Opel Olympia Rekord P1 – egzemplarz Kamila
Kamil od zawsze miał styczność z zabytkową motoryzacją. Do kupna samochodu były to zabytkowe motocykle. Jednak po urodzeniu dziecka postanowili z żoną, żeby kupić auto, ponieważ z niemowlakiem ciężko dalej jeździć motocyklami. Z początku celem poszukiwań był stary Fiat, bądź Polonez, jednak według małżonki Kamila te auta nie klasyfikowały się jako klasyki. Finalnie w ich garażu stanął wspaniały Opel Olimpia Rekord P1 z 1959 roku.
Jak wyglądał proces kupna samochodu?
Przez przypadek znalazłem ogłoszenie na szwedzkiej stronie i tak się zaczęło myślenie i kombinowanie. Próbowałem znaleźć kogoś kto by porozmawiał ze Szwedem i pomógł mi w kontakcie z nim. Jednak na tym etapie było to niemożliwe, więc postanowiłem się sam do niego odezwać. Okazało się, że właścicielem jest młody chłopak i od razu wyczuł we mnie pasjonata starej motoryzacji. Problemem była jego niechęć do sprzedaży auta do Polski, ponieważ bał się, że nie odeślę mu tablic rejestracyjnych. Bez ich zdania nie mógłby wyrejestrować auta i musiałby je ciągle opłacać. Jednak udało mi się przekonać sprzedającego, dogadaliśmy się co do ceny. Stwierdził też, że jestem szalony, ponieważ powiedziałem, że planuję nim wracać na kołach do Polski. Auto miało świeży szwedzki przegląd co sprawiło, że nie miałem większych obaw czy się uda. W Szwecji przeglądy wyglądają trochę inaczej niż w Polsce :).
Czyli auto zamówiłeś przez telefon bez wcześniejszego oglądania?
Tak, dużo porozmawialiśmy i mieliśmy wzajemne zaufanie co do tej transakcji. Próbowałem zapłacić zaliczkę, jednak miałem problemy z przelewem. Kiedy przekazałem mu informację o moim problemie zapewnił, że mi zatrzyma auto, ponieważ słyszy, że rozmawia z poważnym człowiekiem. Następnego dnia kupiłem bilety na samolot, bilet na prom powrotny i wymieniłem walutę na korony. W międzyczasie udało mi się znaleźć kolegę, który mieszka na stałe w Szwecji i powiedział, że mi pomoże. Lot był dwa tygodnie od zarezerwowania terminu. Na miejscu właściciel auta umówił się z nami w bardzo malowniczym miejscu jakim był stary pałacyk pod Sztokholmem. Z daleka było słychać auto. Ja byłem tak zafascynowany po pierwszych 100 metrach przejażdżki, że od razu wręczyłem pieniądze i auto było moje. Zbliżał się wieczór, a prom mieliśmy następnego dnia. Zaparkowaliśmy u znajomego pod domem i poszliśmy uczcić zakup.
Podróż powrotna odbyła się bez większych niespodzianek i problemów?
W drodze na prom robiliśmy ogromną furorę. Nawet sam kapitan statku nas zaczepił i miał setki pytań. Za nami na prom wjeżdżał swoim Fordem z 1924 roku Szwed z synem. Porozmawialiśmy chwilę i okazało się, że jechali na przejazd dookoła Europy. Rejs trwał 12h i dotarliśmy do portu. Podczas drogi do domu dużo osób zwalniało i nas pozdrawiali. Nawet karetka na sygnale zwolniła i przez okno krzyczeli, że mamy rewelacyjny samochód. Na stacji benzynowej inni kierowcy mówili, że zajechali tylko zobaczyć auto, a nie tankować.
W jakim stanie było auto? Czy był zachowany jego oryginalny stan?
Auto ma silnik o pojemności 1,5 litra. Okazało się, że silnik ten ma przejechane tylko 25000 km. Do auta był komplet dokumentów, od nowości prowadzona książka serwisowa, nawet oryginalna apteczka. Opel miał nawet metalową tabliczkę wybitą na pierwszego właściciela. Po wyjęciu silnika i oczyszczeniu podwozia okazało się, że wszystko jest w ładnym stanie i bez rdzy.