Prezent prosto z serca. Klasyczny, stylowy, ekstrawagancki Turbo Porsche No 1 został skrojony na miarę – dla wyjątkowej osoby, od wyjątkowego biznesmena. I spodobał się. Bardzo.
Flagowy model 911 Turbo dotarł do pierwszych użytkowników dotarł dopiero dwa lata po premierze koncepcyjnego egzemplarza – czyli w 1975 roku. Zanim jednak legenda weszła na rynek, na drogach pojawił się – jak się okazało, jedyny – Turbo Porsche No 1. W sierpniu 1974 roku, jako prezent jaki Ferry Porsche dał swojej siostrze na jej siedemdziesiąte urodziny. Prototyp ten, mimo iż zapowiadał nadchodzącą sensację w postaci dziewięćset-jedenastki, wyraźnie różnił się od niej. Był bardziej klasyczny, można by nawet rzec – retro. Był taki, jaki mógł się spodobać ekstrawaganckiej właścicielce – Louise Piech. I spodobał się. Bardzo.
Ładny prezent
W 1974 roku Porsche 911 Turbo był już w trakcie produkcji – pełną parą szło szykowanie kolejnych egzemplarzy, w większości już zamówionych i sprzedanych. Od Salonu we Frankfurcie w 1973 roku gdzie nastąpiła premiera minął rok, a chętnych nie brakowało. Ale Louise Piech zasługiwała na coś niebanalnego. Cóż innego mogła otrzymać tak ważna persona w świecie motoryzacji, tak istotna dla całego koncernu Porsche, tak mocno uczestnicząca w całym biznesie? No jasne, że prototyp nowego modelu. Coś, czego się nie spodziewała, co wpisywało się w rodzinną pasję – i jej osobiste hobby, którym było testowanie nowych pomysłów ze stajni Porsche. Ponoć wielokrotnie widywano dumną właścicielkę w jej Turbo Porsche No.1, jak pędziła po austriackich szosach. Pomimo, iż była radną Salzburga, potrafiła wykrzesać z tego prototypu maksimum jego możliwości – przekraczając nieraz dopuszczalne prędkości. Udany był to prezent.
Klasyczne Porsche
Silnik z tyłu, okrągłe lampy, sportowy sznyt. Na drzwiach charakterystyczne kalkomanie. Wszystko, co nie pozwala pomylić auta z żadną inną marką. Jedyny model nazwany Turbo Porsche No.1 miał co prawda duży spojler z tyłu, dołączając tym samym do drużyny aut tego producenta – jednakże w odróżnieniu od Porsche 911, nie miał szerokich błotników. Niezmiernie odróżniało go to od typowej, seryjnej klasyki, jaka właśnie nadchodziła i wyznaczyła charakter legendy, którą stał się Porsche 911 Turbo. Egzemplarz będący w posiadaniu Pani Piech, także w środku nie odbiegał znacznie od tego, co w Porsche najbardziej cenione. Wyróżnikiem stały się oczywiście żywe kolory, zgodnie z upodobaniami właścicielki. Czerwono-granatowa krata świetnie wyglądała wewnątrz sportowego modelu. Okrągłe zegary, zaprojektowane na wzór symbolu jazdy rajdowej – 911 RSR, naprawdę wyglądały imponująco. Klasycznie, sportowo, acz wyjątkowo i niebanalnie.
Sportowy sznyt – jedyny taki
Węższy od klasycznego, oznacza jeszcze bardziej aerodynamiczny kształt. Szerokie opony dobrze trzymały auto na ziemi, a 2,7 litrowy silnik dawał radę. Ale, mimo tego że motor został specjalnie podkręcony na potrzeby prototypu, postanowiono zamienić go na nowość – trzylitrowego diabła o mocy 260 KM. Lekki Turbo Porsche No 1 dosłownie wzbijał się w powietrze przy gwałtowniejszym starcie. Dość powiedzieć, że skala obrotomierza, sięgająca 10 tysięcy obrotów, nieraz pokazywała maksimum.
Jedyny taki
Pojawił się w jednym egzemplarzu, świetnie poradził sobie w prawdziwym świecie, podziwiany przez gapiów i doceniony przez właścicielkę. Nie stał się nigdy seryjnym modelem, nie zawojował świata jak inne, mało kto w ogóle pamięta, że takie coś istniało. Ale ma swoje miejsce w historii motoryzacji jako pierwszy Porsche Turbo – na plakietce w kokpicie wygrawerowano datę: 29 sierpnia 1974 roku. Prawdziwy klasyk. Prawdziwa legenda. Jedyny taki.
https://bezpiecznapodroz.org/porsche-911-klasyk-kiedys-klasyk-dzis