Fani Dumy Katalonii mogą mieć mieszane uczucia względem poczynań ich ulubieńców w tym sezonie. Jeśli mamy mówić o niepowodzeniach to trzeba wspomnieć o bolesnych porażkach w Lidze Mistrzów i pożegnaniu się z tymi rozgrywkami już na poziomie grupowym. Wiosenne występy w Lidze Europy to nie coś, czego się w Barcelonie oczekuje.
Wpadkę w Champions League kibice mogą sobie dzięki dobrym wynikom w krajowych pucharach i w ligowych meczach. Ich zespół znajduje się obecnie na pierwszym miejscu w tabeli. Więc jaki tak naprawdę jest status Barcy?
Stabilnie choć bez błysku
Czy w takiej sytuacji można mieć coś do zarzucenia liderowi La Liga? W przypadku klubu, który zawsze dąży do utrzymania najwyższych standardów w każdym możliwym aspekcie zdrowa krytyka to podstawa. Wprawdzie nie można mieć żadnych pretensji, co do pozycji w tabeli i wyników meczowych, ale sama gra nie powala.
Barcelona punktuje dobrze. Ostatnie swoje trzy spotkania wygrała identycznym bilansem 1 do 0. Szukając ostatnio przegranego meczu trzeba się cofnąć jeszcze do 2022 roku, kiedy to w Lidze Mistrzów lekcji futbolu udzielił Katalończykom Bayern. Wreszcie, konsekwentna gra na “zero z tyłu” musi świadczyć, że zespół dysponuje dobrze poukładaną defensywą, a jak wiadomo właśnie ten aspekt bardzo liczy się w walce o mistrzostwo.
Wobec tego wszystkiego nie ma wątpliwości, że w sztabie Blaugrany panuje raczej optymistyczna atmosfera. Można też założyć, że ani trener, ani piłkarze nie zamierzają poprzestać na tym, co mają. Taki minimalizm w strzelaniu goli może szybko obrócić się w jakąś niepotrzebną utratę punktów. Nie trzeba daleko szukać przykładu. Gdyby Ivan Martin nie zmarnował doskonałej sytuacji w 86. minucie, Girona mogła uzyskać remis w niedawnych derbach Katalonii.
Co jak co, ale nad skutecznością w ofensywie na pewno trzeba trochę popracować. Dobrą wiadomością jest to, że w następnych meczach Xavi będzie już mógł skorzystać z usług Roberta Lewandowskiego.
Powrót króla
Powrót do gry Lewandowskiego to coś, co ucieszy wielu kibiców, nie tylko w Hiszpanii. Polak został zawieszony w meczu z Osasuną jeszcze przed mundialem. W 31. minucie spotkania opuścił boisko z powodu drugiej żółtej kartki. Schodząc do szatni, wykonał gest, który został uznany za obraźliwy przez arbitra. Hiszpańska federacja była nieubłagana i piłkarz musiał pauzować przez trzy mecze.
Już niebawem fani naszego zawodnika będą mogli znów oglądać jego poczynania w katalońskim zespole, a zakłady bukmacherskie będą zapewne prześcigać się w wyliczeniach prawdopodobieństwa zdobycia bramki przez Polaka. Przede wszystkim jednak powinna skorzystać na tym sama Barcelona. Czy napastnik będzie odpowiedzią na wszelkie bolączki zespołu pod bramką przeciwnika? Sam Robert nie zawsze może dokonywać cudów, ale można mieć pewność, że w swoim stylu będzie pracował dla dobra drużyny.
Wydaje się, że sam trener też zdaje sobie z tego sprawę i nie może się doczekać kolejnego meczu z udziałem Lewandowskiego. Przyznał to po spotkaniu z Gironą, komplementując swojego zawodnika.
Układ sił
Dla Blaugrany miniona kolejka La Liga ułożyła się wprost idealnie. Poza cennymi trzema oczkami zainkasowanymi na wyjeździe, dwaj bezpośredni konkurenci do tytułu potracili punkty. Real Sociedad mierzył się na Santiago Bernabeu z Realem Madryt. Wicelider nie był w stanie pokonać przyjezdnych z Kraju Basków i traci do Barcelony 5 punktów.
Jako, że jesteśmy obecnie dopiero na półmetku sezonu, nie można jeszcze niczego zakładać. Niemniej jednak, jeśli Balcerona w dalszym ciągu będzie tak solidnie punktować i poprawi skuteczność, znajdzie się na dobrej drodze do upragnionego tytułu.