Najbardziej zakorkowane miasta świata – zmiany w rankingu miast
Choć pozornie ranking wydaje się dość statyczny, to trzeba przyznać, że każdego roku widać w nim znaczne zmiany. Jeszcze do niedawna na szczycie tabeli znajdowały się takie miasta jak Mexico City, Bangkok, Rio de Janeiro, Pekin, Joahnnesburg, a także nasza polska Łódź. Na szczęście te miasta częściowo uporały się już z problemem. Choć tak jak w przypadku Łodzi korki pozostały i pewnie pozostaną na długo, to widać, że sytuacja się zmienia, a władzom naprawdę zależy, aby uporać się z problemem.
Niestety sprawa inaczej wygląda w przypadku Paryża, Stambułu, Monachium oraz Zurychu. W tych miastach stojąc w korkach, spędzimy rocznie: 69, 59, 51 oraz 51 godzin.
Niezmienne w rankingu pozostają natomiast te aglomeracje, w których problem nie istnieje. Należą do nich m.in. Sztokholm, Melbourne i Buenos Aires. Duże miasta, duże skupiska ludzi, mnóstwo samochodów i brak korków. Jak to jest możliwe? Warto powiedzieć, że mieszkańcy tych miast tak samo, jak my, są mobilni, pracują oraz mają mnóstwo spraw do załatwienia. Jak im się to udaje? Z pewnością jest to odpowiednie zarządzanie infrastrukturą oraz przepustowością aglomeracji. To właśnie dzięki temu w tych miastach powietrze jest czyste, ulice puste a mieszkańcy szczęśliwi i odprężeni.
Najbardziej zakorkowane miasta świata – pechowa pozycja polski?
Według raportu za ubiegły rok Polska znajduje się na 13 pozycji na świecie ex aequo ze Słowacją. Podobno średnio spędzamy w korkach ok. 29 godzin rocznie. Czy można powiedzieć, że mamy najbardziej zakorkowane miasta na świecie? Nie możemy zaprzeczyć, że problem jest, oraz że nic jednego z nas doprowadza do białej gorączki. Rok remu było jednak odrobinę lepiej, ponieważ plasowaliśmy się na 14 pozycji. Choć 13 nie jest powodem do dumy, to zdecydowanie nie jest również najlepiej. Inteligentne systemy do zarządzania ruchem oraz sieci neuronowe w miastach są tym, co ma nas uwolnić od problemu korków. Jeśli dodamy do tego powstające jak grzyby po deszczu parkingi, strefy „park&go” oraz coraz lepszą komunikację miejską, możemy być z siebie dumni. Widać, że coś robimy i pomimo coraz większej liczby samochodów na ulicach, robimy wszystko, aby zachować równowagę.
Najbardziej zakorkowane miasta świata – polskie akcenty w rankingu
Eksperci przygotowujący raport przeanalizowali sytuację „korkową” w 1360 miastach na całym świecie, w tym w 8 z Polski. Jeśli chodzi o nasz kraj, sytuacja najgorzej wygląda w Krakowie. Mieszkańcy stolicy Małopolski stoją w korkach aż 36 godzin rocznie. Nieco lepiej sytuacja wygląda w Warszawie (35 godzin) oraz w Poznaniu (30 godzin). Na kolejnych miejscach znalazły się: Szczecin (28 godzin), Wrocław (27 godzin), Gdańsk (26 godzin) oraz Łodź (24 godziny), a także Katowice (17 godzin).
Można więc powiedzieć, że stoimy w korkach o wiele krócej niż liderzy, jednak cały czas bardzo dużo brakuje nam do Sztokholmu lub Melbourne.
Najbardziej zakorkowane miasta świata – stres i strata czasu?
Niestety korki w aglomeracjach miejskich są problemem nas wszystkich i wszyscy jesteśmy za nie pośrednio lub bezpośrednio odpowiedzialni. Przede wszystkim jazda w korku to stres, panika, niepotrzebne trąbienie na innych kierowców oraz krzyk. Niestety żadne z wymienionych wyżej zachowań nie sprawi, że będziemy mogli szybciej jechać lub, że korek zniknie. Choć ciężko sobie to wyobrazić, to należy podkreślić, że każdy z nas ma wpływ na poziom korków w mieście. Można np. zmienić godzinę wyjazdu, unikać blokowania skrzyżowań, jeździć głównymi, wielopasmowymi drogami oraz „przestawić się” na komunikację miejską, rower lub dłuższy spacer. Pomysły mogą wydawać się infantylne, jednak jeśli każdy z nas spróbowałby coś zmienić, takie rankingi w ogóle nie miałyby miejsca.
Walka o najbardziej zakorkowane miasta świata cały czas trwa. Jednak poziom korków, liczba samochodów oraz natężenie ruchu zależy w dużej mierze od nas. Postarajmy się więc zrobić wszystko, aby odkorkować miasta i cieszyć się dobrym stanem powietrza.
Przeczytaj również:
Lamborghini Diablo – idealna lokata kapitału
