Fundacja Edukacji Teatralnej i Artystycznej FETA oferuje widzom spektakle, które uczą nas rozmawiać o wielu ważnych aspektach życia. O tolerancji, uczuciach, a także działalności teatru w czasie pandemii z Beatą Kawką, inicjatorką Fundacji, rozmawia Anna Dydymska.
Na stronie internetowej Fundacji możemy przeczytać, że to Pani jest pomysłodawczynią tej idei. Co zainspirowało Panią do jej stworzenia?
Naszym pomysłem było to, aby młodzież posiadała możliwość oglądania dedykowanych im spektakli. Tak też się stało, że większość naszych działań poświęconych jest właśnie dzieciom i młodzieży. Spektakle skierowane są też do całych rodzin. W swoim programie kierujemy się przede wszystkim idą wsparcia i tolerancji młodego człowieka, który często jest niezdecydowany i zwyczajnie gubi się w tym naszym świecie. Podczas naszych warsztatów chcemy nie tylko dawać młodym ludziom radość, ale i ich edukować.
Spektakle FETA poruszają wiele wątków związanych m.in. z dyskryminacją różnych mniejszości. Czy w Pani pamięci pozostały jakieś szczególne momenty, np. związane z konkretnym przekazem?
Na pewno jest to Projekt Laramie, który zrealizowaliśmy w Tatrze Dramatycznym w Warszawie. Jest to historia geja, chłopaka, który był studentem. Miał dwadzieścia lat. Na skutek tego, że był tak otwarty i kolorowy, to dwóch heteroseksualnych chłopaków pobiło go na śmierć. Młody mężczyzna przez pięć dni umierał w szpitalu. Sztuka oparta na tym zdarzeniu z lat 90. z małego miasta Laramie ogromnie poruszyła widzów. Otrzymaliśmy bardzo dużo listów, cudownych reakcji. Młodzież przychodziła na te spektakle, były owacje na stojąco. Otrzymaliśmy ogromną ilość głosów, że ten spektakl jest niezwykle ważny.
Chciałabym zapytać o Pani zdanie na temat obecności osób z niepełnosprawnościami na deskach teatru.
Uważam, że należy umożliwiać ludziom taką obecność. My oczywiście jesteśmy profesjonalistami, czyli ludźmi, którzy tym się zajmują. Był natomiast taki pomysł, żeby w jednym ze spektakli, który planowaliśmy, Małego Księcia zagrał chłopak, który jest karłem. Nazywamy go zresztą Niziołkiem. Jest to cudowny blondynek, energetyczny chłopak, który w dodatku bardzo dobrze śpiewa. Mieliśmy więc taki pomysł, żeby pokazać, że niepełnosprawność nie jest kalectwem w pojęciu moralnym, nie wyklucza nikogo. Tak samo jak religia, którą się wyznaje, czy seksualność. To nie ma żadnego znaczenia. Jeśli można coś takiego zrobić i pokazać ludziom niepełnosprawnym, że potrafią być w pełni sprawnymi na tyle, na ile mogą, to nasza fundacja jest absolutnie otwarta na takie działanie. Zresztą współpracujemy także z Fundacją Joanny Brodzik „Opiekun Serca”, która tworzy festiwal dla osób z niepełnosprawnościami w Zielonej Górze. Ja też przyłączam się bardzo często do tej akcji. Myślę, że są to wspaniałe osoby i cudowne talenty.
Jak wyglądało działanie Fundacji w momencie wybuchu pandemii?
Tak się złożyło, że kiedy wybuchła pandemia i nas zamknięto, mieliśmy akurat zaplanowaną premierę spektaklu „Małe zbrodnie małżeńskie” Erica Emmanuela Schmitta w reżyserii Karola Wróblewskiego. Dokładnie 27 maja 2020 roku nasza Fundacja zrobiła pierwszą w Polsce premierę online! Następnie w czerwcu przygotowaliśmy premierę spektaklu „Jordan”, który opowiadał o dziewczynie, która nie potrafiła odnaleźć się w życiu. Sharon zakochała się w niewłaściwym mężczyźnie, a jej losy potoczył się bardzo źle. Tak więc w tym czasie mimo wszystko byliśmy bardzo zapracowani.
Beata Kawka – polska aktorka filmowa, teatralna, telewizyjna i dubbingowa, a także producentka i reżyserka. Szerokiej publiczności znana jest m.in. z roli Beaty w filmie „Jasne, błękitne okna” czy serialu „Samo życie”.
Foto: Facebook/za zgodą autorki
Zobacz także: Albinizm – społeczne życie z bielactwem