W podlaskim Czerwonym Borze pojawiło się 116 migrantów, w tym 26 dzieci. To oficjalna liczba, ale nikt nie zapowiedział ich przyjazdu. Ludzie z okolicy poczuli się zaskoczeni, a potem zignorowani. Radny powiatu Sebastian Mrówka złożył interpelację. W odpowiedzi usłyszał, że wszystko jest pod kontrolą. Urzędnicy przekonują, że migranci przeszli weryfikację. Ale lokalna społeczność nie wierzy w suche zapewnienia. Ktoś zagląda w okna. Ktoś chodzi po prywatnych posesjach, łapie za klamki samochodów. To nie są tylko plotki, to realne głosy mieszkańców. Rząd szykuje niespodziankę imigracyjną CZYLI MAMY GOŚCI!!!
Zlekceważone emocje i coraz większy niepokój – Rząd szykuje niespodziankę imigracyjną
Ośrodek funkcjonuje od 2002 roku, ale przez lata był niemal pusty. Teraz, bez zapowiedzi, znów działa pełną parą. To nie jest problem samego faktu istnienia placówki. To problem braku informacji. Ludzie chcą wiedzieć, kto mieszka tuż obok. Chcą znać intencje władz. Nikt ich nie zaprosił na spotkanie. Nikt nie zapytał o zdanie. Rząd twierdzi, że sytuacja jest monitorowana. Ale lokalne emocje rosną, a poczucie osamotnienia narasta. Kiedy obywatel czuje, że jego głos się nie liczy, przestaje ufać.
Migranci cofnięci z Niemiec – czy Polska została zapleczem Unii?
Część migrantów może być osobami „cofniętymi” z Niemiec na mocy tzw. rozporządzenia dublińskiego. W praktyce oznacza to, że Polska staje się krajem, który ponosi ciężar decyzji innych państw UE. Jeśli ktoś złożył pierwszy wniosek azylowy w Polsce, ale potem uciekł do Niemiec, może zostać siłą odesłany z powrotem. To rodzi pytania. Czy Polska wie, kogo dokładnie przyjmuje? Czy mamy realny wpływ na ten proces? I czy mieszkańcy Czerwonego Boru mają prawo wiedzieć, kogo ich państwo właśnie wprowadza w ich życie?
Brak strategii, brak komunikacji, brak zaufania – Rząd szykuje niespodziankę imigracyjną
Urzędnicy zapewniają, że cudzoziemcy zostali sprawdzeni. Ale kto i jak ich sprawdzał? Ludzie nie chcą kolejnych sloganów. Chcą konkretów. Brakuje lokalnych spotkań, rozmów, jawnych danych. Wszystko dzieje się cicho. W domyśle – żeby nie wywołać protestów. Ale taki styl działania przynosi odwrotny efekt. Zamiast zaufania mamy plotki. Zamiast spokoju – obawy. Rząd unika słów takich jak „relokacja”, ale działania mówią same za siebie. Czy Czerwony Bór to początek szerszego planu? Rząd szykuje niespodziankę imigracyjną – jadą goście jadą koło mego sadu…
Milczenie jako strategia. Czy obywatele znów zostaną postawieni przed faktem dokonanym?
Polacy są gościnni, ale nienawidzą bycia zaskakiwanymi. Zwłaszcza gdy chodzi o ich dom, dzieci, bezpieczeństwo. Władze centralne muszą wyjść z cienia. Muszą zacząć mówić otwarcie, czy w Polsce trwają działania relokacyjne na większą skalę. Jeśli planują zmiany w polityce migracyjnej, nie mogą robić tego za plecami obywateli. Tajemnice niszczą zaufanie szybciej niż jakikolwiek kryzys. Mieszkańcy Czerwonego Boru czekają. Cała Polska też powinna.