Wypadek dziennikarza motoryzacyjnego Macieja Ziętarskiego z 2008 roku do dziś budzi szereg wątpliwości. W wyniku zdarzenia na miejscu zginął jego kolega – Jarosław Zabiega. Sam Maciej Ziętarski do dziś nie pamięta większości zdarzeń z feralnego dnia.
Wypadek Macieja Ziętarskiego – jak doszło do wypadku?
Jeden ze świadków zdarzenia wspomina, że tuż przed wypadkiem widział, jak stojące na światłach sportowe Ferrari Modena 360 rusza z dużym impetem. W pewnym momencie pojazd wyhamował i uderzył w filar wiaduktu na warszawskim Mokotowie. Uderzenie było na tyle silne, że samochód rozerwał się na części, a niektóre z nich stanęły w płomieniach. Pojazd był w takim stanie, że funkcjonariuszom trudno było ustalić, kto faktycznie siedział na miejscu kierowcy. Wiadomo, że przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Wokół tej kwestii narosło jednak kilka spekulacji. Początkowo według niektórych doniesień auto miało pędzić z prędkością 300 km/h. Prokuratura ustaliła jednak, że tuż przed uderzeniem samochód miał na liczniku 150 km/h. Tu warto podkreślić, że do zdarzenia doszło w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/h. Eksperci jasno podkreślają, że gdyby pojazd poruszał się z przepisową prędkością, to do wypadku prawdopodobnie by nie doszło.
Wypadek Macieja Ziętarskiego – walka o życie
Jak wyżej wspomnieliśmy, feralnego dnia na miejscu zginął siedzący obok Jarosław Zabiega. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci była niewydolność wielonarządowa. Mężczyzna, podobniej, jak Maciej Ziętarski był dziennikarzem motoryzacyjnym. Tuż po wypadku natomiast do pojazdu zaczęli podbiegać przypadkowi piesi, którzy rozpoczęli akcję ratunkową. Kiedy Macieja Ziętarskiego udało się wyciągnąć z wraku auta, ten nie oddychał. Konieczne było przeprowadzenie reanimacji, dzięki której uratowano mu życie. Jak wynika z relacji świadków, próbowano także wydostać drugiego uczestnika wypadku. Niestety przeszkodą okazały się wybuchy kolejnych części samochodu. Maciej Ziętarski trafił do szpitala w stanie bardzo ciężkim. Dziennikarz doznał m.in. urazu głowy, klatki piersiowej, jamy brzusznej, czy kończyn. Przeszedł kilka operacji i przez długi czas pozostawał nieprzytomny.
Wypadek Macieja Ziętarskiego – życie po wypadku
Przed wypadkiem Maciej Ziętarski był jednym z najpopularniejszych dziennikarzy motoryzacyjnych w Polsce. Za spowodowanie wypadku poprzez nadmierne przekroczenie prędkości początkowo został skazany na 3 lata więzienia i 8 lat zakazu prowadzenia pojazdu. Sąd drugiej instancji zmienił wyrok do dwóch kary więziennej. Ze względu na swój stan zdrowia ostatecznie nie trafił on jednak za kratki. Mężczyzna kilkukrotnie pokreślił w wywiadach, że nie pamięta zarówno okoliczności zdarzenia, rehabilitacji, jak i ostatnich dwóch lat przed wypadkiem. W wyniku obrażeń musiał na nowo uczyć się podstawowych czynności, takich jak jedzenie, mówienie, czy chodzenie. Ponadto ogromnie przeżył wiadomość o stracie swojego przyjaciela. Mimo złego stanu zdrowia spotkał się z ogromną krytyką, przez którą popadł w głęboką depresję. Według relacji jego najbliższych były dni, gdy jawnie mówił o tym, że chce odebrać sobie życie. Jego rodzina zapewnia jednak, że przejął pełną odpowiedzialność za to co się stało.
Wypadek Macieja Ziętarskiego – winna tylko prędkość?
Jak się okazuje, w miejscu, w którym doszło do zdarzenia już wcześniej odnotowano wiele wypadków. Za szczególnie niebezpieczny miał zostać uznany uskok po lewej stronie jezdni. Po wypadku niektóre władze zaczęły domagać się wyrównania nawierzchni. Z drugiej strony potwierdzono, że za główną przyczynę wypadku odpowiada niedostosowanie do obowiązkowej prędkości. Wypadek Macieja Ziętarskiego i jego okoliczności do dziś budzą emocje. Sam dziennikarz do dziś pasjonuje się motoryzacją, jednak jak sam mówi – wydarzenia sprzed lat zostaną w nim już do końca życia.
Foto: Wikimedia Commons
Przeczytaj także: Wypadek Roberta Kubicy