Prototyp polskiego minivana pojawił się w dość niezręcznym momencie dziejowym. A może Syrena mikrobus ma szansę na sukces w XXI wieku? Kto wie…
Sukcesy motoryzacji socjalistycznej zaspokajały potrzeby zarówno władz Polski Ludowej, jak też samego społeczeństwa, które – siłą rzeczy – po prostu nie mogło narzekać. Dosłownie – nie mogło. Maluch, Fiat 125p, Polonez, Warszawa, to zestaw w sam raz dla każdego uczestnika dróg. Dostawcze – Nysa, Żuk, czy Tarpan – spokojnie wystarczały jako flota do celów przemysłowych, transportu lekkiego, oraz usług. Karetki, radiowozy, limuzyny czy taksówki również były reprezentantami wspomnianych marek. Gdzieś tam, między wszystkimi innymi, toczyła się gdzieś Syrena, w przeróżnych jej wersjach. Pojawił się wówczas pomysł na auto nazwane Syrena mikrobus – ale pozostano przy prototypie. Dlaczego?
Syrena mikrobus – przydatny minivan
Wszystko przemawiało za sukcesem rynkowym. Począwszy od świetnego pomysłu i ciekawej konstrukcji, na niezagospodarowanej niszy skończywszy. Syrena mikrobus idealnie wpasowywała się między tradycyjne osobowe sylwetki a typowe dostawczaki. Dziś auta z tego segmentu robią furorę – minivany jak
VW Saran czy Ford C-max schodzą na pniu. W latach pięćdziesiątych XX wieku również istniało ogromne zapotrzebowanie na taką wielkość samochodu. Służba zdrowia korzystała z modeli czechosłowackiej Skody kombi jako jednonoszowego ambulansu, ale była to inwestycja dość droga. Również Poczta Polska zgłaszała zainteresowanie vanem tego rodzaju. Pomysł na auto zbudowane na płycie podłogowej Syreny, ale z przestrzenią dla siedmiu osób, wydawał się więc niesamowitą rewolucją.
Tym bardziej, że według projektu, Syrena mikrobus miała składać się w większości z podzespołów już produkowanych przez FSO. Ekonomicznie, prestiżowo, biznesowo i politycznie opłacało się więc wypuścić na rynek ten model.
Siedmioosobowy minivan dla każdego…
W 1960 roku powstał prototyp. Nowoczesna bryła, trochę nawiązująca przodem i tyłem do Syreny 101, mogła się podobać. Co ciekawe,
konstrukcja nadwozia zbudowana została z drewna, do którego przymocowano blaszaną karoserię. Jedynie pokrywę silnika tworzyła masa szklano – epoksydowa. Elementy stalowe, wzmacniające całość, wpłynęły na masę własną pojazdu, sięgającą jednej tony. Płyta podłogowa z Syreny 101 nie pozwalała uzyskać dużej szerokości auta, ale wnętrze uznawano za dość przestronne. Trzy rzędy siedzeń mieściły łącznie siedem osób. Kolejna ciekawostka – Syrena mikrobus była autem trzydrzwiowym! Pasażerowie aby dostać się na tylne fotele, musieli więc przejść przez pierwsze rzędy. Nie wydawało się to jednak zbyt uciążliwe – choć nigdy nie udało się zweryfikować tego w codziennej praktyce.
Przy maksymalnym załadunku, Syrena mikrobus miała ważyć łącznie, bagatela, półtorej tony! Rodziło się pytanie, czy silnik zabrany wprost od Syreny 101 (dwusuwowy dwucylindrowy o pojemności 744ccm), dałby radę udźwignąć takiego kolosa. Być może, po uruchomieniu seryjnej produkcji, z czasem Syrena mikrobus otrzymałaby jednostkę silniejszą. Tak się jednak nigdy nie stało.
Co poszło nie tak?
Dwie rzeczy. Po pierwsze, zabrakło mocy przerobowych. FSO, przy całej atrakcyjności produkowanych modeli, nie miało fizycznej możliwości otwarcia nowych linii produkcyjnych – a istniejące były non stop w użyciu. W zakładzie tworzącym auta od podstaw, łącznie ze śrubkami, sprężynkami i innymi detalami, zaprojektowanie kolejnej taśmy oznaczało ogromne koszty i inwestycje, których starano się unikać. Poza tym, prototyp miał szereg niewiadomych i wad, które wymagały dalszych testów. Nie wiadomo było, jak poradzi sobie słabiutki silnik, zagadką była też kwestia bezpieczeństwa układu hamulcowego – także wprost przeniesionego z lżejszej Syreny 101. W tym kontekście trzeba było prowadzić dalsze prace testowe.
Po drugie, prototyp minivana pojawił się w dość niezręcznym momencie. W 1960 roku świętowano bowiem narodziny innego hitu z FSO, jakim była Syrena Sport. Cały zachwyt i honory zebrała więc ona, łącznie z huczną prezentacją podczas obchodów socjalistycznego święta 1 maja. A Syrena mikrobus stała wówczas w fabryce, czując już że chyba nic z tego nie będzie…
Pomysł na własny minivan wydaje się dość ponadczasowy, być może pojawi się zaraz za Syreną Nixi?
https://bezpiecznapodroz.org/syrena-nixi-sen-motryzacji