Eksperci oceniają, że to bezprecedensowy krok dyplomatyczny, który może mieć poważne konsekwencje.
Ambasador Rosji ignoruje wezwanie MSZ
W poniedziałek 25 marca MSZ wezwało ambasadora Siergieja Andriejewa w celu wyjaśnienia incydentu z pociskiem, który miał miejsce dzień wcześniej. Pocisk przekroczył polską granicę na około 2 km i był nad terytorium Polski przez 39 sekund. Ambasador nie tylko zignorował wezwanie, ale też odmówił przyjęcia noty protestacyjnej w tej sprawie.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Paweł Wroński zapewnił, że nota protestacyjna dotrze do strony rosyjskiej inną drogą.
Były rzecznik MSZ, Łukasz Jasina, w rozmowie z portalem gazeta.pl. poinformował, iż już wcześniej rosyjski dyplomata zachowywał się w sposób nie do końca licujący ze swoim statusem. Nigdy jednak nie odważył się ignorować wezwania ministra.
„Faktem jest, że nigdy wcześniej pan ambasador Andriejew nie odważył się ignorować wezwania ministra, a wzywany był często. Żartowaliśmy nawet, że powinien mieć w resorcie własny pokoik. Zdarzały się zachowania nie do końca licujące ze statusem dyplomatycznym — ignorowanie tego, co do niego mówił minister, jakieś uśmiechy. Natomiast samo stawienie się w MSZ nigdy nie było problemem” — tłumaczył Łukasz Jasina.
„Opcja atomowa” na stole?
W obliczu ignorowania przez ambasadora Rosji wezwania MSZ, Łukasz Jasina, były rzecznik MSZ, ostrzega przed pochopnym wyrzuceniem dyplomaty z Polski. Określa ten krok jako „opcję atomową”, argumentując, że jest to ostateczność, z którą należy czekać do samego końca.
Jasina podkreśla, że dotychczas Andriejew zawsze stawiał się na wezwania ministra, a zignorowanie obecnego wezwania musiało być podyktowane decyzją przełożonych. Wydalenie ambasadora wiązałoby się z koniecznością powrotu polskiego ambasadora z Moskwy, co mogłoby znacznie zaostrzyć relacje dyplomatyczne między oboma krajami.
Zdaniem Jasiny, przed podjęciem tak drastycznego kroku, Polska może rozważyć wydalenie innych przedstawicieli rosyjskiej dyplomacji.
Bezprecedensowy krok
Eksperci ds. międzynarodowych podkreślają, że ignorowanie wezwania MSZ przez ambasadora to bezprecedensowy krok dyplomatyczny.
Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna ostro skomentował zachowanie ambasadora, określając je jako „dezercję dyplomatyczną”. Szejna podkreślił, że ambasador wiedział, że został wezwany, aby złożyć wyjaśnienia w sprawie poważnego incydentu, a jego ignorowanie wezwania jest „naruszeniem konwencji wiedeńskiej”.
Wiceszef MSZ wyjaśnił, że ambasadorzy są zobowiązani do stawienia się w ministerstwie po wezwaniu. Ignorowanie tego obowiązku jest poważnym wykroczeniem. Szejna dodał, że incydent z pociskiem manewrującym „zaniepokoił sojuszników Polski” i „może być interpretowany jako akt terroryzmu”.
Rosja zaprzecza
Ambasador Andriejew tłumaczy, że nie zjawił się w MSZ, ponieważ uznał, że „nie ma sensu poruszać tematu rosyjskiego pocisku bez przedstawienia dowodów”. Rosja konsekwentnie zaprzecza, jakoby jej pocisk naruszył polską przestrzeń powietrzną.
Siergiej Andriejew dodał również, że „MSZ może mu przesłać notatkę pocztą lub kurierem”. Wypowiedź ambasadora Rosji skomentował Władysław Kosiniak – Kamysz: „To wyraz pogardy i nie możemy podchodzić obok tego obojętnie”
Zachowanie ambasadora Andriejewa spotkało się z ostrą krytyką ze strony polskich władz i komentatorów. Eksperci ds. międzynarodowych oceniają, że jest to bezprecedensowy krok dyplomatyczny, który może mieć poważne konsekwencje dla relacji na linii Warszawa-Moskwa.