Pierwsza sygnalizacja świetlna w stolicy – przedstawiamy jej historię. W wydaniu z 15 kwietnia 1926 r. „Szofer Polski: Dwutygodnik Ilustrowany Ogólno Automobilowy” opisał to najbardziej ruchliwe skrzyżowanie w Warszawie. Przez zbieg ul. Marszałkowskiej z Al. Jerozolimskimi dziennie przechodziło nawet 100 tys. osób. „Stoi tu ni mniej, ni więcej tylko sześciu policjantów różnych stopni służbowych i nie mogą sobie dać rady, by stworzyć sytuację, aby pieszy mógł iść spokojny o swoje życie!”.
1 stycznia 1927 r. gazeta apeluje. „Musi być też raz nareszcie po europejsku regulowany ruch kołowy przy zbiegu głównych arteryj, np. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, Brackiej i Al. Jerozolimskich, N. Światu i Al. Jerozolimskich itd. Muszą być tam na wzór zachodni, zamontowane barwne i świetlne sygnały, z daleka widoczne w dzień i w nocy, wpływające dodatnio na wyrobienie wśród publiczności dyscypliny ruchu”.
Pierwsza sygnalizacja świetlna w stolicy – pierwsze ruchy
„Szofer Polski” z 15 maja 1927 r. pisze „Do Warszawy nadeszły aparaty do kierowania ruchem ulicznym, przy pomocy sygnałów świetlnych, zamówione przez magistrat warszawski. W dniach najbliższych magistrat przystąpi do montowania tych aparatów na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej. […]
Ruchem pojazdów kierować będzie funkcjonariusz policji, umieszczony na specjalnie wybudowanej wieżyczce, gdzie mieścić się będzie cały aparat do uruchomienia sygnałów. Wieżyczka, według orzeczeń komisji, mieścić się będzie na chodniku, na rogu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, koło sklepu F. Bursiaka. Wysokość wieżyczki wyniesie około 1 i pół metra. Wykonana będzie z drzewa i ustawiona prowizorycznie, aby, skoro praktyka wykaże, że miejsce jest nieodpowiednie, można ją było łatwo przesunąć. Dopiero, gdy próby wypadną pomyślnie, wybudowana będzie wieżyczka stała, ze wszystkich stron oszklona. Aparat do kierowania ruchem ulicznym składa się z czterech skrzynek sygnałowych, które zawieszone będą na słupach tramwajowych u wylotów obu przecinających się w tem miejscu ulic. Skrzynki te zaopatrzone będą w sygnały świetlne barwy zielono-niebieskiej, oznaczające: »jazda«, oraz pomarańczowej, oznaczające »stój«”.
„Na każdej skrzyneczce umieszczony będzie silny dzwonek, który zawiadamiać ma o zmianie sygnału. Światła sygnałowe są tak silne, iż widać je będzie doskonale nawet w pełnem świetle słonecznem, mimo to, są tak skonstruowane, iż blask ich nie będzie raził w oczy. Roboty przy montowaniu aparatów do sygnalizacji świetlnej, oraz budowie wieżyczki, rozpoczną się niezadługo”.
Pierwsza sygnalizacja świetlna w stolicy – kolejne zmiany
„Kurjer Warszawski” mówi, że rok później budkę drewnianą dla policjanta obsługującego sygnalizację e blaszaną. Zaś w 1930 r. ocieplono ją i wewnątrz zamontowano elektryczne ogrzewanie. W 1931 r. za pośrednictwem gazety policja przypominała, że z jedynego w kraju skrzyżowania z sygnalizacją wolno ruszać na zielonym świetle. Niestety większość samochodów startowała na dźwięk sygnału oznaczającego zmianę świateł. W tym samym roku na łamach „Kurjera” inż. Jan Kubalski opisywał systemy kierowania ruchem na świecie. Wskazywał na niemiecki przykład walki z hałasem „od dawna przyjęto, zamiast dzwonków i gwizdków, zapowiadających zmianę sygnału – trzecią barwę – żółtą”.
Inne pomysły pierwszej sygnalizacji
2 lutego 1934 r. „Kurjer” pisze że „Od d. 8 b.m. zielony sygnał będzie zniesiony. Dzwonek będzie uprzedzał przed sygnałem czerwonym i będzie zwracał uwagę na jego zakończenie. Dzwonek raz będzie zapowiadał zamknięcie drogi, a drugi raz jej otwarcie. Jeżeli po dzwonku nie ukaże się światło, droga będzie wolna (dotychczas ukazywało się wtedy światło zielone)”.
To uproszczenie było spowodowane pomysłem przejścia na sygnalizację automatyczną. W 1934 r. zamontowano kolejne sygnalizatory w Warszawie: przy zbiegu al. 3 Maja i Nowego Światu oraz na skrzyżowaniu ul. Brackiej i Al. Jerozolimskich. „Kurjer” dalej mówi nam. „Wprowadzenie automatyzacji byłoby na razie przedwczesne ze względu na brak dostatecznej dyscypliny zarówno ze strony kierowców, jak i przechodniów.
„Uwzględniając jednakże potrzebę wprowadzenia automatyzacji obecne urządzenia będą obmyślane tak, aby wprowadzenie jej we właściwym czasie nie spowodowało trudności technicznych”. Wkrótce jednak powrócono do wcześniejszego pomysłu, wprowadzając sygnalizatory trójkolorowe, z żółtym światłem ostrzegawczym które znamy do dziś.
Zainteresował cię nasz temat? Przeczytaj także turystyka w PRL-u wspomnienie lata.