Dziś coraz więcej mówi się o integracji oraz aktywizacji społecznej i zawodowej osób z niepełnosprawnościami. Pracujemy również nad słownictwem, aby nie stygmatyzowało i nie krzywdziło ich w najmniejszym stopniu. Jednak nie zawsze tak było. Jeszcze niecałe sto lat temu powszechnym zjawiskiem tzw. freak shows, czyli „pokazy dziwolągów”, w których wykorzystywano osoby niepełnosprawne.
„Wybryki natury” – niepełnosprawni jako atrakcje
Od setek lat w Europie powszechne było zabawianie publiki poprzez pokazywanie osób, których wygląd nie odpowiadał powszechnym standardom „normalności” czy obowiązującym kanonom piękna. Jako „dziwolągi” i „wybryki natury” byli tam pokazywani ludzie pokryci od stóp do głów tatuażami, przedstawiciele różnych ras, a także osoby cierpiące na rozmaite choroby. W cyrkach, tawernach i na jarmarkach, za odpowiednią opłatą, można było oglądać bliźnięta syjamskie, osoby pozbawione kończyn lub cierpiące na przeróżne deformacje ciała. Często były one obdarzone talentami artystycznymi. Prezentowały więc magiczne sztuczki, grały na instrumentach, śpiewały, tańczyły i występowały w spektaklach. „Pokazy dziwolągów” zaczęły cieszyć się rosnącym zainteresowaniem zwłaszcza w Wielkiej Brytanii w połowie XVI wieku. Zaś trzy wieki później, zarówno na Wyspach, jak i w Stanach Zjednoczonych, funkcjonowały już znakomicie prosperujące przedsiębiorstwa specjalizujące się w tego typu rozrywkach.
Osoby niepełnosprawne trafiały do cyrków i trup teatralnych z bardzo prozaicznych względów. Jako dzieci obarczone nieuleczalnymi defektami fizycznymi lub psychicznymi, stanowiły dla swoich rodziców niepotrzebny balast, zwłaszcza jeżeli miały nieszczęście urodzić się w ubogiej rodzinie. Nie rokowały również jako potencjalnie przydatna pomoc w prowadzeniu domu. Dzieci z przeróżnymi niepełnosprawnościami zostawały więc sprzedawane przez swoich rodziców do cyrków, parków rozrywki, teatrów lub wędrownych trup artystycznych. Ich los w tych miejscach często był nie do pozazdroszczenia. Odzierano je z ludzkiej, na porządku dziennym było molestowanie seksualne, upokorzenia i przemoc. Normę stanowiło traktowanie tych osób na równi ze zwierzętami. Apogeum popularności „pokazów dziwolągów” przypadało na przełom XIX i XX wieku, a w USA organizowano je aż do lat 40. ubiegłego stulecia. Wraz z rozwojem medycyny zostały całkowicie zakazane.
Walka o godność
Zjawiska „pokazów dziwolągów” stały się przedmiotem zainteresowania naukowców. Niektórzy twierdzą, że biali, pełnosprawni przedstawiciele społeczeństwa zachodniego mogli bliżej przyjrzeć się różnym przejawom odmienności nieprzystającej do powszechnie przyjętych standardów. Pozwalało im to postrzegać samych siebie w bardziej pozytywnym świetle. Postęp nauki i medycyny sprawił, że od lat 20. XX wieku pokazy przestawały cieszyć się dawnym zainteresowaniem. Rozmaite defekty fizyczne i psychiczne „przedstawicieli obcych ras” czy „brakujących ogniw” stopniowo traciły nimb tajemniczości i niezwykłości. Z czasem stawały się dokładnie opisanymi jednostkami chorobowymi, które poddawano terapiom. Osoby niepełnosprawne powoli odzyskiwały należną podmiotowość. Czy problem ich wykluczenia i stygmatyzacji przestał istnieć? Wciąż istnieją bariery architektoniczne i społeczne, z jakimi każdego dnia muszą mierzyć się osoby z niepełnosprawnościami. Na polu ich integracji z resztą społeczeństwa jest więc jeszcze wiele do zrobienia.
Słuchaj Radia Bezpieczna Podróż