Poseł Marek Sawicki z PSL wyraził poparcie dla protestujących rolników, krytykując rząd i Komisję Europejską (KE) za zaniedbania w polityce rolnej. Oskarżył ministrów m.in o brak wykształcenia i doświadczenia w rolnictwie, co jego zdaniem przyczynia się do problemów polskiej wsi.
Sawicki: krytyka polityki rolnej rządu i KE
Marek Sawicki zwrócił uwagę na drastyczny spadek przychodów rolników o 40% w ciągu roku, podczas gdy koszty utrzymują się na podobnym poziomie. Skrytykował również KE za „poświęcenie rolnictwa na rzecz innych sektorów gospodarki”, m.in. poprzez negocjację umowy Mercosur i otwarcie unijnego rynku na produkcję z Ukrainy.
Według Marka Sawickiego, za problemy polskiej wsi odpowiadają w dużej mierze ministrowie i wiceministrowie bez wykształcenia i doświadczenia rolniczego. Wskazał on na przykład Janusza Wojciechowskiego, który jest prawnikiem, a nie rolnikiem. Sawicki ubolewał, że rolnictwem w UE i Polsce kierują osoby bez odpowiedniego przygotowania.
Były minister rolnictwa wskazał na Rosję jako głównego winowajcę niskich cen na rynkach światowych. Według niego Rosjanie, ze względu na wojnę, są w stanie dumpingować i sprzedawać pszenicę po cenach o 30-40 euro niższych niż na giełdzie.
Marek Sawicki radzi Premierowi
Sawicki zaapelował do premiera Donalda Tuska o interwencję w tej sprawie u Ursuli von der Leyen, szefowej KE.
„Mamy miliard ludzi głodujących. Zachęcam Donalda Tuska: drogi kolego Donaldzie, jedź do koleżanki Ursuli von der Leyen, załatw te 5 mld razy 10, czyli 50 mld na 10 lat, na eksport humanitarny żywności z Europy. I nie mówcie już o dopłatach dla rolników” – poradził poseł PSL.
Główne tezy Sawickiego:
- Rolnicy mają rację protestując, ponieważ ich sytuacja jest dramatyczna.
- Za problemy polskiej wsi odpowiadają ministrowie bez wykształcenia i doświadczenia rolniczego.
- KE zaniedbała rolnictwo, co doprowadziło do zalewu tanich produktów z Ukrainy i Rosji.
- Premier Tusk powinien wynegocjować z KE środki na eksport humanitarny żywności z Europy.
W środę, podczas protestu rolników w Warszawie, Renata Beger, znana z działalności w Samoobronie, wyraziła podobne stanowisko w kwestii dopłat. Podkreślała, że rolnicy nie dążą do otrzymywania pieniędzy od państwa, lecz pragną móc zarabiać na życie poprzez rzetelną pracę.