Volvo 480 to pierwszy model w gamie szwedzkiego producenta, który zerwał ze wcześniej przyjętymi kanonami stylistycznymi i technicznymi
Niby to kompakt, a jednak bliżej mu do Scirocco niż do Golfa. W erze jeżdżących kamienic, Volvo 480 było nie tyle powiewem świeżości, co istnym huraganem w katalogu Szwedów. Trzydrzwiowe nadwozie w kształcie klina, kryte reflektory i grill, który powędrował pod zderzak. Dodajmy do tego umieszczony poprzecznie silnik i napęd na przednie koła, a otrzymamy samochód innowacyjny, nietypowy i… zaniżający słupki sprzedaży.
Volvo 480 – szwedzki rewolucjonista
Mówiąc o Volvo z lat 80., przed oczami pojawia się obraz wielkiego, kanciastego sedana lub monumentalnego kombi. Modelem 480 Szwedzi udowodnili, że także oni od czasu do czasu pozwalają sobie na chwilę szaleństwa. Duża powierzchnia przeszklona, jedna para drzwi, kryte reflektory – Volvo 480 wyglądało lekko, nowocześnie, zadziornie i… zupełnie nie jak Volvo. Pewnym nawiązaniem do tradycji marki była bezramkowa szyba tylnej klapy, wzorowana na rozwiązaniu stosowanym w modelu P1800 ES. Ten detal jest tak samo efektowny, co niepraktyczny, nie tylko jak na Volvo. Próg załadunku położony jest wyjątkowo wysoko, co zdaje się potwierdzać tezę, że Szwedzi wreszcie zrobili samochód dla młodych.
Prace nad nowym modelem trwały aż osiem lat. Autorem niecodziennej linii nadwozia 480-tki jest John de Vries – designer, który wcześniej zajmował się projektowaniem autobusów. Jego projekt pokonał propozycje takich sław, jak Bertone i Sergio Coggiola. W 1985 roku projekt był już ukończony. Rok później, Volvo zaprezentowało swoje cacko podczas targów samochodowych w Genewie.
Volvo 480 – z dieslem mu nie po drodze
Pod długą maską mógł pracować jeden z czterech silników benzynowych. Trzy jednostki o pojemności 1,7 litra generowały 102, 109 i 122 KM. Dwulitrówka legitymowała się mocą 108 KM.
Bez wątpienia, najciekawszym wariantem był 122-konny motor 1,7 turbo. Silnik i skrzynia biegów pochodziły z Renault, ale jednostka została dopieszczona przez inżynierów Porsche. Całkiem niezłe zawieszenie małego Volvo zostało dostrojone przez ekspertów z Lotusa. Na przedniej osi zastosowano kolumny McPhersona, z kolei tylna belka została zespolona z drążkiem Panharda i z drążkiem Watta. Efekt? Minimalne przechyły boczne, jednak w kryzysowych sytuacjach samochód lubi zaskoczyć wyraźną podsterownością.
Zgrabny kompakt był produkowany do 1995 roku. Niestety, nigdy nie stał się hitem, przeciwnie. Po części, winę ponosi awangardowa stylistyka, która nie przekonała do siebie miłośników marki. Należy jednak podkreślić, że główną przyczyną słabej sprzedaży była nieobecność modelu na rynku amerykańskim.