Honda S2000, czyli japoński wywoływacz uśmiechu
Sportowe kabriolety służą tylko jednemu – mają dawać niezmąconą przyjemność z jazdy. Honda S2000 to typowa zabawka, ale zabawka dla dużych chłopców, z dużymi cojones. Jej wiek wciąż jeszcze nie predysponuje jej do miana pełnoprawnego youngtimera, ale mówiąc o przyszłych klasykach, sportowa Japonka jest pewnym typem. Zresztą, jej wartość już zaczyna rosnąć, a podaż nie jest szczególnie wysoka.
Honda S2000 – stworzona by cieszyć
Model S2000 jest prezentem, który producent sprawił sobie z okazji 50-lecia istnienia marki Honda. Wywodzi się z linii roadsterów, S500, S600 i S800, które zachwycały w latach 60. i 70. Przedsmakiem planów Hondy był koncept o nazwie SSM, zaprezentowany w Tokio, w 1995 roku. Cztery lata później, seryjny roadster wjechał do salonów sprzedaży i pozostał tam do 2009 roku.
Na rynku europejskim, model S2000 sprzedawany był z dwulitrową jednostką wolnossącą, która generowała aż 240 KM. Cała moc trafiała na koła osi tylnej, za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni manualnej. W pierwszych egzemplarzach, kierowcy byli zdani na siebie i na genialnie zestrojone zawieszenie. ESP? Nic z tych rzeczy, elektroniczny anioł stróż pojawił się dopiero w 2006 roku.
Honda S2000 – VTEC to fabryka radości
Mylą się ci, którzy sądzą, że Honda S2000 to modne wozidełko. To czystej krwi sportowa maszyna, której wartość definiuje każdy podzespół. Prawdziwym majstersztykiem jest dwulitrowa jednostka napędowa. Zastosowany system zmiennych faz rozrządu sprawia, że S2000 rozkręca się dopiero wtedy, gdy konkurencja zaczyna jęczeć o wyższy bieg. Przy 6000 obr./min. następuje zmiana długości skoku zaworów. W tym momencie, szybki roadster staje się piekielnie szybkim roadsterem, kręcąc się aż do 9000 obr./min.! Gdy kierowca wciśnie pedał gazu do oporu, sportowy silnik zaczyna brzmieć jak rój szerszeni, który uwił sobie gniazdko w kolumbijskiej fabryce kokainy.
Honda S2000 daje wiele, ale wymaga jeszcze więcej
Należy jednak wiedzieć, że charakterystyka tej maszyny sprawia, że bezpiecznie i szybko poprowadzi ją tylko kierowca z wysokimi kompetencjami. Jeżeli zmiana fazy rozrządu nastąpi w zakręcie, uciekający tył jest niemal niemożliwy do opanowania, chyba że nazywasz się Loeb albo Alonso. S2000 nie ma nic wspólnego z lanserską bulwarówką, choć zgrabna karoseria nawet dziś przyciąga spojrzenia.
Co ciekawe, pomimo znacznego wysilenia, japoński roadster jest wyjątkowo niezawodną maszyną. Dobrze utrzymane egzemplarze prawdopodobnie będą już tylko zyskiwać na wartości, zatem model S2000 śmiało można traktować jako lokatę kapitału.
Lubisz sportowe Hondy? Przeczytaj o modelu CRX!