Echa skandalu w Anglii. Mimo, że od spotkania Legii Warszawa w Lidze Konferencji Europy w Anglii z Aston Villą minął już tydzień. Wciąż nie milkną echa skandalu, który się tam wydarzył. Przypomnijmy, że na boisku Anglicy po bramkach Diabiego i Moreno zasłużenie wygrali 2:1, dla „Wojskowych” honorową bramkę zdobył Muci. Zwycięstwo podopiecznych Unaia Emeryego bardzo zbliżyło tą drużynę do zajęcia pierwszego miejsca w swojej grupie. Jednak zdecydowanie więcej mówi się o awanturze pod stadionem z kibicami Legii jak i skandalicznych ruchach władz Aston Villi i tamtejszej policji. Początkowo legioniści mieli dostać regulaminowe 5% pojemności stadionu czyli 2100 miejsc. Jednak z powodu, że Anglicy robili problemy to władze Legii zaproponowały kompromisowe rozwiązanie. Tą było by pulę zmniejszyć do 1700 biletów dla fanów z Warszawy. Ostatecznie „Smoki” zaoferowały Polakom 890 biletów co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem Legii.
Echa skandalu w Anglii – kasa najważniejsza
Najdziwniejsze w tej całej sytuacji jest to, że organizator rozgrywek czyli UEFA jak na razie nie ma żadnych zastrzeżeń do angielskiego klubu. Każdy jednak kto zna realia tej organizacji to dla niego dziwne nie jest. UEFA tyle mówi o tolerancji i równouprawnieniu, a to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością co pokazywali już wiele razy szczególnie w stosunku do polskich klubów. W tej organizacji podobnie jak w FIFA najważniejsze są pieniądze. Problem naszych drużyn tkwi w tym, że w porównaniu do większości Europy w futbolu jesteśmy biedakami m. in. do Anglików czy Holendrów. Bogaci są po prostu traktowani ulgowo. Oczywiście nie można tu usprawiedliwiać Polaków za starcie z policją, ale właściwie jednak gospodarz meczu jak i policja dobrze wiedzieli co robią tym bardziej, że na pewno spodziewali się zadymy.
Echa skandalu w Anglii – działania Aston Villi
Nie sposób wytłumaczyć działania Aston Villi o zmniejszeniu puli biletów dla Legii. Nie jest jednak tajemnicą, że w UEFA nie przepadają za warszawskim zespołem. Całkiem możliwe, że Aston Villa wiedziała, że za zmniejszenie ilości biletów i tak nie spotkają jej żadne konsekwencje. Idealnym przykładem jest tutaj trudne do opisania zachowanie holenderskiej policji i AZ Alkmaar sprzed ponad miesiąca. Przypomnijmy, że po spotkaniu na obiekcie holenderskiego klubu ochrona poszarpała właściciela Legii Warszawa Dariusza Mioduskiego. Dodatkowo na całą noc na komisariat przewieziono dwójkę zawodników Josue i Pankowa. Sytuacja z Holandii jest precedensem na skalę europejską choć UEFA nadal nie ukarała AZ, a Legię już tak. Aston Villa domaga się kar dla legionistów, a nawet wyrzucenia z rozgrywek co brzmi jak jakiś dobry kabaret.
Echa skandalu w Anglii – katastrofa w Kielcach
Słowo jeszcze o wczorajszym „widowisku” w wykonaniu Legii w Kielcach z Koroną w pucharze Polski. Warszawska ekipa przegrała w koszmarnych okolicznościach bo bramkę na 2:1 straciła w ostatniej minucie dogrywki. Nie jest jednak powiedziane, że w rzutach karnych by się to nie stało. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że w przeciągu całego spotkania to „Scyzoryki” byli lepsi. W dwóch czy trzech bardzo dobrych sytuacjach Legię ratował Kacper Tobiasz. „Gwiazdy” z „elką”na piersi nie po raz pierwszy myśleli, że mecz się wygra sam i stali zamiast biegać. Tak szybko Legia Warszawa dawno nie odpadła z pucharu Polski. Teraz legioniści muszą się skupić na tym by w czwartek w spotkaniu z AZ Alkmaar wywalczyć awans, ale szczerze mówiąc marnie to widzę po obecnej dyspozycji tej drużyny. Druga rzecz to oczywiście nasza Ekstraklasa gdzie jest jeszcze sporo kolejek do końca. Strata jednak do lidera z Wrocławia jest spora i trzeba to jak najszybciej zmienić.
Zainteresował cię nasz artykuł? Przeczytaj także o rocznicy zamachu na „Pershinga”
Warto także przypomnieć jak Legia walczy o podbój Europy