Środowisko sędziowskie jest wstrząśnięte po decyzji Donalda Tuska, który zaakceptował wybór prezydenta Andrzeja Dudy, wyznaczając tzw. neosędziego do nadzorowania wyboru nowego prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Wydaje się, że ta decyzja, jak mało która, wywołała fale oburzenia wśród legalnych sędziów. Czują się oni bowiem zdradzeni przez polityka, którego wcześniej postrzegali jako gwaranta obrony praworządności. Donald Tusk na kolanach przed Prezydentem: Jak podpis premiera sprzedał praworządność za polityczny układ
Donald Tusk na kolanach przed Prezydentem: Jak podpis premiera sprzedał praworządność za polityczny układ
„To, co się stało, jest absolutnie bulwersujące. Nie wiem, czy słowo 'wstrząs’ oddaje nasze emocje” — mówi sędzia Michał Laskowski, były rzecznik SN i były prezes Izby Karnej. Jego słowa oddają dramatyzm sytuacji, jaka zapanowała wśród sędziów, którzy oczekiwali od nowego rządu wyraźnego sprzeciwu wobec decyzji prezydenta.
Decyzja Donalda Tuska, polegająca na kontrasygnowaniu wyboru neosędziego na komisarza odpowiedzialnego za wybór prezesa Izby Cywilnej SN, budzi nie tylko oburzenie, ale i ogromne rozczarowanie. Bez podpisu premiera decyzja Andrzeja Dudy byłaby nieważna. Mimo to Tusk zdecydował się na krok, który umożliwia upolitycznionym sędziom przejęcie jednej z najważniejszych izb Sądu Najwyższego.
„To nie jest już tylko kwestia rozczarowania. To jest uczucie zdrady” — dodaje Laskowski. Jak tłumaczy, przez ostatnie lata legalni sędziowie SN starali się bojkotować zmiany wprowadzone przez Zjednoczoną Prawicę, mające na celu przejęcie kontroli nad Sądem Najwyższym. Nieuczestniczenie w zgromadzeniach było jedną z form oporu wobec narzucania nominacji politycznych. Teraz, jak wskazuje Laskowski, ta taktyka może stać się nieskuteczna, ponieważ podpis premiera otwiera drogę do mianowania nowego prezesa Izby Cywilnej przez sędziów związanych z obecną władzą.
Najbardziej prawdopodobną kandydatką na stanowisko prezesa pozostaje Joanna Misztal-Konecka, która już przez ostatnie trzy lata kierowała Izbą Cywilną. Jej kadencja była jednak naznaczona ogromnymi zaległościami, a decyzje, które podejmowała, często były dalekie od standardów praworządności. Mimo to, Tusk zdecydował się na podpisanie decyzji, która de facto może przedłużyć jej władzę na kolejne trzy lata.
Czy Premier zdradza ideały?
Sędzia Laskowski nie kryje swojego rozczarowania: „Czegoś innego oczekiwaliśmy po tym rządzie. Prawo i sprawiedliwość miały być na pierwszym miejscu, a tymczasem temat praworządności zdaje się być całkowicie zepchnięty na margines. SN został jakby zupełnie odpuszczony.”
To, co miało być rządem przywracającym rządy prawa, zdaje się, jak mówi Laskowski, zawierać kompromisy, które trudno zaakceptować. Każdy kolejny tydzień czy miesiąc zwłoki w przywracaniu normalności w sądownictwie pogarsza sytuację. A reakcje wśród sędziów po tej decyzji są dramatyczne.
Zdrada? Deal? Trudno określić to, co zaszło, jednym słowem. Pewne jest jedno: dla wielu sędziów Donald Tusk przestał być tym, który stoi na straży praworządności. A konsekwencje tej decyzji mogą być daleko idące, nie tylko dla Sądu Najwyższego, ale dla całego wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Przeczytaj też o Budżet 2025: Tajemnice, które mogą rozbić rząd!
—-
Dziękujemy że przeczytałeś ten artykuł, przygotowany przez naszą redakcję składającą się z osób z niepełnosprawnościami.
Pierwsza w UE radiowa i portalowa redakcja z niepełnosprawnościami
Prowadzimy restaurację ZDRÓWKO którą wspiera Jarosław Uściński