Polskie filmy promujące motoryzację. Nie tylko tę rodzimą. Jeśli śledzicie nasz portal, to zapewne wiecie o tym, że jakiś czas temu wystartowała nowa seria artykułów. Pochylam się w niej się nad filmami, w których ważnymi postaciami są nie tylko grający w nich aktorzy, lecz motoryzacja. Po dobrze przyjętym tekście na temat filmu „Kochajmy Syrenki” czas, aby zajrzeć do kolejnego filmu, który dziś nosi miano klasyki.
Polskie filmy promujące motoryzację – Czekam W Monte-Carlo
Co roczny rajd w Monte Carlo już od wielu lat wzbudza niesłychane emocje. W czasach PRL nie licznym polskim kierowcom było dane wziąć udział w tym wydarzeniu. Jeśli jednak się to udało, było to naprawdę dużym osiągnięciem budzącym podziw. W 1969 roku na podstawie scenariusza Jerzego Suszki i Bohdana Tomaszewskiego Julian Dziedzina zrealizował dramat sportowy „Czekam w Monte-Carlo”. W rolach głównych zagrali ze Stanisław Zaczyk i Andrzej Kopiczyński. Piotr Zawadzki i Jan Rajski, czyli kierowca i pilot, to polska załoga biorąca udział w słynnym Rajdzie Monte Carlo. Podejmują oni nierówną walkę z doświadczonymi kierowcami pochodzącymi z Anglii. Po dotarciu na miejsce rozpoczyna się trudna i dosłownie mordercza walka. W trakcie wyścigu bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko z rywalami. Ich wrogiem staje się również narastającym konflikt na linii życia osobistego.
Polskie filmy promujące motoryzację – Renault 8 Gordini
W filmie mogliśmy podziwiać bardzo dobre jak na końcówkę lat 60. efekty specjalne jak również udaną realizację scen skomplikowanego rajdu. W kwestii motoryzacyjnej także twórcy mają się czym pochwalić. Samochodem, którym jechała polska załoga było Renault model 8 Gordini. Był to tylnonapędowy sedan, który najpierw produkowano w klasie C, czyli popularnych samochodów kompaktowych, później zaś klasyfikowano go w klasie średniej, czyli D. Model Gordini był najmocniejszym modelem „Ósemki”. Posiadał silnik o pojemności 1,1 i rozwijał moc maksymalną 90 KM. Posiadał pięciobiegową skrzynię manualną o bliskich przełożeniach. Był dostępny wyłącznie w niebieskim kolorze i posiadał dwa naklejone białe pasy. W swojej klasie pod koniec lat 60. plasował się w czołówce samochodów rajdowych.
Nie tylko Renault…
W filmie mogliśmy podziwiać jeszcze typowo sportowe auto, czyli Alpine A110. Nie chodzi w tym momencie o produkowany od 2017 roku samochód sportowy w klasie kompaktów. Faktem jest, że można się pomylić, ponieważ zarówno ten współczesny model jak i ten z lat 1963-1974 mają ze sobą trochę wspólnego. Występujący w naszym obrazie pojazd jak wspomniałem przed chwilą był typowo sportowym kompaktem o dwudrzwiowym nadwoziu typu coupe. Niestety trudno powiedzieć jaką pojemność silnika miał ten konkretny egzemplarz. Czytając dane techniczne można się domyślić, że mógł mieć od 1,1 do 1,6 litra. Co jeszcze o tym aucie wiadomo? Nadwozie było wykonane z włókna szklanego, zaś silnik umieszczono z tyłu. Dzięki swojej niewielkiej masie wynoszącej zaledwie 544kg, samochód potrafił rozpędzić się do 195 km/h w wersji silnikowej 1,3 i do 210 km/h w wersji 1,6.
Produkcje takie jak ww. „Kochajmy Syrenki”, czy omawiany „Czekam w Monte-Carlo” pokazują, że gdy głębiej sięgnąć do naszej kinematografii można znaleźć w niej ciekawe pozycje spod znaku motoryzacji. O niektórych zapewne słyszeliście, ale nie mieliście okazji ich zobaczyć. Tym bardziej zachęcamy do sięgnięcia po te tytuły i przy okazji poobcowania z występującymi w nich modelami pojazdów.
Zainteresował cię nasz temat? Przeczytaj także: Kochajmy Syrenki