Reprezentacja Polski zainaugurowała eliminacje mistrzostw świata 2026 roku w sposób, który trudno nazwać imponującym. Zwycięstwo 1:0 nad Litwą powinno budzić satysfakcję, ale w rzeczywistości wywołało raczej zażenowanie. To był mecz, którego faworyt powinien była rozstrzygnąć w pierwszej połowie, a nie drżeć o wynik do ostatnich minut.
Zwycięstwo, które boli
Patrząc na przebieg spotkania, można odnieść wrażenie, że Polacy grali z zespołem znacznie wyższej klasy, a nie z drużyną, która nigdy nie odegrała większej roli w europejskim futbolu. Statyczność, niedokładność, brak kreatywności – te trzy cechy najlepiej podsumowują piątkowy występ biało-czerwonych.
Jedynym promykiem nadziei była szarża Jakuba Kamińskiego, która doprowadziła do jedynego gola zdobytego przez Roberta Lewandowskiego. To jednak za mało, by zamknąć usta krytykom. Co gorsza, do momentu bramki to Litwini mieli najlepsze okazje do objęcia prowadzenia. Gdyby nie interwencja Łukasza Skorupskiego w 71. minucie, mecz mógł zakończyć się kompromitacją.
Probierz szuka, ale nie znajduje
Michał Probierz, znany z entuzjastycznego podejścia do budowania zespołu, nie miał w tym meczu wiele powodów do zadowolenia. Bez Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego ofensywa była niemrawa i chaotyczna, ale to żadne usprawiedliwienie. W reprezentacji Polski od lat brakuje stylu, pomysłu i długoterminowej wizji. Trener kadry musi wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że jego drużyna gra poniżej oczekiwań.
Wielu kibiców i ekspertów ma dość powtarzania frazesów o „ciężkim meczu” i „pracy do wykonania”. Polacy powinni byli wygrać ten mecz wysoko, pokazując jakość i dominację. Tymczasem nawet selekcjoner w pewnym momencie bezradnie rozpostarł ręce, jakby nie wierzył w to, co widzi.
Kibice mają dość
Jeśli ten mecz pokazał coś poza deficytem kreatywności w grze Polski, to był to narastający gniew kibiców. Gdy w drugiej połowie z sektora najbardziej zagorzałych fanów popłynęło „Polska grać, k***a mać”, stało się jasne, że limit cierpliwości został wyczerpany.
To nie była wpadka. To był przejaw tendencji, którą obserwujemy od dawna – Polska jest zespołem bez tożsamości. Bez stylu. Bez pomysłu. I bez nadziei na to, że eliminacje do MŚ 2026 nie okażą się kolejnym rozczarowaniem.
Co dalej?
Najbliższy mecz Polska rozegra z Maltą, która na papierze jest jeszcze słabsza od Litwy. Ale skoro biało-czerwoni męczyli się z Litwinami, to czy możemy mieć pewność, że nie zobaczymy kolejnego kompromitującego widowiska? Probierz i jego piłkarze stoją pod ścianą. Czas na słowa się skończył. Teraz muszą przemówić wyniki i styl. Bo po piątkowym meczu polscy kibice mają prawo czuć się nie tylko zawiedzeni, ale wręcz oszukani.
Przeczytaj o:Tesla w ogniu krytyki: Cybertrucki odpadają na drogach, a Musk milczy.
—————-
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Ponadto prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński