Koniec czerwca 2013 to sądny dzień dla polskich garażowych konstruktorów. Co tak naprawdę znaczy tajemniczo brzmiące określenie SAM? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dalszej części artykułu.
Polska, kraj bez marki.
Na początek trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że formalnie nie posiadamy żadnej polskiej marki samochodów. Niegdyś było FSO, jednak 99% tam produkowanych samochodów było głównie na licencji Fiata. Istniało również FSM, ale o nim kiedy indziej.
Prototypy to polska potęga.
Biura konstrukcyjne jednak nie spały i tworzyły niezliczoną liczbę prototypów, które niejednokrotnie były tworzone w ukryciu po godzinach pracy. Niestety, by projekt wszedł na produkcję potrzebne były spore nakłady finansowe oraz przede wszystkim zgoda obecnej wtedy władzy.
Nie tylko bryła.
Nasze prototypy dorównywały konstrukcyjnie samochodom z zachodu, a niejednokrotnie przewyższały je swoimi osiągami.
Wróćmy do samochodów typu SAM.
Ciężko jednoznacznie powiedzieć, kiedy rozpoczęła się historia pojazdów typu SAM. Jednak największy rozkwit rozpoczął się w latach 50-tych i 60-tych. Cofnijmy się jeszcze na chwilę do okresu między latami 60-tymi a 80-tymi. Wtedy to na naszych drogach, a zwłaszcza na wiejskich bezdrożach można było zobaczyć szereg maszyn rolniczych własnej produkcji. Paradoksalnie maszyny te jeżdżą po dziś dzień. Natomiast co z samochodami, bo o nich dziś mowa?
Wspaniałe projekty typu SAM.
Takich projektów powstało bez liku. W okresie powojennym głównym impulsem do stworzenia takiego pojazdu, był po prostu brak samochodów na rynku. Często również byli to pasjonaci, którzy w późniejszym okresie mimo dostępności i możliwości kupna fabrycznego samochodu woleli stworzyć coś sami.
Jakieś przykłady ?
Przykładów samochodów typu SAM można by wymieniać bez końca. Dlatego postanowiłem zrobić osobne artykuły na temat tych najważniejszych. Jednak tak na początek, by wzbudzić w Państwu ciekawość…
DKW Miler stworzony przez Mariana Milera
Saab Okarmus
Oberek prawdziwa rajdówka na miarę grupy B
A co obecnie z naszą „samową” motoryzacją?
Do 2013 roku Polska stawała się małym imperium własnoręcznie tworzonych pojazdów. Repliki Cobry, Ferrari czy Lamborghini zaczynały być produkowane już na większą skalę i wysyłane do zagranicznych klientów.
Polski McLaren F1 i wiele innych.
Tworząc repliki „supersamochodów od razu przychodzi nam na myśl Pontiac Fiero lub Honda MR2, na które nakładane są przypominające je laminatowe nadwozia. Jednak nie jest to do końca świat samochodów typu SAM. Projekt Polskiego McLarena stworzonego przez pana Jacka Mazura to samochód wykonany od podstaw na ramowej konstrukcji i własnoręcznie wykonanej karoserii.
Kolejne przykłady
Pod tajemniczą nazwą Kozmo kryje się samochód, który od początku był tworzony na potrzeby sportu. Jego konstruktor nigdy nie wzorował się na samochodach innych marek. Jednak patrząc na projekt dostrzec można nawiązania do Alfy Romeo czy też Fiata Seicento. Wynikało to z dostępności i ceny części.
https://www.facebook.com/kozmo.cars/photos/
Do sedna…
Kozmo został ukończony dość niedawno, jednak spotyka go ten sam los co jego braci stworzonych po 2013 roku. Wcześniej jednostkowego dopuszczenia pojazdu do ruchu dokonywał diagnosta po wykonaniu nieco bardziej dokładnego niż zwykle przeglądu na stacji diagnostycznej. Obecnie prawo do wystawienia dokumentów pozwalających na zarejestrowanie auta, które nie ma świadectwa homologacji, mają tylko i wyłącznie jednostki uprawnione do wykonania procedury homologacyjnej.
Furtka jest, ale czy aby na pewno?
W rzeczywistości oznacza to, że twórca własnoręcznie zrobionego pojazdu musi zgłosić się do poważnego instytutu badawczego, który wnikliwie zbada jego konstrukcję. Takie badania można wykonać w Instytucie Transportu Samochodowego. Jest to jedna z dwóch instytucji upoważnionych przez Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej do wykonywania takich badań. Dotyczy to również właścicieli sprowadzonych, nietypowych aut zabytkowych zza oceanu. Jak to mówią – nadzieja matką głupich. Niestety od czasów obowiązywania nowego rozporządzenia nie wydano ani jednego zaświadczenia upoważniającego do zarejestrowania pojazdu typu SAM.
A jak to było kiedyś?
Przed 22 czerwca poszczególne wydziały komunikacji rejestrowały nawet kilkadziesiąt takich pojazdów rocznie. Liczby mówią same za siebie.
To da się czy nie?
Teoretycznie otrzymanie homologacji na terenie naszego kraju jest możliwe, jednak zaporowa jest kwota uzyskania takiego uprawnienia. Może ona dochodzić nawet do około 100 000 złotych.
Czechy, Słowacja, Wielka Brytania…
To właśnie te kierunki najczęściej są wybierane przez konstruktorów, którzy za wszelką cenę dążą do możliwości zalegalizowania swojego pojazdu.
Paradoksalnie taniej, łatwiej, a przede wszystkim szybciej uzyskamy homologację na terenie Czech. Przy „dobrych wiatrach” zamkniemy się w kwocie 25 – 40 tys. złotych.
Polska nas nie kocha…
Niestety Polska, a właściwie nią rządzący robią wszystko, by utrudnić powstawanie nowej myśli technicznej. Tłumi się wszelkiego rodzaju
projekty, które mogłyby podbić świat. Czy w przyszłości możemy liczyć na przywrócenie dawnych przepisów umożliwiających sprawniejszą homologację pojazdów typu SAM?
Smutna prawda.
Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie i chyba nikt jej nie zna. Przykro mi, kiedy widzę projekty Niemiec, USA czy królowej kit-carów Wielkiej Brytanii, które po dziś dzień są rejestrowane i mogą połykać kolejne kilometry.