Francja jest w szoku po brutalnym morderstwie 19-letniej studentki Philippine, której ciało znaleziono w Lasku Bulońskim. Oskarżony o ten straszliwy czyn to 22-letni obywatel Maroka. To ten który już wcześniej został skazany za gwałt, a mimo nakazu deportacji, wciąż przebywał na terenie kraju. Ta tragedia wywołała ogromne oburzenie społeczne i polityczne, otwierając debatę nad problemem nielegalnych imigrantów popełniających przestępstwa. Bezkarność i bezradność.
Problem deportacji, indolencja urzędników napędza bezkarność
Francja, choć wydaje najwięcej nakazów deportacji spośród państw Unii Europejskiej, ma poważne problemy z ich egzekwowaniem. W 2024 roku aż 34 tysiące osób zostało objętych takim nakazem. Jednak rzeczywiste deportacje to zaledwie ułamek tej liczby – około 4 tysięcy. Powodem są zarówno bariery biurokratyczne, jak i niechęć krajów pochodzenia imigrantów do przyjęcia ich z powrotem. Skutkiem tego są sytuacje, w których niebezpieczni przestępcy, jak wspomniany obywatel Maroka, pozostają na wolności.
Francuska policja formalnie dysponuje uprawnieniami do zatrzymywania i deportowania nielegalnych imigrantów. Często jednak napotyka na przeszkody w postaci przepisów prawa oraz braku politycznego wsparcia. W praktyce oznacza to, że osoby skazane za poważne przestępstwa, zamiast być deportowane, dalej pozostają na terenie Francji. To w wielu przypadkach kończy się kolejnymi aktami przemocy.
Urzędnicy bezradni wobec biurokracji – szaleństwo polityczne i ideologiczne konflikty
Problemem nie jest jedynie sama policja, ale także skomplikowany system biurokratyczny, który często hamuje procesy deportacyjne. Brak współpracy między różnymi urzędami oraz biurokratyczna machina sprawiają, że nawet w przypadkach, gdy istnieje prawomocny wyrok i nakaz deportacji, jego wykonanie jest niemożliwe. W efekcie władze tracą kontrolę nad tym, kto przebywa w kraju, a obywatele tracą poczucie bezpieczeństwa.
Sprawa ta podkreśla także głęboki podział polityczny we Francji. Politycy skrajnej prawicy, jak Jordan Bardella, szef Zjednoczenia Narodowego, oskarżają władze o pobłażliwość wobec przestępców i brak realnych działań. Wzywają do zaostrzenia przepisów imigracyjnych i deportacyjnych, podczas gdy politycy lewicy podkreślają konieczność ochrony praw człowieka, co dodatkowo komplikuje sytuację.
Przywileje dla przestępców czyli paranoja francuskich urzędników
W mediach i na portalach społecznościowych pojawia się coraz więcej głosów oskarżających władze o stosowanie „podwójnych standardów”. Część społeczeństwa jest przekonana, że nielegalni imigranci pochodzący z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu są uprzywilejowani, gdyż są traktowani łagodniej przez władze i wymiar sprawiedliwości. Taki sposób myślenia powoduje wzrost napięć społecznych i niechęci wobec imigrantów.
Po tragicznym zabójstwie studentki, Minister Spraw Wewnętrznych, Bruno Retailleau, zapowiedział zaostrzenie przepisów imigracyjnych. Chociaż nowe regulacje są już w przygotowaniu, opinia publiczna pozostaje sceptyczna, obawiając się, że i tym razem władze nie będą w stanie skutecznie reagować. Francja znajduje się na rozdrożu, gdzie niezbędne są realne reformy, które przywrócą poczucie bezpieczeństwa obywatelom, a także uporają się z rosnącym problemem przestępczości wśród nielegalnych imigrantów.