dwóch – światło dzienne ujrzy jedynie jeden model, który będize uznany za seryjny. I nie nazwano go niestety Warta. To Tarpan był tym, który trafił na taśmy produkcyjne, w tokuprzeobrażeń i ujendoliceń. Choć o Warcie ślad zaginął i pamięć po tym pomyśle raczej utożsamiana jest z Tarpanem, warto wiedzieć że historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby idee twórców poszły w innym kierunku, zamiast Tarpana – który przecież stał się swojego rodzaju legendą wśród polskich dostawczaków – to Warta byłaby legendarnym autem. Należy się więc temu prototypowi pamięć i szacunek – a z pewnością – wspomnienie.
Czytaj także: