Kiedy w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej rozwijał się tabor służb państwowych rosło również zapotrzebowanie na samochody osobowe, dostawcze i ciężarowe. W ten sposób nyskie zakłady ZSD rozpoczęły produkcję specjalnych Nysek.
Samochody Nysa 521 i 522 produkowano w znacznych ilościach na potrzeby Milicji Obywatelskiej. Stały się one potem symbolem w PRL-u, nazywano je po prostu sukami.
Dla potrzeb milicji opracowano specjalne wersje, przede wszystkim posiadały odsuwane drzwi po obu stronach przedziału pasażerskiego by milicjanci sprawniej opuszczali pojazd oraz klapą w dachu. Podstawową wersją była Nysa 521/522 KW (konwojowo-wypadowa), która miała w tylnej części przedział dla osób zatrzymanych lub aresztantów, z ławkami pod ścianami, oddzielony przegrodą od reszty wnętrza, bez okien po bokach. Dostęp do niego był przez standardowe pojedyncze drzwi z tyłu, lecz miały one metalową siatkę na szybie i były dodatkowo zabezpieczane przez specjalne zamknięcie w postaci zewnętrznego pionowego metalowego pręta.
W przedziale załogi były trzy miejsca dla milicjantów. Wersja 521/522 OW (operacyjno-wypadowa) przeznaczona była do transportu pododdziałów milicji oraz ZOMO i mieściła 9 funkcjonariuszy wraz z kierowcą. Oprócz bocznych drzwi po obu stronach, wyróżniała się ona podwójnymi drzwiami z tyłu samochodu (jak w wersji ambulansu) i dodatkowymi oknami w tylnej części po bokach.
Trzecią odmianą była Nysa 521/522 RSD ( inaczej ruchome stanowisko dowodzenia), która miała nadwozie jak wersja OW. Miała ona inaczej zaaranżowane wnętrze, z podwójnymi fotelami pod ścianami i stolikiem na mapę pośrodku. Dodatkowo Nysa otrzymała ogrzewanie postojowe.
Wersje milicyjne miały dodatkowe wyposażenie w postaci:
-radiostacji,
-niebieskiego „koguta” pojazdu uprzywilejowanego,
-podwójnych syren i megafonu na dachu,
-reflektora-szperacza,
-okratowania wszystkich szyb siatką.
Samochody te miały również podwójne zbiorniki paliwa i mogły mieć w sumie cztery akumulatory.
Po roku 89 samochody Nysa były przez pewien czas używane jeszcze przez Policję.
