We Lwowie, na reprezentacyjnym placu Kropywnyckiego, stoi wielki pomnik Stepana Bandery. Ma 7 metrów wysokości, a otacza go łuk triumfalny o wysokości 30 metrów. Ten monument to nie tylko symbol ukraińskiego nacjonalizmu. To także drwina z pamięci ponad 100 tysięcy zamordowanych Polaków. Nikt nie zapytał rodzin ofiar o zdanie. Nikt nie przeprosił za rozkaz ludobójstwa, który Bandera pośrednio sankcjonował. Każdy, kto odwiedza to miejsce, widzi, że Ukraina czci człowieka, który rękami OUN i UPA przeprowadził czystki etniczne. Pomnik Bandery to policzek dla jego ofiar i rodzin pomordowanych Polaków.
Pomnik Bandery – Ukraina robi bohatera z człowieka odpowiedzialnego za rzeź Wołynia i żąda coraz więcej od Polski
W 2010 roku ukraiński prezydent nadał Banderze tytuł „Bohatera Ukrainy”. Polski rząd zareagował wtedy słowem, ale nie działaniem. Politycy zignorowali fakt, że Bandera odpowiadał za śmierć kobiet, dzieci i starców. Na jego rozkaz palono wsie i rozcinano ludziom brzuchy siekierami. Mimo to na Ukrainie nadal powstają kolejne tablice i muzea na jego cześć. Dziennikarze izraelscy także protestowali, przypominając o antysemickich akcjach OUN. Mimo tych faktów nikt nie zdejmuje z Bandery aureoli „niepodległościowca”.
Polska pomogła Ukrainie, ale nie może pochować swoich ofiar
Polska, jako pierwszy kraj, otworzyła granice i serca, gdy Rosja napadła Ukrainę. Polacy oddawali swoje domy i oszczędności. W zamian nie mogą nawet dokonać ekshumacji swoich przodków. Władze Lwowa blokują możliwość godnego pochówku ofiar rzezi wołyńskiej. Rodziny pomordowanych Polaków czekają od lat na symboliczne krzyże i nazwiska na kamieniu. Ukraina wciąż nie chce się zgodzić. Dlaczego? Bo musieliby uznać, że Bandera nie był bohaterem, tylko zbrodniarzem. A to nie pasuje do narracji o walce narodowej.
Pomnik Bandery – Unia ściga nazizm, ale przymyka oko na banderyzm
Unia Europejska prowadzi kampanie przeciw symbolom faszyzmu. Zakazuje nawet historycznych odwołań do III Rzeszy. Jednak w przypadku Ukrainy stosuje podwójne standardy. Gdy we Lwowie stoi pomnik człowieka, który inspirował mordy etniczne, nikt nie reaguje. Gdy dzieci noszą koszulki z wizerunkiem Bandery, nikt nie protestuje. Czy dlatego, że Ukraina walczy z Rosją? Czy zbrodnia przestaje być zbrodnią, jeśli popełnił ją „nasz sojusznik”? Europa milczy, chociaż powinna krzyczeć.
Bez prawdy nie będzie pojednania ani przyszłości
Jeśli Polska i Ukraina chcą budować uczciwe relacje, muszą zmierzyć się z przeszłością. Nie da się jej zakopać pod pomnikami Bandery. Ofiary Wołynia mają prawo do pamięci i prawdy. Dopóki Ukraina czci oprawców, a nie ofiary, nie ma mowy o pełnym zaufaniu. Polacy nie mogą milczeć, gdy w imię polityki zapomina się o ludobójstwie. Szacunek dla historii nie polega na wybielaniu przeszłości, ale na przyznaniu, kto był katem, a kto ofiarą.
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński