Nie każdy trójkołowiec to motocykl tak jak nie każdy motocykl może być na kategori B. To jaki trójkołowiec na kategorię B – każdy?
motocykle trójkołowe na kat b
Rządzący portfelami kierowców postanowili pochylić się nad ustawą o kierujących pojazdami by zrobić dobrze posiadaczom kategorii „B” prawa jazdy. I się pochylili. Bardzo. I, niestety, jak zwykle pierwsze co z takiego pochylenia wynika, to nieprzystojne wypięcie odwłoka, w związku z czym mamy do czynienia z czymś co jest, generalnie do dupy. Trójkołowiec na kategorię B zabił intelekt politycznych ekspertów.
Ale po kolei.
Po długich bojach, rozważaniach i analizach powstała i została przyjęta nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami. Owa bardzo krótka nowelizacja zacznie obowiązywać od 21 grudnia 2018. I jest naprawdę bardzo krótka.
Trójkołowiec na kategorię B – co mówi przepis?
USTAWA
z dnia 4 października 2018 r. o zmianie ustawy o kierujących pojazdami
Art. 1. W ustawie z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (Dz. U. z 2017 r. poz. 978, z późn. zm.1)) w art. 6 w ust. 3 pkt 4 otrzymuje brzmienie:
„4) kategorii B uprawnia do kierowania:
- a) motocyklem o pojemności skokowej silnika nieprzekraczającej 125 cm3 , mocy nieprzekraczającej 11 kW i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającym 0,1 kW/kg,
- b) motocyklem trójkołowym
– pod warunkiem, że osoba posiada prawo jazdy kategorii B od co najmniej 3 lat.”. Art. 2. Ustawa wchodzi w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia.
Ekstra, czyż nie? Samochodziarze masowo zaczną przesiadać się na trójkołowce a że czas to świąteczny, to można się spodziewać wysypu podchoinkowych trójkołowców.
Otóż… niekoniecznie, ponieważ niezbyt wiadomo co to jest „motocykl trójkołowy”.
W ustawie „Prawo o ruchu drogowym” istnieje definicja motocykla:
motocykl – pojazd samochodowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej przekraczającej 50 cm3, dwukołowy lub z bocznym wózkiem – wielośladowy; określenie to obejmuje również pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół;
trójkołowce na kat b – a co to takiego?
W nowelizacji z 4 października 2018 roku jest mowa i o motocyklu, i o motocyklu trójkołowym.
Pojawia się więc pytanie:
Co to jest „motocykl trójkołowy”?
I nie jest to wydumane pytanie, ponieważ ustawowej definicji „motocykla trójkołowego” nie ma a na gruncie obowiązujących przepisów można udzielić trzech odpowiedzi:
Pierwsza – jest to podrodzaj motocykla, wymieniony w „Prawie o ruchu drogowym”, czyli jest to albo motocykl z wózkiem bocznym, albo pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół.
Druga – jest to coś innego niż motocykl z wózkiem bocznym, albo pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół.
Trzecia – jest to zarówno motocykl z wózkiem bocznym, jak i pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół oraz coś jeszcze z trzema kołami.
Na chłopski rozum można by rzec, że „motocykl trójkołowy” to motocykl, który ma trzy koła. Koniec, kropka.
Niby jasne, ale rodzi poważne konsekwencje. I to zarówno jeśli chodzi o konstrukcję, jak i moc takiego ustrojstwa, którym może się poruszać posiadacz prawa jazdy kategorii „B”.
Trójkołowiec na kategorię B – różnorodność
Dlaczego? Otóż do dyspozycji mamy np. takie oto układy i moce silników:
Yamaha Niken GT, pojemność silnika 847 ccm, moc 115 KM, dwa koła z przodu, symetrycznie.
Harley Davidson Tri Glide Ultra, pojemność silnika 1868 ccm, moc 114 KM, dwa koła z tyłu, symetrycznie.
BMW R 1200 GS z wózkiem bocznym, pojemność silnika 1200 ccm, 125 KM.
I nie są to wszystkie możliwości.
Tyle rozważań „na chłopski rozum”, bo logika przegrywa z [nie]sprawnością intelektualną ustawodawców.
Trójkołowiec na kategorię B – o co chodzi?
Teraz o konsekwencjach oraz kilka uwag.
Każdy kto kiedykolwiek dosiadał pojazdu dwukołowego pt. rower, wie, że osiągnięcie prędkości gwarantującej przeniesienie się do Krainy Wiecznych Łowów nie jest wyzwaniem z gatunku ekstremalnych. Wystarczą mocne nogi, wiatr w plecy, albo zjazd ze wzniesienia. Jeśli z przeciwka jedzie „pojazd mechaniczny” – np. Smart – to efekt czołowego zderzenia gwarantuje zakładowi pogrzebowemu robotę.
A przecież posiadacz prawa jazdy kategorii „B” może dosiadać monstrum z silnikiem o pojemności do 125 ccm, który to wierzchowiec mechaniczny gwarantuje przekroczenie, i to spore, prędkości 50 km/ h, nawet jeśli jeździec ma 200cm wzrostu i 150 kg żywej – do chwili czołowego zderzenia – wagi.
Pokazane na zdjęciach „motocykle trójkołowe” gwarantują jazdę z prędkościami ponadautostradowymi i by dać robotę grabarzowi wcale nie jest niezbędne zderzenie z jadącym z przeciwka.
Problem jest jednak jeszcze bardziej złożony i to jest złożony w różny sposób [to takie origami problemowe, z tym tylko, że w przypadku tego orgiami w efekcie otrzymujemy coś bezkształtnego, co nie jest do niczego niepodobne].
Trójkołowiec na kategorię B – Pierwsze zgięcie w celu otrzymania ustawowo-motocyklowego origami:
Poprosiłem znajomego, który jest posiadaczem dwóch motocykli Ural – jednego solo i jednego z wózkiem bocznym – by powiedział, czy jest różnica w prowadzeniu obu motocykli i jaka. Odpowiedź? Jest różnica a dla osoby bez praktyki jazda motocyklem z wózkiem bocznym jest trudniejsza niż zwykłym motocyklem bez wózka.
To dość oczywiste – technika wchodzenia w zakręty jest inna, bo inaczej działają siły odśrodkowe.
trójkołowce na kat b – Drugie zgięcie w ustawowo-motocyklowym origami:
Spotkałem się ze znajomy policjantem i zapytałem, co zrobi, gdyby zdarzyło mu się zatrzymać do kontroli osobę posiadającą wyłącznie prawo jazdy kategorii „B”, która porusza się motocyklem z wózkiem bocznym. Odpowiedział, że zatrzymałby prawko, wlepił trzystuzłotowy mandat a motocykl zostałby odholowany. Gdy pokazałem mu odpowiednie zapisy „Prawa o ruchu drogowym” i nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami, z których wynika, że taka osoba może jednak dosiadać takiego mechanicznego mustanga, odpowiedział, że ma to w dupie, idzie na emeryturę i niech się inni martwią.
Zadzwoniłem do dealera jednej z firm produkujących motocykle i zapytałem, czy według nich posiadacz prawa jazdy kategorii „B” może poruszać się po drogach publicznych ich ponad stukonną bestią, która ma jedno koło z tyłu i dwa z przodu? Odpowiedź otrzymałem: „oczywiście, że tak”.
Szanowny Czytelniku – wszystko co dotychczas przeczytałeś, to tylko opis jednego z bubli, które na masową skalę produkowane są na ulicy Wiejskiej w Warszawie.
A robi się jeszcze ciekawiej za sprawą pewnej kategorii jednośladów, które już wkrótce będą dostępne na rynku. Ale zanim o nich, to przypomnijmy definicję motocykla:
motocykl – pojazd samochodowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej przekraczającej 50 cm3, dwukołowy lub z bocznym wózkiem – wielośladowy; określenie to obejmuje również pojazd trójkołowy o symetrycznym rozmieszczeniu kół;
trójkołowce na kat b – Dlaczego robi się ciekawiej?
Otóż dlatego:
To jest Harley Davidson Livewire – dwukołowy pojazd… elektryczny. A skoro nie ma „silnika spalinowego o pojemności skokowej przekraczającej 50 ccm”, to nie jest to motocykl!
Zapraszamy do salonów w 2019 roku.
A na koniec:
Rozwiązaniem byłoby przyjęcie, że posiadacz jakiejkolwiek kategorii prawa jazdy, gdy ubiega się o kolejną musi zdać wyłącznie egzamin praktyczny. Byłoby, gdyby nie fakt, że z egzaminów teoretycznych tzw. „państwo” ciągnie całkiem niezłą kasę, więc nie ma zbyt wielu chętnych by się tego rodzaju dochodów pozbyć.
Oczywiście – dla mnie jest to oczywiste – sama idea prawa jazdy jest dość kacza. Ale to temat na inny artykuł.
nie płać mandatu z fotoradaru bo to kolejne gó… prawne.