W rządzącej koalicji wybuchła prawdziwa polityczna burza wokół planów wydania miliardów na odbudowę terenów po powodzi w ramach operacji „Feniks”. Na czele kontrowersji stoi decyzja premiera Donalda Tuska o powołaniu Marcina Kierwińskiego jako pełnomocnika ds. odbudowy. To nie lada wyzwanie, bo 5 miliardów złotych musi zostać wydane w szybkim tempie, a w dodatku rozłożone między różnymi ministerstwami zarządzanymi przez koalicjantów. Problem w tym, że wielu z nich obawia się, że „ludzie Tuska” zrobią to lepiej i sprawniej. Skutki powodzi i ich koszty to dramat.
Kierwiński jako pełnomocnik – czy to dobry pomysł na skutki powodzi
Decyzja Tuska o mianowaniu Kierwińskiego na pełnomocnika wywołała nie lada zamieszanie w rządzie. Koalicjanci mają mieszane uczucia, zastanawiając się, jak zaufany człowiek Tuska będzie koordynować działania różnych resortów. Jak informują media, niektórzy ministrowie obawiają się, że Kierwiński będzie ogłaszał ich decyzje, co tylko wzmocni pozycję Platformy Obywatelskiej. Tymczasem na odbudowę po powodzi trzeba wydać miliardy, a to z pewnością będzie budzić jeszcze większe tarcia polityczne.
Koalicjanci w roli drugoplanowej?
Niektórzy ministrowie, jak się dowiadujemy, są zirytowani, że najważniejsze decyzje będą podejmowane przez przedstawiciela PO. Wielu członków koalicji uważa, że to próba centralizacji i przejęcia kontroli nad tak dużymi funduszami. Jak podkreśla jeden z przedstawicieli koalicjantów, „na górze będzie człowiek z Platformy, a my będziemy realizować jego decyzje”. Trudno się nie zgodzić, że taka sytuacja może wpłynąć na dynamikę wewnątrz rządu.
Gra o miliardy – kto wyda pieniądze lepiej?
Wydaje się, że największym problemem nie są same pieniądze, ale sposób ich wydawania. Operacja „Feniks” wymaga nie tylko szybkości, ale i precyzji. Premier Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że właściwa koordynacja działań może przynieść polityczne korzyści, a Kierwiński ma być gwarantem skuteczności. To z kolei budzi obawy innych ugrupowań, które obawiają się, że Platforma Obywatelska będzie na tym jedynym beneficjentem.
Czy Tusk przechytrzy koalicjantów?
Nie jest tajemnicą, że Donald Tusk jest mistrzem politycznych rozgrywek. Wprowadzenie swojego człowieka do kluczowej roli w operacji „Feniks” to strategiczny ruch, który ma za zadanie umocnić pozycję PO. Jednak to także ryzykowna zagrywka, bo jeżeli coś pójdzie nie tak, cała wina może spaść na pełnomocnika Kierwińskiego i jego przełożonego, Tuska.
Gdzie są miliardy, tam są tarcia
Kiedy w grę wchodzi tak ogromna suma pieniędzy, nieuniknione są konflikty interesów. Każdy z koalicjantów chce zrealizować swoje projekty i odnieść sukces na swoim polu. Z drugiej strony, 5 miliardów złotych to też polityczny kapitał, który może wzmocnić pozycję konkretnej partii w przyszłych wyborach. Nie dziwi więc, że wokół operacji „Feniks” już teraz narastają spory.
Strach przed sukcesem Tuska
Dla niektórych koalicjantów, największym strachem jest to, że jeśli operacja „Feniks” zakończy się sukcesem, to zasługi przypadną Donaldowi Tuskowi i jego ludziom. W takim scenariuszu, pozostali członkowie koalicji będą musieli zadowolić się drugoplanową rolą, co z pewnością odbije się na ich wynikach politycznych w przyszłych wyborach. Zamieszanie w koalicji to uboczne skutki powodzi.
———————-
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński