Mercedes C140 – stuprocentowy benz
Klasa S, jako flagowy okręt Mercedesa, od zawsze była wyznacznikiem luksusu i wzorem w segmencie F. Jeżeli jednak wielka limuzyna to dla kogoś zbyt mało wyrazisty podkreślnik statusu społecznego i majątkowego, Niemcy mieli (i wciąż mają) w swojej ofercie ultra-luksusowe coupe. Dwudrzwiowa “Eska” podbiła serca możnych tego świata, dla których fotel kierowcy to jedyne słuszne miejsce w samochodzie. Nic dziwnego. To jedna z najwspanialszych maszyn, jakie stworzył człowiek. Do grona klasycznych modeli z nadwoziem coupe, powoli dołącza Mercedes C140. Nie jest jeszcze tak cenionym modelem, jak SEC, ale wszystko przed nim.
Mercedes C140 – bez żadnych kompromisów
Zresztą, o tym, że C140 jest spadkobiercą prawdziwej legendy, świadczy samo nazewnictwo. Początkowo, model ten nosił nazwę swojego poprzednika, by później przeistoczyć się w S-klasę coupe. W końcowej fazie produkcji, w portfolio figurował jako CL.
W przypadku tego modelu, producent nawet nie śmiał myśleć o jakichkolwiek kompromisach. Benzynowe V6? Diesel? Nie, pod maską tego samochodu, nie miało prawa zagościć nic tak “plebejskiego”. Zasilane benzyną V-ósemki i crème de la crème – monstrualne V12.
Najsłabszy motor w ofercie, o pojemności 4,2 litra, generował 279 KM. Pięciolitrówka zapewniała moc na poziomie 326 KM (320 od 93 roku), natomiast sześciolitrowa V-dwunastka – 406 KM (394 od 93 roku). W tamtych czasach, to robiło olbrzymie wrażenie. Zresztą, czy dzisiaj ktoś powie, że C140 był słabym samochodem?
Mercedes C140 – luksus pełną gębą
Czujniki parkowania, ksenony, boczne poduszki powietrzne, samopoziomujące tylne amortyzatory, ABS i ESP, a to wszystko w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych! O tak oczywistych dodatkach, jak automatyczna klimatyzacja, pełna elektryka czy wspaniała skóra, nawet nie trzeba wspominać. C140 miał na pokładzie wszystko to, czego mogła zazdrościć mu konkurencja.
Zawieszenie nie było nacechowane sportowo. Nic dziwnego, przy masie przekraczającej 2 tony i rozmiarach kamienicy, raczej trudno mówić o dynamicznej jeździe w ciasnych zakrętach. Czy można mieć za to pretensje do C140? Absolutnie nie! Ten samochód należy traktować jako dwudrzwiową limuzynę, nie jako “dzika do upalania”. Jego żywioł to autostrady, właśnie tam czuje się najlepiej. Jak przystało na prawdziwe luksusowego Benza.