Paweł S., twórca marki Red is Bad, został zatrzymany na Dominikanie, deportowany do Polski i oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Ciężkie zarzuty? Oczywiście. Ale wystarczyło wpłacić milion złotych w Bitcoinach, by znów cieszyć się wolnością. Bitcoinowy bilet wolności to rzeczywistość, w której prawo w Polsce działa inaczej dla tych, którzy mają pieniądze. Sprawiedliwość? Można ją kupić, jeśli tylko portfel jest wystarczająco gruby. Wystarczyło 2,5 BTC, by pozbyć się największego problemu i wrócić do codziennych interesów. Milion kaucji i na wolność.
Groteskowy wymiar sprawiedliwości – Milion kaucji i na wolność
To nie pierwszy przypadek, gdy ktoś zamieszany w wielomilionowe oszustwa unika konsekwencji, wpłacając niewielką kwotę. Wystarczy przypomnieć Janusza Palikota i innych biznesmenów, którzy po wpłaceniu kilku milionów mogli cieszyć się wolnością. Bitcoinowy bilet wolności w Polsce kosztuje mniej niż przeciętny samochód klasy premium. Drobni oszuści i zwykli obywatele, którzy nie mają środków na wykupienie się z problemów, lądują w więzieniach, podczas gdy elity finansowe śmieją się systemowi w twarz.
Międzynarodowa ucieczka? Wakacje na koszt podatnika i szybki powrót do biznesu
Paweł S. przez wiele miesięcy był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, Interpolem i Europejskim Nakazem Aresztowania. Zatrzymano go na Dominikanie i przetransportowano do Polski. Teoretycznie groziła mu surowa kara, ale wystarczyło kilka transakcji w kryptowalutach, by ponownie cieszył się wolnością. System prawny przymyka oko, jeśli wpłaci się odpowiednią kwotę. Czy zatem warto w ogóle ścigać milionerów? Lepiej od razu zapytać, w jakiej walucie chcą zapłacić kaucję i oszczędzić sobie wysiłku.
Dwie rzeczywistości – elity śmieją się w twarz zwykłym obywatelom
System prawny działa inaczej dla przeciętnych ludzi i dla tych, którzy mają miliony na koncie. Osoba, która ukradnie coś ze sklepu, może trafić do więzienia na wiele miesięcy. Tymczasem podejrzani o wielomilionowe przekręty, jak Paweł S., wpłacają symboliczną kaucję i są wolni. Bitcoinowy bilet wolności staje się standardem, a przeciętny obywatel może tylko patrzeć, jak bogaci oszuści wymigują się od odpowiedzialności. Czy Polska to jeszcze państwo prawa, czy raczej plac zabaw dla elit finansowych?
Czas na zmiany – czy ktoś w końcu powie „dość” tej farsie?
Polska nie jest jedynym krajem, w którym pieniądze decydują o tym, kto trafia za kraty, a kto wychodzi wolny. Jednak poziom akceptacji dla takich sytuacji jest przerażający. Społeczeństwo milczy, podczas gdy milionowe afery kończą się symbolicznymi kaucjami i grą na czas. Jeśli nic się nie zmieni, kolejne afery będą tylko większe, a sprawiedliwość stanie się wyłącznie pustym hasłem. Kiedy Polacy zrozumieją, że prawo działa tylko dla tych, których stać na jego obejście? Milion kaucji i na wolność – farsa co?
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński