Każdy, kto jako dziecko z zapartym tchem oglądał popisy gwiazd Barcelony, marząc o tym, by choć raz stanąć na Camp Nou, nie mógł sobie wyobrazić takiego scenariusza. Dwóch Polaków w wyjściowym składzie największego meczu piłkarskiego na świecie? A do tego jednego jako bohatera i drugiego jako pechowca, którzy zapisują się w historii? Brzmi jak fikcja, ale 12 stycznia 2025 roku w Dżuddzie stało się faktem. Barcelona rozbiła Real Madryt 5:2 w finale Superpucharu Hiszpanii, a polscy kibice mieli pełne prawo czuć dumę, emocje i… zmęczenie.
Kardiolog potrzebny od zaraz
„Po takim meczu musimy zabukować sobie wizytę u kardiologa” — powiedział Mateusz Święcicki, komentator Eleven Sports. I trudno się z nim nie zgodzić. El Clasico to widowisko samo w sobie, ale to, co wydarzyło się w Dżuddzie, przeszło najśmielsze oczekiwania. Siedem bramek, kontrowersje, czerwona kartka, niesamowite akcje — to było więcej niż mecz. To był spektakl, którego dramaturgię trudno będzie powtórzyć.
Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski: dwa oblicza polskiego futbolu
Pierwsze minuty nie zwiastowały takiego przebiegu. Real zaczął z impetem, a Wojciech Szczęsny, który dostał kolejną szansę od Hansiego Flicka, musiał wyciągać piłkę z siatki już w 5. minucie. Kylian Mbappé okazał się bezlitosny, a Real prowadził 1:0.
Barcelona szybko jednak odpowiedziała. W 21. minucie Robert Lewandowski, który w meczach z Królewskimi zawsze wspina się na wyżyny swoich możliwości, świetnie dograł do młodziutkiego Lamine’a Yamala, a ten z chirurgiczną precyzją doprowadził do remisu. Kilka minut później Lewandowski wykorzystał rzut karny, podnosząc swój dorobek przeciwko Realowi do 11 goli w karierze.
Pierwsza połowa była popisem Barcelony. Gole Raphinhi i Alejandro Balde dopełniły obrazu dominacji, a Blaugrana schodziła do szatni z prowadzeniem 4:1.
Szczęsny i VAR: czerwony zwrot akcji
Druga połowa zaczęła się od kolejnego ciosu Barcelony — Raphinha znów pokonał Thibaut Courtois. Przy stanie 5:1 wydawało się, że wszystko jest już rozstrzygnięte. A jednak piłka nożna potrafi zaskoczyć. W 57. minucie Wojciech Szczęsny, wychodząc poza pole karne, sfaulował Kyliana Mbappé. Arbiter, po analizie VAR, pokazał polskiemu bramkarzowi czerwoną kartkę.
To była chwila, która mogła zmienić losy meczu. Rodrygo wykorzystał rzut wolny i Real odzyskał nadzieję. Ale Barcelona, nawet grając w osłabieniu, pokazała dojrzałość. Zespół Hansiego Flicka skutecznie bronił się przed kolejnymi atakami Królewskich, a wynik 5:2 pozostał niezmieniony.
Barcelona triumfuje, a Polacy zapisują historię
Barcelona sięgnęła po swoje 15. trofeum w historii Superpucharu Hiszpanii. Real Madryt, mimo ambitnej postawy, po raz drugi w tym sezonie musiał uznać wyższość Katalończyków. Dla Hansiego Flicka był to pierwszy triumf jako trenera Blaugrany, co z pewnością odciąży go od presji ostatnich tygodni.
Polscy kibice przeżyli skrajne emocje. Robert Lewandowski znów pokazał, że jest niezastąpiony, asystując, strzelając i prowadząc Barcelonę do triumfu. Wojciech Szczęsny, mimo obiecującego początku, zapłacił wysoką cenę za moment dekoncentracji. Jednak jedno jest pewne: polscy zawodnicy w El Clasico to już nie tylko marzenie, ale rzeczywistość, która zapisuje nowe karty historii futbolu.
Tegoroczne El Clasico o Superpuchar Hiszpanii pozostanie na długo w pamięci kibiców. Bo tak jak futbol potrafi wzruszać, tak potrafi też zaskakiwać — czasem na tyle, że nawet marzenia z dzieciństwa wydają się zbyt skromne.
Przeczytaj też: Sezam – historia warszawskiej legendy.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Ponadto prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński