Suzuki SX4 S-Cross Boosterjet 4wd 6at – Babskim Okiem
Obecna generacja SX4 z dopiskiem S-Cross pojawiła się na rynku 5 lat temu na salonie w Genewie. Trochę czasu minęło, model się postarzał, więc patrząc na konkurencję rynkową Japończycy postanowili odświeżyć to auto. Kompaktowy SUV zaraz po Vitarze jest najlepiej sprzedającym się samochodem w gamie, choć po liftingu nie przeszedł radykalnych zmian. Modernizacja dotyczyła raczej gamy silnikowej, a nie estetyki, która stała się nieco „zadziorniejsza”. Zobacz kobiecą recenzję Suzuki SX4 S-Cross Boosterjet 4wd 6at.
Suzuki SX4 S-Cross Boosterjet 4wd 6at – pierwsze wrażenia
Suzuki nigdy nie słynęło z luksusu, bajerów i ekstrawagancji. Za to zdobywało serca klientów poprzez prostotę, ale i japońską solidność wykonania. Model S-Cross po liftingu, jak już wcześniej zdążyłam wspomnieć, nadal wyróżnia się tą samą prostotą. Fakt, zmodernizowano głównie przednią część nadwozia, przez co auto zyskało charakteru, którego wcześniej – powiedzmy szczerze – nie miało. Przednie reflektory, zadziorniejszy grill – z tyłu nie zmieniło się praktycznie nic ( z wyjątkiem świateł w technologii LED).
Suzuki SX4 S-Cross Boosterjet 4wd 6at – wnętrze
Wnętrze również nie przeszło bardzo drastycznych zmian. Faktem jest, że wnętrze należy do zalet auta. Jest dosyć przestronne, a do wykończenia kabiny użyto naprawdę przyzwoitych, wysokiej klasy materiałów. Co nadal nie jest fajne – brak obsługi menu na panelu dotykowym w języku polskim. Prawdą jest, że używanie go jest bardzo intuicyjne, no ale sądzę że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby skonfigurowanie go w języku polskim. Tutaj wszystko jest postawione na prostotę połączoną z funkcjonalnością. Bez szału, ale z głową.
Suzuki SX4 S-Cross Boosterjet 4wd 6at- wrażenia z jazdy
No i tak jak z wyglądu S-Cross zmienił się delikatnie, tak pod maską zadziało się o wiele więcej. Przede wszystkim została zmieniona gama silnikowa, w której występują wyłącznie turbodoładowane silniki benzynowe. Nasz testowany model to 1.4 Boosterjet. Oczywiście, auto wyposażone było w automatyczną skrzynię biegów, której naprawdę nie mam nic do zarzucenia – biegi zmieniane były lekko, płynie, w odpowiednim momencie. I tak jak z wyglądu nie za bardzo zrobił na mnie wrażenie, tak jazda tym autem zrekompensowała to wszystko. Dynamika auta, „lekkość” poruszania się, a przed wszystkim zapas mocy, który cały czas miał w zanadrzu – nawet przy 1,5 tys. Obrotów. Zalety S-Crossa ciągną się dalej, i mimo napędu 4×4 w naszym teście średnie spalanie wyszło… 6.1l/100km.