Media społecznościowe opanowały cały świat. Traktujemy je jako źródło informacji i narzędzie do komunikacji z otoczeniem. Nadal jednak nie potrafimy zdać sobie sprawy z tego, jak wpływają na poziom naszej samoakceptacji. Czy przyszłe pokolenia mogą stać się cyborgami świata wirtualnego? Dlaczego opinia w social mediach jest nam tak bardzo potrzebna?
Media społecznościowe i nastolatki
Nastoletnia Brytyjka popełniła samobójstwo – chciała zostać modelką. Nie mogąc jednak znieść świadomości zbyt małej ilości polubień pod ostatnim zdjęciem, wpadła w depresje. Tragiczny w skutkach przypadek powinien dać do myślenia. Dlaczego warto przytoczyć przykład nastolatków? Wiemy, że w okresie dojrzewania młodzi ludzie kształtują swoją osobowość. Wielką wagę przywiązują do atrakcyjności swojego ciała. To także moment, w którym bardzo łatwo zniszczyć naturalną samoakceptację z okresu dziecięcego. Dzisiejsze pokolenia kształtowane przez media społecznościowe, stają się uzależnione od opinii znajomych, osób przypadkowych, nie zważając na zdanie najbliższych czy specjalistów. Pamiętajmy, że jest to także czas buntu, często osłabionej więzi z rodzicami. Uzależniając się od opinii social mediach, nastolatek może poczuć się bardzo samotnie.
Media społecznościowe i dorośli
Problem samoakceptacji w sieci dotyczy również osób dorosłych. Mechanizmy funkcjonują bardzo podobnie. Przykładowo – zdobyć status „celebryty”. Co to oznacza? Aspekty tego zjawiska mogą być różne. Grunt, by był jak największy feedback followersów. Świadomość, że po drugiej stronie ekranu ktoś zareagował na naszą myśl, dodaje skrzydeł. Ale to nie wszystko. Media społecznościowe mogą nam pomoc stworzyć obraz naszego życia, który będzie lepszy od rzeczywistego. Wystarczy dobrze się ubrać, zrobić make-up, doskonałą fryzurę i przygotować romantyczną kolację. Następnie obowiązkowo wstawić zdjęcie. „Moje życie jest fajne” – kochamy tę kreację, nawet jeśli odbiega ona od prawdy. Ale przynajmniej choć na chwilę pomaga poczuć się lepiej…
Media społecznościowe i hejt
Kiedy komuś coś się udaje, rzadko gratulujemy mu z prawdziwą szczerością, zastanawiając się, jak tego dokonał. A wszystko dlatego, że pragniemy życia, którego nie możemy mieć. Tak rodzi się hejt. A przecież o ile łatwiej jest przelać swoją frustrację niż wyrzucać z siebie całe zło tego świata za pomocą klawiatury! Media społecznościowe wyzwalają w nas ogromną potrzebę afiszowania się, a jednocześnie łatwość w dokładaniu kamyczków do ogródka drugiej osoby. Obydwa czynniki wypływają z tej samej przyczyny – braku akceptacji swojej własnej rzeczywistości. W dobie wirtualnego świata śmiało można również powiedzieć o tzw. wyścigu szczurów. Konkurujemy ze sobą o prestiż, uwagę i akceptacje ze strony internetowej społeczności, często zapominając o tym, co tak naprawdę ważne.
Media społecznościowe – także potrzebne.
Oczywiście należy pamiętać, że profile społecznościowe mają wiele zalet. Są doskonałym źródłem promocji i nagłaśniania ważnych spraw. Wspomniany hejt i chęć uzyskania statusu celebryty niestety wynikają z łatwości korzystania z tego typu narzędzi. Nienawiść w sieci staje się problemem globalnym. Ta tematyka poruszana jest m.in. w publikacjach naukowych czy filmach dokumentalnych. Grunt, by pracę nad tym zjawiskiem rozpocząć od najważniejszego – samego siebie. Dlatego korzystajmy z mediów społecznościowych z głową!
Czytaj także: bezpiecznapodroz.org/2020/11/13/niepelnosprawni-a-protesty-antyaborcyjne/