Polskie górnictwo pochłania coraz więcej pieniędzy z budżetu państwa, czyli naszych pieniędzy. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości będziemy musieli dopłacać do niego jeszcze więcej. Zawdzięczamy to wszystko nieodpowiedzialnej polityce rządów, które nie potrafią zreformować tej branży , byle tylko zaspokoić rosnące żądania związkowców. Nierentowne górnictwo
Polska musi odejść od węgla
Polska jest jednym z największych producentów i konsumentów węgla na świecie. Węgiel stanowi ponad 70% naszego miksu energetycznego i zapewnia pracę ponad 80 tys. górników. Jednak węgiel ma też swoje ciemne strony: zanieczyszcza środowisko, podnosi koszty energii i naraża nas na kary unijne za emisję CO2.
Dlatego polska energetyka musi się zmieniać i dostosowywać do nowych realiów rynkowych oraz klimatycznych. Do 2030 roku zapotrzebowanie na węgiel ma spaść o połowę, a do 2040 roku ma on całkowicie zniknąć z naszego miksu energetycznego.
To oznacza, że musimy zacząć zamykać nierentowne kopalnie i przekwalifikowywać górników na inne zawody. Tylko w ten sposób możemy uniknąć katastrofy ekonomicznej i ekologicznej.
Brak pomysłu na nierentowne górnictwo
Niestety, rząd nie ma żadnego sensownego planu na przyszłość górnictwa. Zamiast tego, obiecuje górnikom, że będą wydobywać węgiel tak długo, jak jest w kopalniach, i że nie dopuści do żadnych zwolnień. Tymczasem górnicy produkują coraz więcej węgla, którego nikt nie chce kupować, i który trzeba magazynować lub spalać z dotacją.
W efekcie, górnictwo generuje coraz większe straty, które muszą być pokrywane z budżetu państwa. W 2024 r. rząd ma przeznaczyć na dopłaty do górnictwa aż 7 mld zł, co jest ponad siedmiokrotnie więcej niż w pierwotnej wersji budżetu. To oznacza, że każdy Polak będzie musiał dopłacić do górnictwa około 180 zł rocznie.
A to nie koniec. Jeśli nie zmienimy polityki wobec górnictwa, to w przyszłości będziemy musieli dopłacać do niego jeszcze więcej. Według szacunków, jeśli nie zredukujemy zdolności produkcyjnych kopalń, to w 2030 r. będziemy wydobywać ponad 10 mln ton nadwyżkowego węgla, na który nie będzie popytu. A to oznacza, że będziemy musieli dopłacać do niego około 10 mld zł rocznie.
Nierentowne górnictwo, a płace w nim rosną
Skąd się biorą tak wysokie koszty górnictwa? Jednym z głównych powodów jest rosnący poziom wynagrodzeń górników, który nie ma nic wspólnego z ich wydajnością czy rentownością. W ciągu ostatnich dwóch lat, średnie zarobki górników wzrosły o ponad 60%, podczas gdy wydobycie spadło o 6 mln ton.
Średnie wynagrodzenie górnika w Polskiej Grupie Górniczej, największej spółce węglowej w kraju, wynosiło 17,1 tys. zł brutto. To prawie trzy razy więcej niż średnia krajowa i prawie cztery razy więcej niż minimalna płaca. A do tego dochodzą jeszcze liczne dodatki, premie i nagrody, które podnoszą koszt pracodawcy.
Tak wysokie płace są wynikiem nacisków związków zawodowych, które wykorzystują swoją siłę i wpływy, aby wymuszać na rządzie coraz lepsze warunki dla górników. Rząd, z kolei, nie potrafi się im sprzeciwić, bo boi się stracić poparcie wyborców w regionach górniczych. Dlatego zgadza się na wszystkie żądania związkowców, nawet jeśli są one nieuzasadnione i nieodpowiedzialne.
Czy taka sytuacja ma trwać do 2040 roku? Czy górnictwo nadal będzie bezkarnie drążyć NASZE portfele? Obawiam się, że na oba pytania odpowiedź brzmi: Tak, bo górnicy to potężny elektorat, o który trzeba dbać.
co godzinę bezstronny serwis informacyjny w radio Bezpieczna Podróż – radio niezaangażowane politycznie prowadzone przez osoby z niepełnosprawnościami
najlepsze jedzenie i catering w restauracji Zdrówko prowadzonej przez osoby z niepełnosprawnościami. Posłuchaj audycji Kulinarna Nawigacja z Jarosławem Uścińskim szefem Kulinarnej Kadry Narodowej