Były premier Leszek Miller publicznie zapytał, na jakiej podstawie Polska przeznacza 50 milionów dolarów rocznie na system Starlink dla Ukrainy. W rozmowie z Fakt Live wyraził wątpliwości co do legalności tych wydatków. Zwrócił uwagę, że brak jednoznacznej podstawy prawnej może skutkować poważnymi konsekwencjami dla osób podejmujących decyzje. Polityk zasugerował, że obywatele powinni poznać dokładne przepisy, które uzasadniają ten wydatek. Starlinki dla Ukrainy kiedyś do nas wrócą i co wtedy?
Sikorski potwierdza finansowanie, ale nie podaje szczegółów – Starlinki dla Ukrainy
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski potwierdził, że to Ministerstwo Cyfryzacji finansuje Starlinki dla Ukrainy. Kwota wynosi około 50 milionów dolarów rocznie. Sikorski nie podał jednak żadnych informacji na temat podstawy prawnej tego wydatku. Brak jawności w tej sprawie budzi coraz większe wątpliwości. Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, czy środki wydawane są zgodnie z obowiązującym prawem.
Rząd od początku wojny na Ukrainie wspiera swojego wschodniego sąsiada różnymi formami pomocy. Jednak finansowanie prywatnej sieci satelitarnej wymaga jasnych regulacji. Ministerstwo Cyfryzacji nie przedstawiło do tej pory żadnych dokumentów wyjaśniających podstawę prawną tej decyzji. Brak przejrzystości budzi pytania o to, czy pieniądze są wydawane zgodnie z procedurami.
Czy to kolejny przypadek wydawania pieniędzy bez kontroli? Starlinki dla Ukrainy
W ostatnich latach ujawniono wiele przypadków niejasnych wydatków publicznych. Afera z Funduszem Sprawiedliwości czy dotacje dla organizacji związanych z politykami pokazują, jak łatwo publiczne środki mogą być rozdysponowywane poza kontrolą obywateli. W przypadku Starlinków sytuacja wygląda podobnie. Jeśli rząd ma legalne podstawy do takiego finansowania, powinien je przedstawić opinii publicznej.
Czy Polacy poznają prawdę o finansowaniu Starlinków?
Leszek Miller zasugerował, że brak podstawy prawnej może skutkować odpowiedzialnością osób podejmujących decyzje. Rząd musi przedstawić konkretne dokumenty i wytłumaczyć, dlaczego Polska ponosi koszty, które powinny być uzgodnione z obywatelami. Jeśli tak się nie stanie, opinia publiczna może uznać to za kolejny przykład działania poza kontrolą społeczną. Czy ministerstwo ujawni szczegóły? A może temat zostanie zamieciony pod dywan?