Czy dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej (IPN), stanie się nową twarzą walki o fotel prezydencki? Zaskakujące spekulacje o jego możliwym starcie w wyborach prezydenckich wywołały niepokój wśród pracowników instytucji. Na korytarzach IPN słychać niepokój i obawy, że ten ruch może wywołać lawinę niekorzystnych zmian, które zepchną instytut na margines. Karol Nawrocki prezydentem RP? Blady strach w IPN
Karol Nawrocki prezydentem RP? Blady strach w IPN
Nie od dziś wiadomo, że władze od dłuższego czasu „ostrzą sobie zęby” na IPN. Część pracowników uważa, że potencjalna kandydatura Nawrockiego stanie się pretekstem do ostatecznego ataku na instytucję. Jak relacjonują źródła, rządzącym marzy się cięcie budżetu IPN i przekształcenie go w coś, co lepiej odpowiada ich planom. Ostatnie wyliczenia budżetowe już zapowiadają zaciskanie pasa – aż 55 milionów złotych ma zostać odjęte od funduszy na 2025 rok. Czy to dopiero początek końca IPN w dotychczasowej formie.
Choć Nawrocki nie ukrywa, że potencjalna prezydentura to dla niego służba dla Polski, pracownicy IPN mają poważne wątpliwości. Jeśli prezes weźmie udział w długiej i intensywnej kampanii, jego nieobecność w instytucji może pogłębić chaos organizacyjny i polityczny. A co gorsza, może być przyczynkiem do naruszenia przepisów ustawy o IPN, która zakłada zastępstwo prezesa jedynie w przypadku jego śmierci! Czy to nie oznacza, że udział w wyborach wiązałby się z prawnym impasem?
Personalna czystka na horyzoncie?
Lewica od lat domaga się likwidacji IPN, a postulat ten niejednokrotnie padał także z ust Koalicji Obywatelskiej. Choć jej obecne stanowisko jest niejasne, jedno pozostaje pewne – jakiekolwiek polityczne perturbacje mogą być gwoździem do trumny instytucji.
Jeżeli Nawrocki rzeczywiście zdecyduje się na start, a instytut pogrąży się w kryzysie, fala zmian może przetoczyć się nie tylko przez budżet, ale także przez kadry. W kręgach Koalicji Obywatelskiej i Lewicy panuje przekonanie, że IPN jest twierdzą PiS. W przypadku zmiany władzy, IPN może czekać radykalna personalna czystka, która usunie osoby związane z obozem rządzącym i zastąpi je nowymi kadrami lojalnymi wobec nowej władzy.
Czy to koniec IPN?
Wszystko to może jednak przestać mieć znaczenie, jeśli kandydat PiS wygra wybory prezydenckie. Taki scenariusz mógłby oznaczać kontynuację obecnych politycznych wpływów, a IPN, zamiast rozpadu, przeżyłby kolejny cykl przekształceń, tym razem jeszcze bardziej pod kontrolą rządzących.
Jedno jest pewne – kandydatura Karola Nawrockiego nie jest tylko kwestią osobistych ambicji, ale ma potencjał, by wywołać polityczne trzęsienie ziemi, zarówno w Instytucie Pamięci Narodowej i całym krajobrazem politycznym w Polsce. Czy IPN przetrwa ten burzliwy czas? To pytanie, na które odpowiedzi boją się nie tylko pracownicy instytutu.
Przeczytaj też o: Katastrofa nad Donbasem: Rosja zestrzeliła własnego superdrona Ochotnik
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński