Jako owoc japońsko – brytyjsko – niemieckiej współpracy z domieszką włoskiego udziału, Opel Frontera powinien być hitem. I tak było, dopóki nie pojawili się konkurenci…
Uważa się, że Opel Frontera jest jednym z pierwszych przedstawicieli aut z segmentu SUV w Europie. Ta opinia w pewnym sensie tłumaczy pewne błędy i niedoróbki, jednocześnie nadając temu modelowi status niekwestionowanego klasyka. Był to samochód stylizowany na terenówkę, ale poza napędem na obie osie i wyglądem nie wyposażono go w żadne elementy umożliwiające bezpieczny off-road. Zanim na rynku pojawiła się konkurencja, Opel Frontera zdobył niemałe grono wielbicieli. Potem niestety zginął wśród nowszych, lepszych, bardziej atrakcyjnych. Miejsce w kanonie klasyków przypada mu bezsprzecznie – i zasłużenie.
Opel Frontera – międzynarodowy eksperyment
Opel zrobił pod koniec lat osiemdziesiątych XX coś, czego unikają zazwyczaj koncerny motoryzacyjne. Obiektywnie uznano, że producent nie posiada odpowiedniego doświadczenia i zaplecza merytorycznego by stworzyć atrakcyjną terenówkę. Postanowiono więc połączyć siły międzynarodowe.
Doświadczenia w segmencie terenówek wzięto z Japonii, linie montażowe z Anglii, a pomysł na nową markę – z Niemiec. Tak narodził się niemiecko – brytyjsko – japoński projekt. Inicjowany i sygnowany przez Opla, produkowany przez IBC Vehicles, bazujący na podzespołach Isuzu. Oczywiście, wszystko odbyło się w ramach jednej grupy General Motors, która posiadała znakomity pakiet akcji w każdej z tych firm.
Z połączenia międzynarodowych sił wyszedł w 1991 roku Opel Frontera. Masywny, solidny, duży, z napędem 4×4. Można by rzec – klasyczna terenówka. Niestety, auto bardziej nadawało się na asfalt niż na bezdroża. Za słabe zawieszenie, za niski prześwit, za mała trwałość. Produkowany w opcji dwu – i czterodrzwiowej, wydawał się dość wszechstronnym rozwiązaniem. Duże koła i napęd na obie osie okazały się niewystarczające aby uznać ten model za terenowy. A w zestawieniu z konkurentami, jak Nissan Terrano czy Mitsubishi Pajero, różnice były wręcz kolosalne.
Za to jeżeli chodzi o wygodne podróżowanie po miastach i autostradach, Opel Frontera zebrał doskonałe noty. Dużo przestrzeni wewnątrz dawało pasażerom niemały komfort. Zawieszenie, które ewidentnie nie sprawdziło się w terenie, na twardej drodze było w sam raz. Ogromnym atutem była też wielkość bagażnika – 540 litrów to bardzo dobry wynik w tym segmencie aut.
Jakieś wady?
Silniki, z uwagi na duże pojemności (od 2.0 do 3.2 litra) i masę własną sięgającą nawet dwóch ton dla wersji pięciodrzwiowej, były bardzo paliwożerne. Choć dość trwałe, to koszt naprawy w przypadku na przykład uszczelki pod głowicą, mógł przewyższyć cenę nowego silnika. Minusem był brak zamienników, co przy cenie oryginalnych części jakikolwiek serwis wiązało z rozbiciem dużej skarbonki. Wśród użytkowników szybko rozeszła się więc opinia o gigantycznych kosztach eksploatacji tego modelu. Opel Frontera w pierwszej wersji, produkowany do 1998 roku, niestety koroduje w niesamowitym tempie.
Co na plus?
Z pewnością komfort jazdy. Dobrze wytłumione wnętrze, na drogach asfaltowych wywoływało całkiem dobre wrażenia. Zarówno z przodu, jak i z tyłu, osoby siedzące na wygodnych fotelach mają wystarczającą ilość miejsca z każdej strony – w tym nad głową. Precyzyjne spasowanie elementów kokpitu nie powoduje nieprzyjemnych stuków czy skrzypienia tapicerki. Zdecydowanie również na plus – wyposażenie auta. Opel Frontera posiadał w standardzie pełną elektrykę szyb i lusterek, regulowaną kierownicę, klimatyzację, centralny zamek z pilotem, a niektóre modele nawet komputer pokładowy. Międzynarodowa współpraca przyniosła więc pewne plusy.
Niestety, Opel Frontera nie jest w stanie konkurować dziś z takimi terenówkami, jak Nissan Terrano.
https://bezpiecznapodroz.org/nissan-terrano-klasyk