Wczoraj sprawa koni nad Morskim okiem została kompromisowo rozwiązana. Dyskusja rozpoczęła się po majowym incydencie nagranym przez jednego z turystów. Wówczas wycieńczony koń był uderzony przez woźnicę i zmuszony do dalszej pracy.
Piątkowe spotkanie w Zakopanem z udziałem minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski, górali, przedstawicieli fiakrów, starosty tatrzańskiego i władz Tatrzańskiego Parku Narodowego przyniosło pewne zmiany w kwestii transportu konnego do Morskiego Oka. Choć nie udało się całkowicie zlikwidować tej praktyki, wypracowano kompromis, który zakłada pewne kroki mające na celu poprawę dobrostanu zwierząt. Rozwiązania te paradoksalnie niosą także nowe wygody dla turystów. Jak powiedziała minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska: „Mamy porozumienie dobre dla wszystkich. Nikt nie dostał tego, z czym dziś tutaj przyszedł, ale wypracowaliśmy kompromis. Godzimy dobro koni i turystykę. Konie na razie zostają, ale cieszę się, że rozpoczną się też testy busa elektrycznego. Są ludzie, którzy nie mogą wejść sami nad Morskie Oko, stąd taki pomysł. Nie ma mowy o likwidacji koni.”.
Sprawa koni nad Morskim Okiem – lepsze warunki pracy zwierząt
Wprowadzone podczas wczorajszego spotkania zmiany zapewniają także lepsze warunki pracy koni wożących turystów na trasie do Morskiego Oka. Są to:
• Godzinny odpoczynek dla koni po pokonaniu trasy. To istotna modyfikacja, która pozwoli zwierzętom na regenerację sił po wyczerpującym wysiłku.
• Monitoring temperatury i wilgotności powietrza. Czujniki pomogą wyeliminować pracę koni w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych, kiedy ich komfort i zdrowie mogą być zagrożone.
• Zmniejszenie liczby osób na wozie. Z 12 dorosłych i 5 dzieci do 10 dorosłych i 3 dzieci. To krok w kierunku zmniejszenia obciążenia koni.
• Zakaz wydawania nowych licencji dla przewoźników. Oznacza to, że liczba koni wykorzystywanych do transportu turystów nie będzie się zwiększać.
Już w tym miesiącu ruszą testy busa elektrycznego, który mógłby w przyszłości częściowo lub całkowicie zastąpić konie. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego obiecał, że jeśli pojazd sprawdzi się w górskich warunkach, zostanie wprowadzony na stałe.
Dlaczego górale nie chcą meleksów?
Sprawa koni nad Morskim Okiem budzi wiele kontrowersji. Znany poseł i organizator wielu akcji charytatywnych – Łukasz Litewka, walczy o całkowitą likwidację transportu konnego w stronę Morskiego Oka. Zaproponował, aby zwierzęta zostały zastąpione przez meleksy. Stwierdził nawet, że sam sfinansuje te pojazdy. Niestety, pomysł ten nie spotkał się ze zrozumieniem ani zgodą górali. To dla nich ważna część lokalnej tradycji i źródło utrzymania. Zastąpienie koni meleksami wiązałoby się ze znacznymi stratami finansowymi dla wielu rodzin. Istnieje obawa, że meleksy zniechęcą turystów do odwiedzania Morskiego Oka, co negatywnie wpłynęłoby na lokalną gospodarkę. Dodatkowo, według tamtejszych władz, pojazdy takie nie pasują do krajobrazu Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Kompromis wypracowany w Zakopanem niewątpliwie stanowi krok w dobrym kierunku. Wprowadzone zmiany, choć nie rewolucyjne, powinny przyczynić się do poprawy dobrostanu koni. Należy jednak pamiętać, że problem jest złożony i wymaga dalszych działań. Testy pojazdu elektrycznego to obiecujący kierunek, który może przynieść istotne zmiany w przyszłości.
Przeczytaj o incydencie, po którym urzędnicy zainteresowali się wykorzystywaniem koni nad Morskim Okiem.
Odwiedź restaurację Zdrówko oferującą smaczne jedzenie i najlepszy catering w Legionowie.