Jeszcze nie tak dawno, bo raptem rok temu wszyscy znaczący producenci samochodów elektrycznych chwalili się wynikami sprzedaży i prezentowali prognozy oraz plany sprzedażowe następny rok. Dzisiaj zbliża się koniec roku 2023 i przed naszymi oczami rozgrywa się dramat. Na rynku sprzedaży samochodów elektrycznych nastąpiło załamanie popytu, swoje problemy zgłosiły Marki BMW, Mercedes, Volkswagen a w ostatnim czasie multikoncern samochodowy Stellantis. Spadek popytu na samochody elektryczne
Przyczyny spadku popytu na samochody elektryczne
Producenci oraz ich dealerzy, z rozrzewnieniem wspominają ubiegły rok, gdy po dokonaniu zamówienia oraz niejednokrotnie przedpłaty, nabywca oczekiwał na swój nowy elektryczny samochód 12 miesięcy i więcej. Dzisiaj w salonach zalegają niesprzedane egzemplarze samochodów BV, a przyfabryczne place magazynowe pełne są samochodów elektrycznych, na które nie ma chętnych. Jakby tego było mało, niektórzy z producentów zmuszeni są do wstrzymania produkcji, dotychczas chodliwych odmian elektryków. Większych powodów do narzekania, nie mają Tesla oraz Chińczycy, tyle że tutaj mamy do czynienia z niskimi cenami. Co się stało? Gdzie szukać przyczyny?
Główną przyczyną ciężkiej sytuacji na rynku sprzedażowym samochodów elektrycznych są ich ceny. Pomimo że w Europie produkowane są baterie litowo-jonowe do elektryków, to potrzebne do nich surowce pochodzą głównie z dalekich Chin, w wielu wypadkach europejskie samochody EV posiadają baterie importowane zza Wielkiego Muru, a cena samej baterii stanowi 40 ÷ 50%, wartości samochodu i nie jest to jedyny podzespół pochodzący od zewnętrznego dostawcy. To głównie rzutuje na cenę końcową elektryka.
Brak rządowego wsparcia a spadek popytu na samochody elektryczne
Wysokie ceny samochodów elektrycznych dla przeciętnego obywatela Unii Europejskiej, stają się coraz bardziej zaporowe. Czemu? Otóż o ile w Polsce nadal funkcjonuje system dopłat do zakupu samochodu elektrycznego, to rządy w innych krajach, rozpoczęły powolny proces odchodzenia od przywilejów dla posiadaczy samochodów elektrycznych oraz wygaszają programy dopłat. Takim to sposobem Norwegowie, początkowo oceniani wysoko jako wzorzec proekologicznego narodu, wpadli ze skrajności w skrajność i niemal całkowicie odwrócili się od elektromobilności. Powód prozaiczny – samochody elektryczne, dotychczas zwolnione, zostały obciążone podatkiem drogowym tak jak wszystkie pozostałe pojazdy. Chciałoby się powiedzieć cóż w tym strasznego, otóż tamtejszy podatek drogowy jest naliczany od wagi samochodu, a elektryki póki co muszą swoje ważyć, dzięki baterii.
Czasowe wstrzymanie produkcji
Słabnący popyt wymusił na producentach samochodów elektrycznych, wstrzymanie produkcji niektórych modeli. Bodaj pierwszym, który poinformował o swoich problemach wynikających ze spadku podaży był Volkswagen, firma ogłosiła o zawieszeniu produkcji kilku modeli samochodów opartych na platformie MEB, na której bazują wszystkie modele ID produkowane w Zwickau oraz Dreźnie. W obu wymienionych zakładach, wstrzymana będzie produkcja Volkswagena ID.3 oraz Cupry Born.
Drugim gigantem który odczuł załamanie popytu na swoje samochody elektryczne jest Stellantis, produkujący we włoskiej fabryce Mirafiori elektryczne Fiaty 500. O ile w Volkswagenie przewidywane zamrożenie obu linii produkcyjnych, wstępnie zaplanowano do 14 października, to fabryka Mirafiori wstrzyma obie linie produkcyjne od 19 października do 3 listopada.
Obie firmy, jako główny powód czasowego wygaszenia produkcji podają niskie zapotrzebowanie na swoje elektryczne produkty. To jednak nie jedyny powód który wymieniają obaj giganci, to również inflacja, przerwanie łańcucha dostaw z walczącej z powodzią Słowenii.
Chiński kolos
Ostatnim jednak nie mniej istotnym powodem zaistniałej sytuacji na europejskim rynku samochodów elektrycznych, jest napływ pojazdów zarówno o napędzie klasycznym jak i elektryków z Chin. Jak się okazuje, Chińczycy przez ostatnie lata nie zasypiali przysłowiowych gruszek w popiele lecz obserwowali Europę, wyciągali wnioski, gromadzili doświadczenia i doskonalili metody produkcji zarówno podzespołów jak i gotowych samochodów. Chiński przemysł samochodowy coraz śmielej sprzedaje swoje produkty w Unii Europejskiej, a to co możemy zobaczyć w coraz liczniejszych salonach sprzedaży, nie tylko nie ma nic wspólnego z dawną „chińską tandetą”, ale niejednokrotnie bije na głowę wszystko to, czym mogą się pochwalić najbardziej znani producenci. Pomijając kwestie jakościowe, a tutaj Chińczycy nie mają się czego wstydzić, niezwykle istotna jest cena sprzedaży , a ta jest zwykle znacznie atrakcyjniejsza od porównywalnych modeli europejskich.
Wszystko wskazuje na to, że producenci samochodów elektrycznych z UE, nie będą w stanie podjąć równej walki z chińskimi gigantami, bez stosownych dyrektyw UE, utrudniających napływ do Europy chińskich samochodów. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Chińczycy mają niemal 100% kontrolę nad finalną ceną swoich elektryków, natomiast europejscy producenci w najlepszym przypadku 50%. To porównanie w połączeniu z niezwykle tanią siłą roboczą w Chinach, nie wróży zbyt dobrze europejskiemu przemysłowi samochodów BV.
Ciekawy materiał wideo: This Chinese Sodium Battery Will Change EV Industry FOREVER In 2023
Może cię również zainteresować: KIA EV9 – 7 miejscowy elektryk niedługo w Polsce
Słuchaj nas online!