Rząd utrzymuje zamrożone ceny energii dla gospodarstw domowych do września 2025 roku. Cena 500 zł/MWh chroni Polaków przed realnymi kosztami rynkowymi. Bez tej tarczy ceny wzrosłyby nawet do 623 zł. Władze ogłaszają to jako sukces, ale jednocześnie odliczają dni do uwolnienia rynku. Polacy nie mają świadomości, co czeka ich po tej dacie. Rząd nie mówi jasno, czy zabezpieczenia będą kontynuowane. Gospodarstwa domowe żyją więc w niepewności i czekają na kolejny cios w domowy budżet. Uwolnienie cen energii elektrycznej to nadzieja czy zagrożenie?
Uwolnienie cen energii elektrycznej – Minister zapowiada zmiany, ale nie podaje konkretów
Minister Finansów Andrzej Domański zapewnia, że proces uwolnienia cen będzie „łagodny”. Nie wyjaśnia jednak, jak ma wyglądać ta łagodność. Jeśli mechanizmy ochronne znikną z dnia na dzień, wielu Polaków doświadczy szoku finansowego. Nikt nie tłumaczy, czy firmy energetyczne będą miały ograniczenia w kształtowaniu taryf. Społeczeństwo nie zna skali możliwych podwyżek. Obietnice „stopniowego przejścia” brzmią pusto, gdy za nimi nie stoją liczby ani twarde rozwiązania.
Eksperci ostrzegają przed ogromnymi podwyżkami
Ekonomiści biją na alarm. Ostrzegają, że bez kontroli rynek zachowa się brutalnie. Jeśli hurtowe ceny energii wzrosną, firmy przerzucą koszty na konsumentów. Rachunki mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent już w IV kwartale 2025 roku. Najbardziej ucierpią osoby starsze, rodziny wielodzietne i mieszkańcy wsi. Wzrost kosztów życia doprowadzi do ubóstwa energetycznego. Władza nie przedstawia planu osłonowego ani wsparcia dla osób zagrożonych. To bomba z opóźnionym zapłonem.
Rynek może się ustabilizować, ale ryzyko chaosu jest realne
Teoretycznie większa konkurencja powinna z czasem obniżyć ceny. Problem w tym, że w Polsce rynek energetyczny nie działa jak książkowy przykład liberalizacji. Duzi gracze dyktują warunki. Mniejsze firmy nie mają szans na przebicie się z niższymi stawkami. Jeśli rząd nie stworzy warunków do uczciwej konkurencji, ceny pozostaną wysokie, a ludzie będą bezsilni. Obietnice o taniej energii z OZE brzmią ładnie, ale potrzebują lat i miliardów, by się ziścić.
Polacy muszą przygotować się na czarny scenariusz
Nadzieje na tani prąd mogą się rozwiać szybciej niż ktokolwiek przewiduje. Jeśli sytuacja międzynarodowa wpłynie na rynek surowców, ceny energii eksplodują. Polska nie ma rezerw ani systemu gwarantującego stabilność. Jeśli rząd zawaha się z decyzjami, efektem będzie kryzys energetyczny. Mieszkańcy już teraz boją się nadchodzącej zimy i wzrostów kosztów. Bez konkretnego planu, ludzie pozostają sami w obliczu potencjalnej drożyzny i braku kontroli nad sytuacją.
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński